Obudziłam się z wielkim uśmiechem na twarzy. Jednym ruchem wyskoczyłam z łóżka i szczęśliwa odsłoniłam jasne rolety. Promienie słońca poraziły mnie w oczy, ale to sprawiło tylko, że uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Otworzyłam okno na szeroko, zamknęłam oczy i zwróciłam twarz w stronę słońca napawając się ciepłem i świeżym powietrzem. Spojrzałam w duże lustro, które wisiało obok biurka i zobaczyłam osobę, której dawno już nie spotkałam. Uśmiechniętą brunetkę, ubraną w jasną, letnią piżamę, która emanowała chęcią i zapałem do życia. Związałam włosy w luźnego koka i jeszcze raz uważnie się sobie przyjrzałam. Wyglądałam lepiej rano, niż kilka dni temu w środku dnia. Chwyciłam telefon leżący na biurku sprawdzając czy przez noc nie dostałam żadnej wiadomości lub powiadomienia. Nic takiego nie ujrzałam, dlatego ruszyłam w kierunku drzwi. Chwilę przed tym jak chwyciłam klamkę odwróciłam się i uważnie prześledziłam wzrokiem całe pomieszczenie. Jak się zmieni nastawienie do życia, a może jednak, jak ktoś ci je zmieni świat staje się lepszy. Dotychczas ponure i przygnębiające pomieszczenie, stało się bardzo jasnym i ciepłym miejscem.
Ruszyłam w stronę kuchni, do której doprowadził mnie smaczny zapach szykowanego jedzenia. Fran, jak zawsze o tej porze w piżamie, uporczywie próbowała przygotować zdrowe śniadanie. Jednak nie była sama. Gdy weszłam do kuchni, pierwsze co zobaczyłam to uśmiech Sebastiana. Poczułam, że chciałabym aby było tak codziennie do końca mojego życia, nie ważne ile miałoby ono trwać. Widziałam go już kilka razy jednak nadal reagowałam tak samo jak na samym początku naszej znajomości. Momentalnie zrobiło mi się ciepło. Nie było wcale tak późno a on już tutaj był. Byłam ciekawa o której przyszedł. Widać było, że świetnie się dogadują z Fran, aż miło się na nich patrzyło. Śniadanie było przepyszne. Dowiedziałam się tylko tyle, że to pomysł Vettela, ale nie może zdradzić mi przepisu.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy jak spędzimy ten dzień. Fran od razu powiedziała, że z kimś się umówiła i niestety nie możne z nami iść. Czy ona nie jest kochana? Jesteśmy skazani tylko na siebie. Wspólnie szybko doszliśmy do porozumienia i stwierdziliśmy tylko, że będziemy improwizować.
Tego dnia spędziliśmy trochę czasu w domu, byliśmy na długim spacerze oraz na obiedzie w jednej z moich ulubionych restauracji. Omówiliśmy chyba każdą historię z naszego życia. Rozmawiało nam się rewelacyjnie i nawet nie wiedziałam kiedy ten czas zleciał. Zawsze gdy z nim byłam godziny zamieniały się w sekundy i biegły stanowczo za szybko. Po obiedzie mieliśmy zamiar iść jeszcze do jednego z okolicznych parków, ale źle się poczułam i Sebastian postanowił, że w takim stanie muszę wrócić do domu. Fran rzeczywiście gdzieś wyszła, co ogromnie mnie zdziwiło, a my obejrzeliśmy dwa filmy. Jeden wybrałam ja, drugi Vettel. Zbytnio się od siebie nie różniły. Tematycznie były bardzo podobne co oznaczało, że mamy podobne gusta. Na noc znów poszedł do hotelu i ponownie nie było mi łatwo pozwolić mu odejść. Wiedziałam, że jutro znów się spotkamy, tylko czy ten dzień również będzie tak miły jak ten dzisiejszy? W końcu mieliśmy iść do lekarza, a to z reguły nie jest najprzyjemniejszy sposób spędzania dnia. Nawet z kimś takim jak Sebastian.
Zmęczona i zdyszana wybiegłam z budynku z impetem otwierając drzwi. Przed sobą zobaczyłam uśmiechniętego blondyna siedzącego na białej ławce i z zaciekawieniem wpatrującego się w chodnik przed sobą. Uśmiechnęłam się na jego widok. Nigdy nie nacieszę się jego obecnością, jego pięknymi oczami i olśniewającym uśmiechem.
- Wiem, spóźniłam się, przepraszam. - wydukałam chowając klucze do torebki. Niemiec powoli podniósł głowę i uważnie mi się przyjrzał.
- Ładnie wyglądasz - szeroko się uśmiechnął a ja zaczęłam się śmiać. Wstał i podarował buziaka w policzek na przywitanie. Od kiedy byliśmy tak blisko? Poznałam go kilka tygodni temu i łączyło nas już coś tak wielkiego? - Jedziemy? - zapytał gdy stałam przez chwilę i tylko się na niego patrzyłam.
- Tak, jasne. - oddałam mu kluczyki aby przekonać się jak to jest jechać samochodem z mistrzem świata formuły 1. Początkowo nie chciał się zgodzić i upierał się, że jeździ tak jak każdy, ale po chwili uprosiłam go i wsiedliśmy do pojazdu. Jego słowa szybko okazały się kłamstwem. Jeździ cudownie, nieziemsko, niewiarygodnie płynnie, aż miło się podróżowało. Nawet do takiego miejsca.
- Sebastian - powiedziałam ze smutkiem w głosie spoglądając na mężczyznę - Nie zostawisz mnie? - Vettel spojrzał na mnie jakby nie dowierzał w to co do niego mówię.
- Oczywiście, że nie. Jak możesz nawet tak myśleć? - ponownie ujrzałam błękitne, świecące tęczówki pełne współczucia, ale też wsparcia. Delikatnie ujął moją dłoń. Uśmiechnęłam się na jego słowa i gest.
Siedzenie na korytarzu, gdy obok był Sebastian wydawało się milsze. Bardzo stresowałam się tym spotkaniem, ale nie przejmowałam się tak jak za pierwszym razem. Jego obecność mnie uspokajała. Razem weszliśmy do gabinetu lekarza. Mężczyzna w białym fartuchu uśmiechnął się w geście przywitania. Gdy zobaczył Sebastiana lekko spoważniał.
- Widzę, że przy boku męża jest pani o wiele szczęśliwsza. - spojrzałam na Vettela a on na mnie i tylko się do siebie uśmiechnęliśmy. Z nieznanych powodów żadne z nas nie zaprzeczyło. - Jednak byłoby znacznie lepiej gdyby znalazła pani kilka minut i przyszła na wcześniejszą umówioną wizytę. - Sebastian spojrzał na mnie ze złością i niedowierzaniem. Lekarz też nie był szczęśliwy. Wiedziałam, że takie stwierdzenie padnie, ale nie sądziłam, że tak szybko.
- Przepraszam. - wyszeptałam, ale nikt chyba tego nie usłyszał. Sebastian był zły. Nawet bardzo.
U lekarza spędziłam więcej czasu niż poprzednio. Blondyn mało się odzywał. Specjalista przepisał mi leki, które kosztowały majątek, ale dzięki nim mogłam normalnie funkcjonować. Musiałam również co tydzień stawiać się w szpitalu aby przyjmować kolejne medykamenty. Omówiliśmy również kolejne działania. Cały czas używał nazw, których kompletnie nie rozumiałam, ale wyglądało na to, że na razie skupiamy się na lekach. Jednak cały czas bałam się, że czeka mnie przeszczep szpiku. Dam radę. Jestem silna. Pokonam to.
- Proszę regularnie brać leki, nie przemęczać się i przychodzić na spotkania. - powiedział lekarz gdy wychodziliśmy już z gabinetu. Oboje krzywo się uśmiechnęliśmy. - Proszę jej pilnować. - zwrócił się do Sebastiana już trochę ciszej.
- Na pewno to zrobię.- Podali sobie dłonie i wyszliśmy.
Przez dłuższą chwilę żadne z nas się nie odezwało, ale w końcu postanowiłam to przełamać chociaż wiedziałam, że zaraz skarci mnie za to, że nie przyszłam na wizytę.
- Dziękuję. Za wszystko. - powiedziałam gdy doszliśmy do samochodu. Sebastian spojrzał na mnie poważnym wzrokiem. Przytuliłam go. Bez chwili zastanowienia. Nie odwzajemnił jednak mego gestu więc odsunęłam się.
- Dlaczego mi to robisz? Dlaczego koniecznie chcesz mnie zostawić? Zależy mi na tobie bardziej niż na kimkolwiek innym, a ty nawet nie możesz udawać, że ci zależy. - oczy Vettela odwzorowywały jego ból. Po jego słowach chciało mi się płakać, jednak powstrzymałam się i opowiedziałam mu dlatego nie poszłam na to cholerne spotkanie.- Obiecaj, że więcej się to nie powtórzy. - uśmiechnęłam się w geście potwierdzenia. Był zły, ale zrozumiał mnie. Dlaczego on musi być taki niesamowity? Jednak inne pytanie cały czas przysłaniało mi wizję dzisiejszego popołudnia. Dlaczego on musi już jechać? Znów zostawi mnie samą. Pojedzie na drugi koniec świata beze mnie.
Ruszyłam w stronę kuchni, do której doprowadził mnie smaczny zapach szykowanego jedzenia. Fran, jak zawsze o tej porze w piżamie, uporczywie próbowała przygotować zdrowe śniadanie. Jednak nie była sama. Gdy weszłam do kuchni, pierwsze co zobaczyłam to uśmiech Sebastiana. Poczułam, że chciałabym aby było tak codziennie do końca mojego życia, nie ważne ile miałoby ono trwać. Widziałam go już kilka razy jednak nadal reagowałam tak samo jak na samym początku naszej znajomości. Momentalnie zrobiło mi się ciepło. Nie było wcale tak późno a on już tutaj był. Byłam ciekawa o której przyszedł. Widać było, że świetnie się dogadują z Fran, aż miło się na nich patrzyło. Śniadanie było przepyszne. Dowiedziałam się tylko tyle, że to pomysł Vettela, ale nie może zdradzić mi przepisu.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy jak spędzimy ten dzień. Fran od razu powiedziała, że z kimś się umówiła i niestety nie możne z nami iść. Czy ona nie jest kochana? Jesteśmy skazani tylko na siebie. Wspólnie szybko doszliśmy do porozumienia i stwierdziliśmy tylko, że będziemy improwizować.
Tego dnia spędziliśmy trochę czasu w domu, byliśmy na długim spacerze oraz na obiedzie w jednej z moich ulubionych restauracji. Omówiliśmy chyba każdą historię z naszego życia. Rozmawiało nam się rewelacyjnie i nawet nie wiedziałam kiedy ten czas zleciał. Zawsze gdy z nim byłam godziny zamieniały się w sekundy i biegły stanowczo za szybko. Po obiedzie mieliśmy zamiar iść jeszcze do jednego z okolicznych parków, ale źle się poczułam i Sebastian postanowił, że w takim stanie muszę wrócić do domu. Fran rzeczywiście gdzieś wyszła, co ogromnie mnie zdziwiło, a my obejrzeliśmy dwa filmy. Jeden wybrałam ja, drugi Vettel. Zbytnio się od siebie nie różniły. Tematycznie były bardzo podobne co oznaczało, że mamy podobne gusta. Na noc znów poszedł do hotelu i ponownie nie było mi łatwo pozwolić mu odejść. Wiedziałam, że jutro znów się spotkamy, tylko czy ten dzień również będzie tak miły jak ten dzisiejszy? W końcu mieliśmy iść do lekarza, a to z reguły nie jest najprzyjemniejszy sposób spędzania dnia. Nawet z kimś takim jak Sebastian.
Zmęczona i zdyszana wybiegłam z budynku z impetem otwierając drzwi. Przed sobą zobaczyłam uśmiechniętego blondyna siedzącego na białej ławce i z zaciekawieniem wpatrującego się w chodnik przed sobą. Uśmiechnęłam się na jego widok. Nigdy nie nacieszę się jego obecnością, jego pięknymi oczami i olśniewającym uśmiechem.
- Wiem, spóźniłam się, przepraszam. - wydukałam chowając klucze do torebki. Niemiec powoli podniósł głowę i uważnie mi się przyjrzał.
- Ładnie wyglądasz - szeroko się uśmiechnął a ja zaczęłam się śmiać. Wstał i podarował buziaka w policzek na przywitanie. Od kiedy byliśmy tak blisko? Poznałam go kilka tygodni temu i łączyło nas już coś tak wielkiego? - Jedziemy? - zapytał gdy stałam przez chwilę i tylko się na niego patrzyłam.
- Tak, jasne. - oddałam mu kluczyki aby przekonać się jak to jest jechać samochodem z mistrzem świata formuły 1. Początkowo nie chciał się zgodzić i upierał się, że jeździ tak jak każdy, ale po chwili uprosiłam go i wsiedliśmy do pojazdu. Jego słowa szybko okazały się kłamstwem. Jeździ cudownie, nieziemsko, niewiarygodnie płynnie, aż miło się podróżowało. Nawet do takiego miejsca.
- Sebastian - powiedziałam ze smutkiem w głosie spoglądając na mężczyznę - Nie zostawisz mnie? - Vettel spojrzał na mnie jakby nie dowierzał w to co do niego mówię.
- Oczywiście, że nie. Jak możesz nawet tak myśleć? - ponownie ujrzałam błękitne, świecące tęczówki pełne współczucia, ale też wsparcia. Delikatnie ujął moją dłoń. Uśmiechnęłam się na jego słowa i gest.
Siedzenie na korytarzu, gdy obok był Sebastian wydawało się milsze. Bardzo stresowałam się tym spotkaniem, ale nie przejmowałam się tak jak za pierwszym razem. Jego obecność mnie uspokajała. Razem weszliśmy do gabinetu lekarza. Mężczyzna w białym fartuchu uśmiechnął się w geście przywitania. Gdy zobaczył Sebastiana lekko spoważniał.
- Widzę, że przy boku męża jest pani o wiele szczęśliwsza. - spojrzałam na Vettela a on na mnie i tylko się do siebie uśmiechnęliśmy. Z nieznanych powodów żadne z nas nie zaprzeczyło. - Jednak byłoby znacznie lepiej gdyby znalazła pani kilka minut i przyszła na wcześniejszą umówioną wizytę. - Sebastian spojrzał na mnie ze złością i niedowierzaniem. Lekarz też nie był szczęśliwy. Wiedziałam, że takie stwierdzenie padnie, ale nie sądziłam, że tak szybko.
- Przepraszam. - wyszeptałam, ale nikt chyba tego nie usłyszał. Sebastian był zły. Nawet bardzo.
U lekarza spędziłam więcej czasu niż poprzednio. Blondyn mało się odzywał. Specjalista przepisał mi leki, które kosztowały majątek, ale dzięki nim mogłam normalnie funkcjonować. Musiałam również co tydzień stawiać się w szpitalu aby przyjmować kolejne medykamenty. Omówiliśmy również kolejne działania. Cały czas używał nazw, których kompletnie nie rozumiałam, ale wyglądało na to, że na razie skupiamy się na lekach. Jednak cały czas bałam się, że czeka mnie przeszczep szpiku. Dam radę. Jestem silna. Pokonam to.
- Proszę regularnie brać leki, nie przemęczać się i przychodzić na spotkania. - powiedział lekarz gdy wychodziliśmy już z gabinetu. Oboje krzywo się uśmiechnęliśmy. - Proszę jej pilnować. - zwrócił się do Sebastiana już trochę ciszej.
- Na pewno to zrobię.- Podali sobie dłonie i wyszliśmy.
Przez dłuższą chwilę żadne z nas się nie odezwało, ale w końcu postanowiłam to przełamać chociaż wiedziałam, że zaraz skarci mnie za to, że nie przyszłam na wizytę.
- Dziękuję. Za wszystko. - powiedziałam gdy doszliśmy do samochodu. Sebastian spojrzał na mnie poważnym wzrokiem. Przytuliłam go. Bez chwili zastanowienia. Nie odwzajemnił jednak mego gestu więc odsunęłam się.
- Dlaczego mi to robisz? Dlaczego koniecznie chcesz mnie zostawić? Zależy mi na tobie bardziej niż na kimkolwiek innym, a ty nawet nie możesz udawać, że ci zależy. - oczy Vettela odwzorowywały jego ból. Po jego słowach chciało mi się płakać, jednak powstrzymałam się i opowiedziałam mu dlatego nie poszłam na to cholerne spotkanie.- Obiecaj, że więcej się to nie powtórzy. - uśmiechnęłam się w geście potwierdzenia. Był zły, ale zrozumiał mnie. Dlaczego on musi być taki niesamowity? Jednak inne pytanie cały czas przysłaniało mi wizję dzisiejszego popołudnia. Dlaczego on musi już jechać? Znów zostawi mnie samą. Pojedzie na drugi koniec świata beze mnie.
• • • • •
Od dzisiaj oficjalnie mamy wakacje :D życzę wszystkim wspaniałego wypoczynku, dużo przygód i leniuchowania. Mam jednak nadzieję, że nie zapomnicie o historii Lii i Sebastiana bo jak na razie mam plan aby nadal, regularnie pojawiały się kolejne rozdziały.
Sebastian ponowie pokazał jaki jest kochany w stosunku do Lii, ciekawe jak będzie dalej.
Do zobaczenia :*