Ujrzałem niewielkie pomieszczenie, w którym zaskakująco panował porządek. Wszystko idealnie stało na swoich miejscu. Rozejrzałem się niepewnie po pokoju i zrobiłem kilka kroków w kierunku łóżka. Lia wydawała się być jeszcze szczuplejsza i przede wszystkim słaba. Leżała tyłem do mnie wpatrując się w okno. Była tak bezbronna, smutna i bezsilna.
- Mogłabyś być milsza - powiedziałem cicho w odpowiedzi na jej słowa przywitania.
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Lia natychmiast się odwróciła i z niedowierzaniem lustrowała mnie wzrokiem. Jej oczy były czerwone i zmęczone. Na pewno powodem były łzy, które wypłakała w swoją poduszkę. Nagle na jej twarzy pojawił się krzywy uśmiech a w jej oczach zagościł płomyk szczęścia i ulgi. Poczułem, że jest mi wdzięczna za to, że tu jestem. Otarła twarz i poderwała się z łóżka nerwowo poprawiając włosy. Bez żadnego słowa podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Jej dłonie mocno oplatały moją sylwetkę. Bez najmniejszego zastanowienia objąłem ją a ona ponownie zaczęła płakać. Czule pogłaskałem ją po plecach, jednym ruchem dłoni przejechałem po jej długich, ciemnych włosach. Podjąłem najlepszą decyzję jaką mogłem. Z każdą chwilą robiła się spokojniejsza i z większą swobodą i czułością wtulała ciało w moje. Cieszyłem się, że tu jestem, że mimo tak strasznych okoliczności jesteśmy razem. Bardzo się za nią stęskniłem. Byłem wdzięczy, że ją poznałem i że mimo tak krótkiej znajomości zmieniła mnie i moje życie.
- Sebastian, dziękuję - moje imię wypowiedziane z jej ust brzmiało niewiarygodnie seksownie. Uśmiechnąłem się a całe zmęczenie spowodowane długą podróżą wyparowało.
Siedzieliśmy na przeciwko siebie, w bezpiecznej odległości. Lia opowiedziała mi wszystko o swojej chorobie. Uważnie wysłuchałem jej wypowiedzi. Miałem ochotę mocno nią potrząsnąć aby wróciło jej racjonalne myślenie.
- Jak widzę twoją aktualną chęć do życia to cieszę się, że przyjechałem. Nie możesz się tak zachowywać. Nie możesz się tak zwyczajnie poddać. Nie możesz nam tego zrobić. Nie możesz nic nie jeść! Nie chodzić do pracy! Nie rozmawiać z ludźmi! Nie możesz leżeć i tylko gapić się w sufit! Musisz walczyć dopóki możesz bo z każdym dniem będzie coraz trudniej. Musisz pokazać, że jesteś silna i z tym wygrasz. Zacząć normalnie żyć. Razem z Fran zrobimy wszystko, aby ci pomóc. Zrozum to. Za bardzo nam na tobie zależy aby cię zostawić. To, że jesteś chora niczego nie zmienia. Zrobimy wszystko aby cię wspierać i też dlatego tutaj jestem. Myślisz, że przyjechałem po to aby patrzeć jak leżysz i płaczesz?! Nie pozwolę na to! Dzięki nowym metodom można wyleczyć się ze wszystkiego tylko trzeba zacząć chcieć. - Lia przez cały czas wpatrywała się we mnie i z uwagą słuchała każdego słowa. - Kiedy masz ustaloną wizytę u lekarza? - zapytałem już nieco spokojniej.
- Za dwa dni. - odpowiedziała cicho i potulnie jak małe dziecko, które przez chwilę zostało skarcone przez rodziców.
- Pójdę tam z tobą - zrobiłem chwilę przerwy. - Będę przy tobie. - Złapałem delikatnie za jej dłonie i ponownie spojrzałam w jej zapłakane oczy. Wytarłem kolejną samotną łzę, która właśnie spływała jej po policzku.
- Dziękuję. Dziękuję za wszystko. - do jej oczu wróciła ta radość i szczęście, które ujrzałem kilka tygodni temu. To była ta Lia, którą poznałem. Miałem tylko nadzieję, że tak zostanie.
- Mogłabyś być milsza - powiedziałem cicho w odpowiedzi na jej słowa przywitania.
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Lia natychmiast się odwróciła i z niedowierzaniem lustrowała mnie wzrokiem. Jej oczy były czerwone i zmęczone. Na pewno powodem były łzy, które wypłakała w swoją poduszkę. Nagle na jej twarzy pojawił się krzywy uśmiech a w jej oczach zagościł płomyk szczęścia i ulgi. Poczułem, że jest mi wdzięczna za to, że tu jestem. Otarła twarz i poderwała się z łóżka nerwowo poprawiając włosy. Bez żadnego słowa podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Jej dłonie mocno oplatały moją sylwetkę. Bez najmniejszego zastanowienia objąłem ją a ona ponownie zaczęła płakać. Czule pogłaskałem ją po plecach, jednym ruchem dłoni przejechałem po jej długich, ciemnych włosach. Podjąłem najlepszą decyzję jaką mogłem. Z każdą chwilą robiła się spokojniejsza i z większą swobodą i czułością wtulała ciało w moje. Cieszyłem się, że tu jestem, że mimo tak strasznych okoliczności jesteśmy razem. Bardzo się za nią stęskniłem. Byłem wdzięczy, że ją poznałem i że mimo tak krótkiej znajomości zmieniła mnie i moje życie.
- Sebastian, dziękuję - moje imię wypowiedziane z jej ust brzmiało niewiarygodnie seksownie. Uśmiechnąłem się a całe zmęczenie spowodowane długą podróżą wyparowało.
Siedzieliśmy na przeciwko siebie, w bezpiecznej odległości. Lia opowiedziała mi wszystko o swojej chorobie. Uważnie wysłuchałem jej wypowiedzi. Miałem ochotę mocno nią potrząsnąć aby wróciło jej racjonalne myślenie.
- Jak widzę twoją aktualną chęć do życia to cieszę się, że przyjechałem. Nie możesz się tak zachowywać. Nie możesz się tak zwyczajnie poddać. Nie możesz nam tego zrobić. Nie możesz nic nie jeść! Nie chodzić do pracy! Nie rozmawiać z ludźmi! Nie możesz leżeć i tylko gapić się w sufit! Musisz walczyć dopóki możesz bo z każdym dniem będzie coraz trudniej. Musisz pokazać, że jesteś silna i z tym wygrasz. Zacząć normalnie żyć. Razem z Fran zrobimy wszystko, aby ci pomóc. Zrozum to. Za bardzo nam na tobie zależy aby cię zostawić. To, że jesteś chora niczego nie zmienia. Zrobimy wszystko aby cię wspierać i też dlatego tutaj jestem. Myślisz, że przyjechałem po to aby patrzeć jak leżysz i płaczesz?! Nie pozwolę na to! Dzięki nowym metodom można wyleczyć się ze wszystkiego tylko trzeba zacząć chcieć. - Lia przez cały czas wpatrywała się we mnie i z uwagą słuchała każdego słowa. - Kiedy masz ustaloną wizytę u lekarza? - zapytałem już nieco spokojniej.
- Za dwa dni. - odpowiedziała cicho i potulnie jak małe dziecko, które przez chwilę zostało skarcone przez rodziców.
- Pójdę tam z tobą - zrobiłem chwilę przerwy. - Będę przy tobie. - Złapałem delikatnie za jej dłonie i ponownie spojrzałam w jej zapłakane oczy. Wytarłem kolejną samotną łzę, która właśnie spływała jej po policzku.
- Dziękuję. Dziękuję za wszystko. - do jej oczu wróciła ta radość i szczęście, które ujrzałem kilka tygodni temu. To była ta Lia, którą poznałem. Miałem tylko nadzieję, że tak zostanie.
• • • • •
Ciche i delikatne pukanie do drzwi przypomniało mi jak bardzo z nikim nie chce rozmawiać. Miałam nadzieję, że przez niemiłą odpowiedź otrzymam spokój i moja przyjaciółka po raz kolejny nie wejdzie do pokoju z tacą z jedzeniem. Jednak to nie pomogło i po chwili drzwi powoli się otworzyły. Nawet nie drgnęłam, ze skupieniem wpatrywałam się w życie za oknem.
Usłyszałam znajomy i tak upragniony głos. Sebastian! Serce zaczęło bić w niewiarygodnym tempie a po plecach przeleciał przyjemny dreszcz. Poczułam zapach jego męskich perfum. Dokładnie taki sam jak na naszej wspólnej kolacji. Bałam się odwrócić, żeby jego obecność nie okazała się wytworem mojej wyobraźni. Po zebraniu wystarczającej ilości odwagi zwróciłam się w stronę drzwi. Stał tam. Naprawdę tam stał. Poczułam jak ciepło rozpływa się wewnątrz mojego ciała. W tym momencie byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi. Nie liczyła się żadna choroba, ostatnie dni, nic. Tylko on. Na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Przetarłam twarz w nadziei, że będę wyglądać lepiej. Nie powstrzymałam emocji, które towarzyszyły mi odkąd usłyszałam jego głos i przytuliłam go. Wtulona w jego ciało ponownie zaczęłam płakać. Wiedziałam, że o wszystkim wie, a mimo tego nie uciekł, nie urwał kontaktu,nie zachował się tak jakby zachowało się większość facetów. Przyjechał żeby mnie wspierać. Mój rozum nie pojmował potęgi uczucia jakim go darzyłam.
Uważnie wsłuchiwałam się w to co ma mi do powiedzenia. Nie krzyczał, ale jego głosy był stanowczy. Miał rację. To, że będę leżeć w łóżku nic nie da, jedynie mogę szybciej pożegnać się z życiem, ale nie chce tego, szczególnie, że mam przy sobie tak ważne osoby. Nie mogłam zawieść Sebastiana. Musiałam się zebrać w walczyć, ale mimo to, uważałam, że prędzej czy później umrę.
Vettel obiecał, że pójdzie ze mną do lekarza. Niestety nie powiedziałam mu, że to druga wizyta. Na pierwszą nie poszłam.
Resztę dnia spędziliśmy na rozmowie. Chciałam się nacieszyć jego obecnością bo niedługo będzie musiał jechać na kolejny wyścig albo nie będzie chciał mnie znać po tym jak dowie się, że nie poszłam do lekarza. W najgorszym wypadku rozstaniemy się gdy pożegnam się z życiem, ale tego nie chciałam mu mówić, ponieważ nie byłby zadowolony, że nadal zakładam tylko jeden scenariusz.
Nie wspomnieliśmy o chorobie. Rozmawialiśmy całkowicie naturalnie czując się swobodnie w swoim towarzystwie. Kieorwca po raz kolejny tłumaczył mi część zasad Formuły 1. Ten sport, po tym jak go poznałam okazał się bardzo interesujący.
Gdy ma się przy sobie takiego człowieka jak Sebastian nie można być smutnym. On jest jak promienie słońca, które sprawiają, że dzień staje się lepszy.
Siedzieliśmy razem z Fran w salonie. Śmialiśmy się i razem, w miłej atmosferze spędziliśmy czas. Włoszka kilka razy powtarzała, że cieszy się z tego, że znów może widzieć mnie uśmiechniętą i nawet przeboleje to, że to dzięki kierowcy. Vettel nie wyglądał na znudzonego albo zażenowanego, chyba że naszą głupotą. Było naprawdę uroczo. Brakowało mi takiego sposobu spędzania czasu i był on na pewno lepszy od leżenia w łóżku.
- Sebastian, kto jeszcze wygrał wyścig w Kanadzie? - zapytała nagle Fran. Jej pytanie nie było powiązane z tematem, na który aktualnie rozmawialiśmy. Spojrzałam na Vettela a on z uśmiechem spojrzał na mnie.
- Grand Prix Kanady wygrała tylko jedna osoba. - uprzedziłam odpowiedź kierowcy. Fran zrobiła naburmuszoną minę, że mamy z niej ubaw. Z nieznanych powodów byłam dumna z tego, że to on wygrał ten wyścig.
- Na podium był też Rosberg i Ricciardo. - Włoszka zamyśliła się przez chwilę a my ponownie wróciliśmy do poruszonego wcześniej tematu.
- A który to brunet? - Fran nagle powróciła do rzeczywistości i znów nam przerwała. Zaczynałam zastanawiać się czy to, że do niej przyszliśmy było dobrym rozwiązaniem. Może jakbyśmy siedzieli sami w moim pokoju dzisiejsze spotkanie zakończyłoby się całkowicie inaczej. Chociaż z drugiej strony nie chciałaby aby potoczyło to się tak szybko. Co ma się stać i tak się stanie, a stracenie kontaktu z Niemcem nie wchodziło w grę.
- Daniel - odpowiedział spokojnie przeczuwając co się święci. Mówiłam mu o tym jaka jest Fran. Co potrafi zrobić i jak się zachować. - Ricciardo - dopowiedział jak zorientował się, że nie załapała o kogo chodzi.
- Fran! - krzyknęłam gdy również domyśliłam się co spotka biednego kierowcę. Przyjaciółka uśmiechnęła się cwaniacko, jednak do samego wieczoru nie zadała ani jednego pytania na jego temat.
Było już bardzo późno, Fran spała już od kilku godzin a Sebastian zbierał się do wyjścia. Mimo wytoczonych przeze mnie wszystkich argumentów na jakie zdołałam wpaść aby przenocował u nas, ten nadal upierał się przy swoim. Wiedziałam, że jutro znów się spotkamy jednak było mi bardzo smutno. Chociaż powinnam się cieszyć ponieważ nie zdarzyło się jeszcze abyśmy widzieli się dwa dni pod rząd. Moje stosunki z Vettelem są bardzo skomplikowane i nie miałam pojęcia jak to zmienić.
Ze smutkiem odprowadziłam go do drzwi. To tylko kilka godzin a mi pękało serce. Sebastian najwyraźniej to widział, dlatego mocno mnie przytulił. Za każdym razem jak to robił traciłam grunt pod nogami. Ale...przecież my nie jesteśmy razem.
Poszedł. Dopiero. W końcu. Już. Niestety. W moim ciele panowały dwa odmienne uczucia. Smutek z tego, że odszedł i szczęście z tego, że był. Po krótkim namyśle doszłam do wniosku, że jednak bardziej cieszę się z tego że był.
• • • • •
Hej. To znowu ja :D Rozdział trochę później, ale to tylko dlatego, że miałam problemy z internetem.
Ja od dzisiaj mam już wolne. Oceny już wystawione. Zdaję. Mam nadzieję, że wy również. Niestety będę musiała przesiedzieć w tej szkole wszystkie lekcje ponieważ mam 100% frekwencji. Powiem tylko tyle, że to jest całkowicie bez sensu bo lekcje z każdą godziną stają się coraz nudniejsze. Ale myślmy pozytywnie. Jak spotkamy się za tydzień będą już wakacje.
Całuję i życzę miłego ostatniego tygodnia szkoły.
Hej, kochana ;*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale ten komentarz będzie beznadziejny. Chcę po prostu, żebyś wiedziała, że jestem i że czytam wszystko.
Rozdział strasznie mi się podoba i to, jak Lia i Sebastian się do siebie zbliżają.
Ściskam ;*
dziękuję bardzo :* bardzo, bardzo ♥
Usuńjeny, Lia i Sebastian są tacy cudowni, a to uczucie, jakie jest pomiędzy nimi... nic go nie zniszczy.
OdpowiedzUsuńtylko mogliby w końcu oficjalnie stać się parą...:D nie miałabym nic przeciwko temu:3
czekam na kolejną część ich losów. buziaki :*
to prawda, są przesłodcy *.*
Usuńdziękuję za komentarz i do zobaczenia za tydzień :*
Jestem!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zwykle ^^
Coraz bardziej uroczo nam się robi pomiędzy Sebastianem a Lią. Widać, że zbliżają się do siebie. Ciekawe, co z tego wyniknie :)
Weny!
Buziaki :**
Dzięki wielkie 😘 bardzo mi miło. Na prawdę.
UsuńPowiem, że mi też bardzo przyjemnie pisze się ich wspólne sceny. Aż miło się pisze takie rzeczy.
Jestem :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że tak będzie! Lia nie mogła się nie ucieszyć z jego wizyty.
To, że serce zaczęło jej mocniej bić o czymś świadczy. To nie są normalne symptomy, no chyba, że by się go bała, a tak nie jest :D
Sebastian jest ogromnie kochany! Wiedziałam, że nie zostawi bohaterki i będzie ją wspierał w walce z chorobą.
Co ta Fran knuje? Ja uwielbiam Daniela!
Jak zobaczyłam dziś Sebka, gdy zajął drugie miejsce w wyścigu, od razu się uśmiechnęłam. Jego uśmiech jest zarażający!
Ja na szczęście od tygodnia do szkoły już nie chodzę, bo nie muszę :D
Do kolejnego!
Buziaki ;***
Sebastian potrafi być zły i niemiły ale żeby od razu się go bać? To chyba jednak nie to 😛
UsuńKolejnym celem Fran chyba okaże się Daniel.
Co do wyścigu niepodobna mi się zwycięzca. Nie lubi Rosberga i wolałabym żeby to on miał taki problemy jak Hamilton. Tor w Baku krety, szybki i wąski. Takie Lubie, ale sam wyścig trochę nudny. No ale miejmy nadzieję że w następnym GP będzie lepiej.
Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę. Ja dzisia w klasie zostałam sama i jedna z nauczycielek kazała mi iść ale inny wstawił mi nieobecność. Ale rada juz była więc trudno a sama w szkole siedzieć nie będę.
Dzięki za komentarz i całuje
Cześć :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz... Ostatni komentarz był w zamierzchłych czasach... Wiem, że nawaliłam. Ale chyba wracam do żywych :D Mam nadzieję, że sesja już za mną :D
Lia jest chora?! Żebyś widziała moją minę... Ja wiem, że ona z tego wyjdzie, bo wyjdzie, prawda? I cieszę się, że Fran jest taką przebrzydłą cwaniarą i najlepszą przyjaciółką ever.
On się zakochał <3 i ona tez. O mamuniu <3 Nie może się tak to skończyć po prostu. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Naprawdę mam taką nadzieję :D
I Fran ma ochotę na Dana :P Ciekawe, czy go usidli :P Znając jej możliwości, to pewnie tak :P
Chyba tyle tego nieskładnego komentarza. Wyszłam z wprawy :(
Czekam niecierpliwie na kolejny :D
Buziaki ;*
Spokojnie. Nic się nie stało. Fajnie że nadal czytasz i dziękuje za komentarz. Fajnie jak się pisze a kto to czyta. Komentarze nie są najważniejsze ale są ważne i sprawiają że chce ci się pisać.
UsuńOgólnie między Sebem a Lia znając mnie już dawno by się coś większego wydarzyło ale wtedy reszta opowiadania nie miałabym sensu a chce bardzo konkretnie trzymać się planu.
Do zobaczenia.