Po kilku godzinach pracy nadszedł czas aby coś zjeść. Siedziałam na jednej z kuchennych szafek jedząc pyszną sałatkę. Nie byłam przesadnie głodna jednak od rana nic nie jadłam więc zmuszałam się aby minimalnie wypełnić swój żołądek.
- Zostało coś dla mnie? - Fran ubrana w szary dres weszła do kuchni. Nie wyglądała jak modelka. Nigdy bym nie pomyślała, że nią jest. Gdyby zdjęcia jej dzisiejszego stroju wyciekły do internetu miałaby nie lada problemy. Skinęłam głową w kierunku stojącej nieopodal miseczki. Dziewczyna chwyciła ją i usiadła naprzeciwko mnie.
- Blado wyglądasz. - w jej głosie było słychać zmartwienie i troskę. - Dobrze się czujesz? - zapewniłam ją, że wszystko jest w porządku, jednak nie wyglądała na przekonaną. Nagle na mojej śnieżnobiałej koszulce pojawiła się czerwona kropka, zaraz za nią druga i trzecia. Jedną ręką odstawiłam talerz z jedzeniem a drugą potarłam o nos. Moja dłoń zrobiła się czerwona. Pobiegłam do łazienki po chusteczkę. Opanowanie krwotoku zajęło kilka minut a ja zaczęłam się martwić, że coś jednak jest nie tak. Nigdy nie miałam problemu ze zdrowiem. Chorowałam zaledwie kilka razy i nigdy nie leżałam w szpitalu. Trochę osłabiona a przede wszystkim przerażona usiadłam na kanapie. Fran siedziała obok mnie, ale bała się cokolwiek powiedzieć.
- Auć. - Brunetka złapała mnie za przedramię w geście wsparcia jednak spowodowało to ogromny ból w tym miejscu. Włoszka spojrzała na mnie ze strachem i podciągnęła rękaw od bluzki. Jej oczom ukazał się wielki, fioletowy siniak.
- Co ci się stało? - miałam wrażenie, że zaraz zemdleje. - Ktoś cię pobił? - Spojrzałam na swoją rękę.
- Pewnie gdzieś nie uderzyłam. - Wzruszyłam ramionami jakby nic się nie stało. Spojrzała na mnie niedowierzając moim słowom.
- Lia czy ty na pewno dobrze się czujesz? - nic nie odpowiedziałam. - Musisz iść do lekarza!
- Po co? - oburzyłam się
- Musimy się dowiedzieć co ci jest. Najpierw ta jednodniowa choroba, teraz krwotok z nosa, siniaki, jesteś blada i ospała. Musi ktoś cię zobaczyć. - tłumaczyła mi nie robiąc nawet przerwy na oddech.
- To tylko przemęczenie. - broniłam się ponieważ nie lubię chodzić do lekarzy.
- Wolałabym to usłyszeć od kogoś kto się na tym zna.
Podążała za mną krok w krok ponad dwie godziny wykorzystując coraz to nowe argumenty. Dla świętego spokoju zgodziłam się i od razu zadzwoniłam aby umówić się na spotkanie żeby jak najszybciej mieć to z głowy. Wolny termin był już za 3 dni co bardzo mnie zaskoczyło. Zawsze czeka się co najmniej tydzień na podobne spotkanie.
Czas do umówionej wizyty spędziłam tak jak każdy inny dzień. Kompletnie nie przejmowałam się diagnozą bo wiedziałam, że nic mi nie jest. Do medyka nie poszłam sama. Towarzyszyła mi przyjaciółka, która oczywiście chciała być przy rozmowie, żebym przypadkiem jej później nie okłamała. Przez te kilka dni nie rozmawiałyśmy na ten temat. Gdy czekałyśmy w poczekalni też omijałyśmy ten wątek. Białe pomieszczenie było trochę przygnębiające. Na ścianach wisiały plakaty z opisami różnych chorób. Tylko na jednym z parapetów samotnie stał różowy storczyk oczywiście w białej doniczce. Wszystko było nieskazitelnie czyste i białe. Młoda blondynka zaprosiła nas do środka. Niechętnie ruszyłam za nią. Fran już na początku wytłumaczyła lekarzowi, trochę starszemu od nas, dlaczego razem ze mną znajduje się w pomieszczeniu. Mężczyzna tylko zaczął się śmiać i pozwolił jej zostać. Uważnie wysłuchał powodu przybycia tutaj. Następnie Fran dodała kilka niepokojących objawów i opisała wszystkie z najdrobniejszymi szczegółami. Lekarz obejrzał mnie dokładnie przyglądając się siniakom i sprawdzając m.in. węzły chłonne. Uważnie notował coś w zeszycie jednak do końca spotkania nie powiedział nawet o swoich przepuszczeniach. Kazał jedynie zrobić zalecone badania i przyjść do niego za kilka dni. Przez cały tydzień chodziłam po różnych lekarzach. Oczywiście nie było to łatwe. Za każdym razem musiałam czekać na swoją kolej co doprowadzało mnie do istnego szaleństwa. Fran na szczęście pojechała na pokaz i przynajmniej nie musiałam słuchać jej ciągłej paplaniny o niczym. Czas spędzony w poczekalni zabijałam oczywiście myśleniem o kierowcy formuły 1, który ostatnio w cudowny sposób wygrał kolejny wyścig. Tak, właśnie przez niego wciągnęłam się w świat wyścigów. Nawet przez ekran telewizora biła od niego energia i szczęście. Szeroki uśmiech i iskry w oczach sprawiały, że pochmurny dzień stawał się jednym z najlepszych w moim życiu. Nie do końca znałam wszystkie zasady obowiązujące w tym sporcie, ale każdą wolną chwilę poświęcałam na naukę. Szperałam po różnych stronach internetowych i dowiadywałam się coraz to nowych rzeczy. Zarówno na temat serii wyścigowej jak i życia kierowców. Przeczytałam na przykład o tym, że ten niewinny blondyn był w długoletnim związku, z kobietą, którą kochał nad życie. Z tego co pamiętam miała na imię Hanna. Jak donoszą media była dla niego bardzo ważna i wiązał z nią swoje plany na przyszłość dopóki trzy lub cztery lata temu ta idealna partnerka go nie zdradziła. Nie wiem z kim dokładnie, ale to akurat mało ważne. Sebastian natychmiast się z nią rozstał, urwał jakikolwiek kontakt i stracił zaufanie do każdej kobiety. Całkowicie poświęcił się karierze. Gdy to przeczytałam nie mogłam w to uwierzyć. Było mi go bardzo szkoda i jeszcze bardziej zaczęłam się obawiać tego czy nasza znajomość nie zakończy się zbyt wcześnie.
Większość wyników badań dostałam pod koniec tygodnia. Z dziwnych nazw, cyferek i wykresów nie zrozumiałam absolutnie nic. Mężczyzna u którego byłam kilka dni temu długo przyglądał się kartkom, które mu dałam. Często podnosił wzrok i uważnie mi się przyglądał jednak nic nie mówił.
- Jak się pani czuje? - zapytał odkładając wyniki i splatając dłonie na biurku.
- W porządku.
Mężczyzna podrapał się po karku. Wiedział coś. Było to widać w jego oczach. Swoją drogą miał je naprawdę niezłe, ale nie tak śliczne jak oczy Niemca. Jego tęczówki nie miały konkurencji.
- Będzie pani musiała zrobić jeszcze trzy badania. - oznajmił w międzyczasie wypisując skierowanie.
- Panie doktorze, co mi jest? - poważnie zaczęłam się martwić o swoje zdrowie. Gdyby wszystko było w porządku nie musiałabym robić kolejnych badań.
- Proszę się nie martwić, zobaczymy jakie będą dalsze wyniki.
To mnie raczej nieuspokoiło. Podarował mi kartkę, wytłumaczył gdzie mam iść i zdawkowo po co. Po wyjściu z gabinetu zadzwoniłam do Fran. Opowiedziałam jej co powiedział lekarz, nie było tego dużo bo zbyt wiele to sama się nie dowiedziałam, ale cieszyłam się, że mam w niej takie wsparcie. Aby nie myśleć o tych wszystkich badaniach postanowiłam spotkać się z koleżanką, jednak to nie pomogło. Moje myśli biegały od Sebastiana do wyników badań przez co nie mogłam się skupić na rozmowie z dziewczyną.
Włoszka do domu wróciła późnym wieczorem. Bez niej to mieszkanie było strasznie puste i bardzo mi jej brakowało. Jej energii, uśmiechu, poczucia humoru i pozytywnego nastawienia do życia. Przegadałyśmy pół nocy.
Morfologia krwi z ręcznym rozmazem i biopsja szpiku oraz specjalistyczne badania cytogenetyczne i molekularne nie były badaniami ani przyjemnymi ani szybkimi w wykonaniu. Nazwy tych badań poznałam dopiero podczas wędrówki po gabinetach lekarskich. Diagnostyka wykończyła mnie przede wszystkim psychicznie. Zaczęłam domyślać się, że to jest coś poważniejszego ponieważ zaobserwowałam dziwną reakcję spotykanych lekarzy. Jednak starałam się nie martwić zawczasu i wolałam zaczekać na wyniki. Na rezultaty musiałam niestety poczekać dłuższy czas. Byłam bardzo zestresowana i rozkojarzona przez cały ten czas. Próbowałam zachowywać się normalnie. Jakby nic się nigdy nie stało, ale nawet po moim krzywym uśmiechu było widać, że nie jest najlepiej.
- Blado wyglądasz. - w jej głosie było słychać zmartwienie i troskę. - Dobrze się czujesz? - zapewniłam ją, że wszystko jest w porządku, jednak nie wyglądała na przekonaną. Nagle na mojej śnieżnobiałej koszulce pojawiła się czerwona kropka, zaraz za nią druga i trzecia. Jedną ręką odstawiłam talerz z jedzeniem a drugą potarłam o nos. Moja dłoń zrobiła się czerwona. Pobiegłam do łazienki po chusteczkę. Opanowanie krwotoku zajęło kilka minut a ja zaczęłam się martwić, że coś jednak jest nie tak. Nigdy nie miałam problemu ze zdrowiem. Chorowałam zaledwie kilka razy i nigdy nie leżałam w szpitalu. Trochę osłabiona a przede wszystkim przerażona usiadłam na kanapie. Fran siedziała obok mnie, ale bała się cokolwiek powiedzieć.
- Auć. - Brunetka złapała mnie za przedramię w geście wsparcia jednak spowodowało to ogromny ból w tym miejscu. Włoszka spojrzała na mnie ze strachem i podciągnęła rękaw od bluzki. Jej oczom ukazał się wielki, fioletowy siniak.
- Co ci się stało? - miałam wrażenie, że zaraz zemdleje. - Ktoś cię pobił? - Spojrzałam na swoją rękę.
- Pewnie gdzieś nie uderzyłam. - Wzruszyłam ramionami jakby nic się nie stało. Spojrzała na mnie niedowierzając moim słowom.
- Lia czy ty na pewno dobrze się czujesz? - nic nie odpowiedziałam. - Musisz iść do lekarza!
- Po co? - oburzyłam się
- Musimy się dowiedzieć co ci jest. Najpierw ta jednodniowa choroba, teraz krwotok z nosa, siniaki, jesteś blada i ospała. Musi ktoś cię zobaczyć. - tłumaczyła mi nie robiąc nawet przerwy na oddech.
- To tylko przemęczenie. - broniłam się ponieważ nie lubię chodzić do lekarzy.
- Wolałabym to usłyszeć od kogoś kto się na tym zna.
Podążała za mną krok w krok ponad dwie godziny wykorzystując coraz to nowe argumenty. Dla świętego spokoju zgodziłam się i od razu zadzwoniłam aby umówić się na spotkanie żeby jak najszybciej mieć to z głowy. Wolny termin był już za 3 dni co bardzo mnie zaskoczyło. Zawsze czeka się co najmniej tydzień na podobne spotkanie.
Czas do umówionej wizyty spędziłam tak jak każdy inny dzień. Kompletnie nie przejmowałam się diagnozą bo wiedziałam, że nic mi nie jest. Do medyka nie poszłam sama. Towarzyszyła mi przyjaciółka, która oczywiście chciała być przy rozmowie, żebym przypadkiem jej później nie okłamała. Przez te kilka dni nie rozmawiałyśmy na ten temat. Gdy czekałyśmy w poczekalni też omijałyśmy ten wątek. Białe pomieszczenie było trochę przygnębiające. Na ścianach wisiały plakaty z opisami różnych chorób. Tylko na jednym z parapetów samotnie stał różowy storczyk oczywiście w białej doniczce. Wszystko było nieskazitelnie czyste i białe. Młoda blondynka zaprosiła nas do środka. Niechętnie ruszyłam za nią. Fran już na początku wytłumaczyła lekarzowi, trochę starszemu od nas, dlaczego razem ze mną znajduje się w pomieszczeniu. Mężczyzna tylko zaczął się śmiać i pozwolił jej zostać. Uważnie wysłuchał powodu przybycia tutaj. Następnie Fran dodała kilka niepokojących objawów i opisała wszystkie z najdrobniejszymi szczegółami. Lekarz obejrzał mnie dokładnie przyglądając się siniakom i sprawdzając m.in. węzły chłonne. Uważnie notował coś w zeszycie jednak do końca spotkania nie powiedział nawet o swoich przepuszczeniach. Kazał jedynie zrobić zalecone badania i przyjść do niego za kilka dni. Przez cały tydzień chodziłam po różnych lekarzach. Oczywiście nie było to łatwe. Za każdym razem musiałam czekać na swoją kolej co doprowadzało mnie do istnego szaleństwa. Fran na szczęście pojechała na pokaz i przynajmniej nie musiałam słuchać jej ciągłej paplaniny o niczym. Czas spędzony w poczekalni zabijałam oczywiście myśleniem o kierowcy formuły 1, który ostatnio w cudowny sposób wygrał kolejny wyścig. Tak, właśnie przez niego wciągnęłam się w świat wyścigów. Nawet przez ekran telewizora biła od niego energia i szczęście. Szeroki uśmiech i iskry w oczach sprawiały, że pochmurny dzień stawał się jednym z najlepszych w moim życiu. Nie do końca znałam wszystkie zasady obowiązujące w tym sporcie, ale każdą wolną chwilę poświęcałam na naukę. Szperałam po różnych stronach internetowych i dowiadywałam się coraz to nowych rzeczy. Zarówno na temat serii wyścigowej jak i życia kierowców. Przeczytałam na przykład o tym, że ten niewinny blondyn był w długoletnim związku, z kobietą, którą kochał nad życie. Z tego co pamiętam miała na imię Hanna. Jak donoszą media była dla niego bardzo ważna i wiązał z nią swoje plany na przyszłość dopóki trzy lub cztery lata temu ta idealna partnerka go nie zdradziła. Nie wiem z kim dokładnie, ale to akurat mało ważne. Sebastian natychmiast się z nią rozstał, urwał jakikolwiek kontakt i stracił zaufanie do każdej kobiety. Całkowicie poświęcił się karierze. Gdy to przeczytałam nie mogłam w to uwierzyć. Było mi go bardzo szkoda i jeszcze bardziej zaczęłam się obawiać tego czy nasza znajomość nie zakończy się zbyt wcześnie.
Większość wyników badań dostałam pod koniec tygodnia. Z dziwnych nazw, cyferek i wykresów nie zrozumiałam absolutnie nic. Mężczyzna u którego byłam kilka dni temu długo przyglądał się kartkom, które mu dałam. Często podnosił wzrok i uważnie mi się przyglądał jednak nic nie mówił.
- Jak się pani czuje? - zapytał odkładając wyniki i splatając dłonie na biurku.
- W porządku.
Mężczyzna podrapał się po karku. Wiedział coś. Było to widać w jego oczach. Swoją drogą miał je naprawdę niezłe, ale nie tak śliczne jak oczy Niemca. Jego tęczówki nie miały konkurencji.
- Będzie pani musiała zrobić jeszcze trzy badania. - oznajmił w międzyczasie wypisując skierowanie.
- Panie doktorze, co mi jest? - poważnie zaczęłam się martwić o swoje zdrowie. Gdyby wszystko było w porządku nie musiałabym robić kolejnych badań.
- Proszę się nie martwić, zobaczymy jakie będą dalsze wyniki.
To mnie raczej nieuspokoiło. Podarował mi kartkę, wytłumaczył gdzie mam iść i zdawkowo po co. Po wyjściu z gabinetu zadzwoniłam do Fran. Opowiedziałam jej co powiedział lekarz, nie było tego dużo bo zbyt wiele to sama się nie dowiedziałam, ale cieszyłam się, że mam w niej takie wsparcie. Aby nie myśleć o tych wszystkich badaniach postanowiłam spotkać się z koleżanką, jednak to nie pomogło. Moje myśli biegały od Sebastiana do wyników badań przez co nie mogłam się skupić na rozmowie z dziewczyną.
Włoszka do domu wróciła późnym wieczorem. Bez niej to mieszkanie było strasznie puste i bardzo mi jej brakowało. Jej energii, uśmiechu, poczucia humoru i pozytywnego nastawienia do życia. Przegadałyśmy pół nocy.
Morfologia krwi z ręcznym rozmazem i biopsja szpiku oraz specjalistyczne badania cytogenetyczne i molekularne nie były badaniami ani przyjemnymi ani szybkimi w wykonaniu. Nazwy tych badań poznałam dopiero podczas wędrówki po gabinetach lekarskich. Diagnostyka wykończyła mnie przede wszystkim psychicznie. Zaczęłam domyślać się, że to jest coś poważniejszego ponieważ zaobserwowałam dziwną reakcję spotykanych lekarzy. Jednak starałam się nie martwić zawczasu i wolałam zaczekać na wyniki. Na rezultaty musiałam niestety poczekać dłuższy czas. Byłam bardzo zestresowana i rozkojarzona przez cały ten czas. Próbowałam zachowywać się normalnie. Jakby nic się nigdy nie stało, ale nawet po moim krzywym uśmiechu było widać, że nie jest najlepiej.
• • • • •
Cześć. To znowu ja :D Zapraszam na 6 rozdział, trochę niepokojący i smutny, ale niedługo cała sytuacja się wyjaśni.
Pierwszy raz korzystam z publikacji ustawiając dany dzień i godzinę, więc mam nadzieję, że rozdział się doda.
Już jutro sobota, 28 maja a co to oznacza? Finał Ligi Mistrzów!! Powtórka z 2014 roku. Na prawdę już nie mogę się doczekać tego wyjątkowego wieczoru. A w niedzielę GP Monako. Jedno z najpiękniejszych wyścigów w sezonie. Mam nadzieję, że w ten weekend będziemy płakać tylko z radości :D
Do zobaczenia za tydzień :*