Zbliżał się kolejny weekend wyścigowy i musieliśmy się zbierać. Nie mogliśmy opuścić kolejnego wyścigu. Nasi szefowie by nas pozabijali. Minttu po tym jak wróciła od swojego synka, którym opiekowali się dziadkowie postanowiła zostać z Fran aby nie czuła się samotna. Tuż przed wyjazdem poszedłem do Lii. Wierzyłem w to, że ona mnie słyszy i docierają do niej moje słowa. Jest nieprzytomna a nie martwa.
- Cześć skarbie. - przywitałem się całując ją w czoło. Przyzwyczaiłem się do widoku leżącej nieruchomo dziewczyny. - Zaraz lecimy na wyścig, ale Min i Fran z tobą zostają. Mam nadzieję, że zanim wrócę to się obudzisz. Albo, mam pomysł. Jak ja będę na podium ty odzyskasz przytomność. Stoi? Lepiej się postaraj bo ja dam z siebie wszystko. - uśmiechnąłem się pod nosem. Popatrzyłem jeszcze chwilę na bladą twarz kobiety i pocałowałem ją. - Kocham cię i tęsknię. - wyszeptałem tuż nad jej głową. Przeczesałem włosy, zerknąłem jeszcze kilka razy na brunetkę i ze smutkiem opuściłem pomieszczenie. Zamieniłem kilka słów z dziewczynami i cała nasza czwórka zapakowała się do samolotu Lewisa.
Bardzo martwiłem się o Lię jednak musiałem maksymalnie skupić się na treningach. Dużo osób pytało mnie o stan zdrowia pani fotograf, nawet usłyszałem to pytanie z ust dwóch dziennikarzy. Bardzo mnie to ucieszyło ponieważ wiedziałem że wszyscy ją zaakceptowali.
W ten weekend chciałem pojechać jak najlepiej. W końcu mieliśmy umowę. Mimo tego, że byłem wymęczony dawałem z siebie wszystko. Nawet zrezygnowałem z wyjścia z chłopakami aby odpocząć przed kwalifikacjami. Opłacał się ten ruch bo startowałem z drugiej pozycji. Tuż za Hamiltonem. Cóż za zdziwienie.
Przed startem moje myśli były skupione jak nigdy. Teraz liczył się tylko wyścig. Wyścig dla niej. Musiałem dotrzymać słowa i być na podium. Tego dnia nawet nie dzwoniłem do dziewczyn. Nie chciałem się rozpraszać. Wyścigu nie wygrałem, ale byłem na podium. Liczyłem, wierzyłem w to, że Lia się obudzi. Ja swoją część układu spełniłem. Byłem z siebie bardzo dumny i chciałem jak najszybciej być w szpitalu. Kimi i Lewis musieli coś załatwić dlatego tylko ja z Danielem wróciliśmy do Stanów. Od kilku wyścigów zdaje sobie sprawę, że to Hamilton wygra cały sezon i dzisiejszym zwycięstwem to potwierdził.
Wchodząc do szpitala towarzyszył mi i Danielowi całkiem niezły humor. Wyścig bardzo mi w tym pomógł, ale również zawdzięczałem to chłopakom. Gdy weszliśmy na piętro, na którym znajdowała się sala Lii zauważyliśmy niezwykłe poruszenie.
- Chyba coś się stało. - zauważył Ricciardo. Spiorunowałem go wzrokiem a on jedynie pożałował tego co przed chwilą powiedział. Rozejrzałem się po ludziach, którzy pędzili szybko w wyznaczonym sobie kierunku i poczułem, że moje serce zaczęło przyspieszać. Lia! Pomyślałem i pobiegłem w stronę sali. Moje przepuszczenia okazały się prawdziwe. Wszycy biegli właśnie do niej. Przez myśl przechodziła tylko jedna, nieprzyjemna myśl. Minttu i Fran nerwowo stały pod drzwiami i obserwowały jak kolejne osoby wchodzą do pokoju ich koleżanki.
- Co się stało? - podbiegłem do brunetek niezwykle zdenerwowany. Fran uśmiechnęła się, pomyślałem, że to na widok Daniela, który pojawił się zaraz za mną. Spojrzałem na Minttu pytająco, ale zobaczywszy jej uśmiech nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje. - Naprawdę? - zapytałem rozemocjonowany i podrapałem się po lekkim zaroście. Od razu odczytałem z jej twarzy wszystkie informacje.
- Tak. Budzi się. - Przytuliłem radośnie Finkę a ona się zaśmiała. Miałem ochotę skakać z radości. - Mniej więcej po tym jak zakończyliście wyścig zaczęła dawać oznaki życia. - Poczułem wielką radość i ulgę. Mój pomysł zadziałał. Udało się. Dziewczyny opowiedziały mi wszystko i doszedłem do wniosku, że zaczęła się budzić gdy ja byłem na terenie szpitala. To może dziwne, ale wszystko co powiedziały mi brunetki właśnie do tej tezy pasowało. Pomyślałem, że jednak jakaś magiczna moc nas do siebie ciągnie.
• • • • •
Otworzyłam oczy i ujrzałam kilkanaście zupełnie nieznanych mi osób w białych fartuchach. Niepewnie rozejrzałam się po pokoju, ale od razu dostałam radę aby nie ruszała się zbyt nerwowo. Byłam w szpitalu i pamiętałam wszystko. Pierwsze o czym pomyślałam to Sebastian. Bardzo chciałam z nim porozmawiać. Przez kilkanaście minut rozmawiałam z osobami, które znajdowały się w pomieszczeniu. Co kilka minut ktoś wychodził i na koniec został tylko lekarz, który zajmował się moją białaczką. Opowiedział mi czego się dowiedział i co wydarzyło się przez te kilkanaście dni.
- Ma pani wspaniałych znajomych i rodzinę. - powiedział lekarz uśmiechając się nieznacznie i sprawdzając kroplówkę. Spojrzałam na niego pytająco. - Przez cały czas ktoś siedział na korytarzu. Czekali na panią. A męża trzeba było wyciągać siłą. Chciał tutaj siedzieć cały czas. - poczułam przyjemne ciepło w środku mojego ciała i uśmiechnęłam się minimalnie. Byłam bardzo zmęczona i osłabiona. Ledwo wypowiadałam jakiekolwiek słowa, jednak musiałam zebrać wszystkie siły, które mi jeszcze zostały.
- Teraz też ktoś jest? - zapytałam podnosząc się lekko na łóżku. Lekarz pokiwał twierdząco głową. - Może pan ich zawołać? - długo tłumaczył mi, że powinnam odpoczywać, ale byłam tak uparta, że w końcu uległ. Zapytał mnie jeszcze o kilka spraw związanych z moją nieprzytomnością i wyszedł. Kilka bardzo długich minut potem ujrzałam moją przyjaciółkę i Minttu. Fran ze łzami w oczach szybko podeszła do mojego łóżka i mocno mnie przytuliła.
- Jesteś nienormalna! - powiedziała, gdy już się ode mnie odsunęła.
- Też się cieszę, że was widzę. - Min uśmiechnęła się i delikatnie mnie objęła. Cieszyłam się, że tutaj są, ale czekałam na jedną osobę. Dziewczyny usiadły na stołkach obok mnie i zaczęły pytać mnie o to jak się czuję. Uwielbiałam je. Żadna jednak nie wspomniała o mojej kłótni z kierowcą Ferrari. Jeżeli to w ogóle można nazwać kłótnią. Wpatrywałam się w nie, ale po głowie chodziła mi tylko jedna myśl. Nagle moje koleżanki ucichły a do pomieszczenia powolnym, niepewnym krokiem wszedł Sebastian. Jego błękitne tęczówki były jeszcze piękniejsze niż wtedy, kiedy je ostatni raz widziałam. Blondyn stanął naprzeciwko mojego łóżka i oprał się o białą ścianę. Serce zaczęło bić mi niemiłosiernie szybko a w pomieszczeniu zapanowała cisza. Vettel uważnie mi się przyglądał, ja też nie odbywałam od niego wzroku. Jego twarz była jak kamień, nie wyrażała żadnych emocji, nic nie dało się z niej odczytać. Pomyślałam, że to już koniec, ale z drugiej strony bardzo cieszyłam się, że tutaj był. Minttu i Fran lustrowały nas wzrokiem. Sebastian był taki przystojny, byłam szczęśliwa, że to akurat w nim się zakochałam. Pamiętałam moją telefoniczną rozmowę z Minttu. Wiedziałam, że Seb nic złego nie zrobił a to wszystko czego się dowiedziałam było tylko po to aby nas pokłócić.
Mimo tego, że byłam bardzo zmęczona nie mogłam być taka poważna jaką zgrywałam gdy blondyn wszedł do pomieszczenia. Zebrałam resztki sił i uśmiechnęłam się. Na twarzy Niemca momentalnie również pojawił się ten sam gest. Szybkim krokiem podszedł do drugiego brzegu łóżka, nachylił się i namiętnie mnie pocałował. Dziewczyny zaczęły coś do siebie szeptać. A ja byłam szczęśliwa jak nigdy w swoim życiu.
- Przepraszam. - wyszeptałam a on jedynie pokręcił głową. Vettel nie zdążył nawet usiąść a lekarz kazał im już wyjść ponieważ muszę odpoczywać. Koleżanki mnie przytuliły i obiecały, że jutro też przyjdą a Sebastian ponownie pocałował. To chyba oznaczało, że mi wybaczył. Jednak chciałam normalnie z nim porozmawiać. Tylko w cztery oczy.
Nie mogłam zasnąć. Po mojej głowie krążyło tysiąc myśli, ale byłam bardzo szczęśliwa. Napisałam sms do Finki. Długo pisałyśmy ze sobą na przeróżne tematy dopóki rzeczywiście nie poczułam się senna. Chciałam wyzdrowieć i stąd wyjść.
Po porannym obchodzie dostałam nową porcję leków. Lekarz oznajmił mi, że są one mocniejsze niż te poprzednie i mogę się przez to znacznie gorzej czuć. Powiedział również, że trzeba wprowadzić kolejny etap leczenia przez co mogę stracić włosy oraz może być mi odebrana możliwość zajścia w ciążę w przyszłości. Teraz, przez brane lekarstwa całkowicie jest to niemożliwe. Dodatkowo zagrażałoby życiu moim oraz dziecka. Nie skupiałam się za bardzo na tych informacjach bo nie planuję powiększyć rodziny.
- Sebastian przepraszam. Nie powinnam jej od tak uwierzyć. - zaczęłam po krótkim wywiadzie przeprowadzonym przez Niemca gdy przyszedł mnie odwiedzić. Było mi głupio, że jej uwierzyłam. Wszyscy mnie ostrzegali a ja swój związek z kierowcą powiesiłam na włosku.
- To znaczy komu? - zapytał zdziwiony mężczyzna, który początkowo nie chciał rozmawiać na ten temat, ale nic nie wiedział o całym wydarzeniu. Nikt mu nie powiedział.
- Vivian. To przez nią to całe zamieszanie. - spuściłam wzrok i kilka łez zakręciło mi się w oczach. Opowiedziałam mu całą historię. Powiedziałam mu wszystko co się stało. Uważnie mnie słuchał przez cały czas.
- To już nie ważne. Było minęło. Najważniejsze, że się obudziłaś. - uśmiechnął się szeroko. Jak ja kochałam tego człowieka. Zrobiłam tyle głupstw a on nadal był przy mnie. Kurczę, chyba naprawdę łączyło nas coś silnego. Gdy dowiedziałam się o tym co mi powiedział przed wyjazdem na wyścig nie mogłam uwierzyć. Czy to możliwe, że aż tak podświadomie wszystko słyszałam. On był na podium, ja się obudziłam. To było dziwne.
Po jakimś czasie dołączyły do nas dziewczyn i Daniel, który wyraźnie czuł coś do mojej przyjaciółki. Nie mogłam z nią spokojnie porozmawiać bo cały czas ktoś był obok. Wieczorem przybył również Lewis i Kimi. Brytyjczyk do pokoju wpadł z bukietem pięknych kwiatów. Dziękowałam Bogu, że mam takich znajomych. Byłam im wszystkim bardzo wdzięczna i za każdym razem jak tylko o tym myślałam chciało mi się płakać. Ze szczęścia.
……………………………………………………..
Zgodnie z przepuszczeniami lekarzy w szpitalu leżałam kilka tygodni. Leżenie i nabieranie sił było męczące i nudne. Chłopaki siedzieli ze mną czasami nawet cały dzień. Jednak oni też musieli się zająć wyścigami i swoim życiem. Kończył się sezon, więc mieli dużo pracy. Co prawda Ricciardo przeważnie przyjeżdżał do Fran jednak Lewis potrafił przylecieć tylko po to aby spędzić ze mną dwie godziny. To prawdziwy przyjaciel. Minttu również musiała jechać do swojego synka, który i tak już bardzo długo był pod opieką dziadków. Fran latała po jakiś pokazach mody i była przeszczęśliwa ponieważ jej znajomość z Danielem rozkwitała. A ja leżałam i wpatrywałam się w białe ściany. Byłam szczęśliwa, że Vettel mi wybaczył, że mam tak cudownych znajomych, przyjaciół. Zastanawiałam się również nad tym dlaczego byłam taka głupia. Wiedziałam, że nie mogę pić alkoholu, ale i tak go wypiłam. Od teraz ściśle trzymam się zaleceń lekarzy i mocno wierzę w to, że wygram z tą chorobą.
Z powodu mojego pobytu w szpitalu musiałam odpuścić pracę. Urlop był w tym przypadku nieunikniony. Bardzo brakowało mi mojego codziennego zajęcia, ale nie miałam wyjścia. Z każdym dniem czułam się coraz lepiej.
- Cześć przyniosłam ci coś do jedzenia. - Fran wpadła do pokoju jak burza uśmiechając się od ucha do ucha. Położyła reklamówkę na szafce obok mnie i usiadła na białym taborecie. Uśmiechnęłam się w geście podziękowania. - Jak się czujesz? - zaczesała ciemne włosy, które opadły jej na twarz.
- Nie najgorzej, ale strasznie się nudzę. - przewróciłam oczami i zaśmiałam się. - Dobrze, że przyszłaś bo muszę z tobą poważnie porozmawiać. - Włoszka zaniepokoiła się. Usadowiłam się wygodnie na łóżku i zrobiłam poważną minę. - Co tam u ciebie i Daniela? - z przyjaciółki zeszło powietrze. Ostatnio wszystko kręciło się wokół mnie i miałam przez to okropne wyrzuty sumienia.
- Chyba znalazłam miłość swojego życia. - powiedziała nieśmiało a ja nie wierzyłam w to co słyszę. - Bardzo fajnie się dogadujemy. Mimo różnych zainteresowań mamy o czym rozmawiać. Ma poczucie humoru i bardzo pozytywne nastawienie do życia. - Przyjaciółka kontynuowała a ja zastanawiałam się kiedy padną słowa: "jest przystojny", "dobrze całuje" albo coś w tym rodzaju. Nie poznawałam jej. Nigdy wcześniej nie mówiła tak o żadnym facecie.
- A dobry jest w łóżku? - wiedziałam, że to może ją urazić i to może trochę ciekawskie i wredne, ale musiałam o to zapytać. W końcu to moja przyjaciółka. Włoszka spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, którego dotychczas nie widziałam.
- Nie spałam z nim. - powiedziała z dumą. A ja powstrzymywałam moją szczękę aby nie upadła. - Ja nawet go nie pocałowałam. - Teraz byłam całkowicie zdumiona. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie wiedziałam, że ona może się tak zachowywać, ale byłam z niej dumna i oczywiście, cieszyłam się jej szczęściem.
- Ktoś mi podmienił przyjaciółkę. - wydusiłam z siebie po pewnym czasie. Fran się zaśmiała i podała mi szklankę z wodą. - I co teraz zamierzasz? - bardzo chciałam, żeby znalazła sobie kogoś na dłużej. Z kim tworzyłaby prawdziwy związek. Daniel pasował mi do dziewczyny. Był naprawdę spoko gościem i bardzo go lubiłam.
- Nic. Co ma się stać to się stanie. Na wszystko potrzeba czasu. - brunetka podeszła do okna i otworzyła je aby do środka wleciało trochę świeżego powietrza. - A co u ciebie i Sebastiana? - zapytała opierając się o parapet. - Wyjaśniliście sobie wszystko?
- Tak, wszystko mu już opowiedziałam o on stwierdził, że jak zobaczy Rosberga albo Vivian to za siebie nie ręczy. - brunetka zaśmiała się. Po kilku minutach rozmowy ponownie zostałam sama.
Dzięki lekom, ze szpitala mogłam wyjść kilka dni przed ostatnim wyścigiem w sezonie. Bardzo chciałam tam jechać. Dopingować Sebastiana bo cały czas miał szansę na mistrzostwo a przede wszystkim policzyć się z Vivian. Mój stan zdrowia po tych kilku tygodniach spędzonych w klinice bardzo się poprawił i czułam się bardzo dobrze. Lekarze, po długich negocjacjach pozwolili mi jechać do Brazylii, jednak zaraz po powrocie miałam stawić się u mojego specjalisty. Cieszyłam się, nawet bardzo. Wierzyłam w to, że jak już raz uniknęłam śmierci teraz będzie tylko lepiej. Byłam silna, miałam wspaniałych przyjaciół i cudownego chłopaka.
Ze szpitala odebrała mnie przyjaciółka. Przez cały czas traktowała mnie jak noworodka.
Do Brazylii dotarłyśmy w piątek, w trakcie drugiej sesji treningowej. Bardzo stęskniłam się za Sebastianem, mimo tego, że niedawno u mnie był. Brakowało mi też chłopaków. Lewisa, Daniela, Kimiego. Wszyscy mieli ogromny wpływ na mnie i na moje życie. Gdy zbliżałyśmy się do padoku widziałam dużo uśmiechów kierowanych w moją stronę, ale także zdziwionych spojrzeń. Pierwszą osobą z jaką się przywitałam była Minttu. Kierowcy akurat znajdowali się na torze. Po chwili dołączył do nas szef zespołu, który oczywiście zapytał mnie o mój stan zdrowia. Wszyscy byli zdziwieni tym, że tak dobrze się czuję, ale życzyli mi jak najlepiej i cieszyli się, że tutaj z nimi byłam. Przez cały czas traktowali mnie jak jajko. Troszczyli się o mnie jak o członka własnej rodziny.
- Vivian jest na torze? - zapytałam Minttu gdy Sebastian skończył mnie całować. Stał teraz za mną i z troską obejmował moje ciało. Finka pokiwała głową. Cała czwórka spojrzała na mnie uważnie. Znali mnie i wiedzieli, że nie odpuszczę jednak, jak na razie przyjęłam to tylko do wiadomości.
Wieczorem wszyscy wybraliśmy się do pobliskiego baru. Chłopaki chcieli się odstresować a ja tak bardzo się za wszystkimi stęskniłam, że postanowiłam iść z nimi. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogłabym znów napić się alkoholu. Po kilku minutach do naszego stolika, przy którym siedziała cała nasza paczka, dołączyli kierowcy McLarena. Ani z Buttonem ani z Alonso nie miałam jakiejś bliższej relacji, ale bardzo ich lubiłam. Mężczyźni przywitali się z wszystkimi kobietami buziakami w policzki a ze swoimi kolegami podali sobie dłonie.
- To jak Vettel, kto wygra mistrzostwo w tym roku? - zapytał Jenson, który razem ze swoim zespołowym kolegą zdążył się już zaaklimatyzować w naszym gronie.
- Na pewno nie Rosberg. - powiedział z uśmiechem Niemiec, który obejmował mnie jedną ręką i przez cały wieczór ściśle pilnował abym nic mocnego nie wypiła. - Ja myślę, że wygra Lewis. - wszyscy spojrzeli na Brytyjczyka, który brał właśnie kolejnego łyka kolorowego napoju.
- Ja uważam, że wygra Seb. - zrewanżował się kierowca Mercedesa i szczerze się uśmiechnął.
W trakcie rozmowy okazało się, że zarówno i Jenson i Fernando wiedzieli co się stało przez Vivian. Każdy coraz bardziej nie lubił nie lubił jej i jej męża.
Widok uśmiechniętej Fran w objęciach Daniela tańczącej w rytm powolnej muzyki rozgrzewał moje serce. To był taki śliczny widok. Przepięknie razem wyglądali. Było widać, że to nie jest jakaś przelotna miłość.
- Idzie nasza ulubiona para. - powiedział Kimi, który razem z Minttu siedzieli obok mnie. Wszyscy spojrzeli na idących w naszą stronę. Sebastian uśmiechnął się do mnie cwaniacko i zaczął namiętnie mnie całować. To było tak przyjemne, że nie chciałam przestać mimo że wiedziałam, że wszyscy się na nas patrzą. Nagle usłyszeliśmy dźwięk tłukącego się szkła. Był to kieliszek z szampanem, który z wrażenia upuściła Vivian. Odsunęłam się od Vettela, poprawiłam włosy i z politowaniem spojrzałam na tak znienawidzoną kobietę. Wszyscy, którzy siedzieli ze mną przy stoliku próbowali ukryć swój uśmiech.
- Jak widać wasza intryga nie wyszła. U nas wszystko w porządku i mamy się dobrze. Następnym razem będziesz się musiała bardziej postarać. - zwróciłam się do blondynki i odrzuciłam włosy.
- A twój mężulek dostanie w niedziele niezłe lanie na torze. - dodała Minttu, po której nie spodziewałam się takich słów. Miałam takie wsparcie w tych ludziach, że aż sama w to nie wierzyłam. Dziewczyna popatrzyła na nas ze wściekłością i po chwili razem ze swoim mężem odeszli. Wszyscy zaczęli się śmiać. Tworzyliśmy wspaniałą drużynę. Chłopacy są zmuszeni aby rywalizować ze sobą na torze jednak poza nim panują braterskie stosunki i nieźle się dogadują. Oczywiście zdarzają się wyjątki.
Tak jak mówiła Minttu, Rosberg dostał łomot podczas ostatniego wyścigu. Na metę dojechał dopiero ósmy co bardzo ucieszyło Sebastiana i Hamiltona, który został tegorocznym mistrzem świata. Wygrał w uczciwej walce, która toczyła się przez cały wyścig. Chciałam, żeby to Niemiec wygrał, ale tym razem to Brytyjczyk był lepszy. Wszyscy zachowali się bardzo dorośle i cieszyli się z jego zwycięstwa, serdecznie mu gratulując. Mistrzostwo zostało w tej dobrej ekipie.
Zaraz po oficjalnym zakończeniu sezonu zaczęło się wielkie świętowanie. Ja z Sebastianem i Fran z Danielem nie mogliśmy cieszyć się z nowo upieczonym mistrzem tak długo jak inni, ponieważ jeszcze dzisiaj lecieliśmy do Stanów. Podczas pożegnania z tymi cudownymi osobami nie obyło się bez łez, ale obiecaliśmy sobie, że będziemy się spotykać dużo częściej niż to było wcześniej.
- Cześć skarbie. - przywitałem się całując ją w czoło. Przyzwyczaiłem się do widoku leżącej nieruchomo dziewczyny. - Zaraz lecimy na wyścig, ale Min i Fran z tobą zostają. Mam nadzieję, że zanim wrócę to się obudzisz. Albo, mam pomysł. Jak ja będę na podium ty odzyskasz przytomność. Stoi? Lepiej się postaraj bo ja dam z siebie wszystko. - uśmiechnąłem się pod nosem. Popatrzyłem jeszcze chwilę na bladą twarz kobiety i pocałowałem ją. - Kocham cię i tęsknię. - wyszeptałem tuż nad jej głową. Przeczesałem włosy, zerknąłem jeszcze kilka razy na brunetkę i ze smutkiem opuściłem pomieszczenie. Zamieniłem kilka słów z dziewczynami i cała nasza czwórka zapakowała się do samolotu Lewisa.
Bardzo martwiłem się o Lię jednak musiałem maksymalnie skupić się na treningach. Dużo osób pytało mnie o stan zdrowia pani fotograf, nawet usłyszałem to pytanie z ust dwóch dziennikarzy. Bardzo mnie to ucieszyło ponieważ wiedziałem że wszyscy ją zaakceptowali.
W ten weekend chciałem pojechać jak najlepiej. W końcu mieliśmy umowę. Mimo tego, że byłem wymęczony dawałem z siebie wszystko. Nawet zrezygnowałem z wyjścia z chłopakami aby odpocząć przed kwalifikacjami. Opłacał się ten ruch bo startowałem z drugiej pozycji. Tuż za Hamiltonem. Cóż za zdziwienie.
Przed startem moje myśli były skupione jak nigdy. Teraz liczył się tylko wyścig. Wyścig dla niej. Musiałem dotrzymać słowa i być na podium. Tego dnia nawet nie dzwoniłem do dziewczyn. Nie chciałem się rozpraszać. Wyścigu nie wygrałem, ale byłem na podium. Liczyłem, wierzyłem w to, że Lia się obudzi. Ja swoją część układu spełniłem. Byłem z siebie bardzo dumny i chciałem jak najszybciej być w szpitalu. Kimi i Lewis musieli coś załatwić dlatego tylko ja z Danielem wróciliśmy do Stanów. Od kilku wyścigów zdaje sobie sprawę, że to Hamilton wygra cały sezon i dzisiejszym zwycięstwem to potwierdził.
Wchodząc do szpitala towarzyszył mi i Danielowi całkiem niezły humor. Wyścig bardzo mi w tym pomógł, ale również zawdzięczałem to chłopakom. Gdy weszliśmy na piętro, na którym znajdowała się sala Lii zauważyliśmy niezwykłe poruszenie.
- Chyba coś się stało. - zauważył Ricciardo. Spiorunowałem go wzrokiem a on jedynie pożałował tego co przed chwilą powiedział. Rozejrzałem się po ludziach, którzy pędzili szybko w wyznaczonym sobie kierunku i poczułem, że moje serce zaczęło przyspieszać. Lia! Pomyślałem i pobiegłem w stronę sali. Moje przepuszczenia okazały się prawdziwe. Wszycy biegli właśnie do niej. Przez myśl przechodziła tylko jedna, nieprzyjemna myśl. Minttu i Fran nerwowo stały pod drzwiami i obserwowały jak kolejne osoby wchodzą do pokoju ich koleżanki.
- Co się stało? - podbiegłem do brunetek niezwykle zdenerwowany. Fran uśmiechnęła się, pomyślałem, że to na widok Daniela, który pojawił się zaraz za mną. Spojrzałem na Minttu pytająco, ale zobaczywszy jej uśmiech nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje. - Naprawdę? - zapytałem rozemocjonowany i podrapałem się po lekkim zaroście. Od razu odczytałem z jej twarzy wszystkie informacje.
- Tak. Budzi się. - Przytuliłem radośnie Finkę a ona się zaśmiała. Miałem ochotę skakać z radości. - Mniej więcej po tym jak zakończyliście wyścig zaczęła dawać oznaki życia. - Poczułem wielką radość i ulgę. Mój pomysł zadziałał. Udało się. Dziewczyny opowiedziały mi wszystko i doszedłem do wniosku, że zaczęła się budzić gdy ja byłem na terenie szpitala. To może dziwne, ale wszystko co powiedziały mi brunetki właśnie do tej tezy pasowało. Pomyślałem, że jednak jakaś magiczna moc nas do siebie ciągnie.
• • • • •
Otworzyłam oczy i ujrzałam kilkanaście zupełnie nieznanych mi osób w białych fartuchach. Niepewnie rozejrzałam się po pokoju, ale od razu dostałam radę aby nie ruszała się zbyt nerwowo. Byłam w szpitalu i pamiętałam wszystko. Pierwsze o czym pomyślałam to Sebastian. Bardzo chciałam z nim porozmawiać. Przez kilkanaście minut rozmawiałam z osobami, które znajdowały się w pomieszczeniu. Co kilka minut ktoś wychodził i na koniec został tylko lekarz, który zajmował się moją białaczką. Opowiedział mi czego się dowiedział i co wydarzyło się przez te kilkanaście dni.
- Ma pani wspaniałych znajomych i rodzinę. - powiedział lekarz uśmiechając się nieznacznie i sprawdzając kroplówkę. Spojrzałam na niego pytająco. - Przez cały czas ktoś siedział na korytarzu. Czekali na panią. A męża trzeba było wyciągać siłą. Chciał tutaj siedzieć cały czas. - poczułam przyjemne ciepło w środku mojego ciała i uśmiechnęłam się minimalnie. Byłam bardzo zmęczona i osłabiona. Ledwo wypowiadałam jakiekolwiek słowa, jednak musiałam zebrać wszystkie siły, które mi jeszcze zostały.
- Teraz też ktoś jest? - zapytałam podnosząc się lekko na łóżku. Lekarz pokiwał twierdząco głową. - Może pan ich zawołać? - długo tłumaczył mi, że powinnam odpoczywać, ale byłam tak uparta, że w końcu uległ. Zapytał mnie jeszcze o kilka spraw związanych z moją nieprzytomnością i wyszedł. Kilka bardzo długich minut potem ujrzałam moją przyjaciółkę i Minttu. Fran ze łzami w oczach szybko podeszła do mojego łóżka i mocno mnie przytuliła.
- Jesteś nienormalna! - powiedziała, gdy już się ode mnie odsunęła.
- Też się cieszę, że was widzę. - Min uśmiechnęła się i delikatnie mnie objęła. Cieszyłam się, że tutaj są, ale czekałam na jedną osobę. Dziewczyny usiadły na stołkach obok mnie i zaczęły pytać mnie o to jak się czuję. Uwielbiałam je. Żadna jednak nie wspomniała o mojej kłótni z kierowcą Ferrari. Jeżeli to w ogóle można nazwać kłótnią. Wpatrywałam się w nie, ale po głowie chodziła mi tylko jedna myśl. Nagle moje koleżanki ucichły a do pomieszczenia powolnym, niepewnym krokiem wszedł Sebastian. Jego błękitne tęczówki były jeszcze piękniejsze niż wtedy, kiedy je ostatni raz widziałam. Blondyn stanął naprzeciwko mojego łóżka i oprał się o białą ścianę. Serce zaczęło bić mi niemiłosiernie szybko a w pomieszczeniu zapanowała cisza. Vettel uważnie mi się przyglądał, ja też nie odbywałam od niego wzroku. Jego twarz była jak kamień, nie wyrażała żadnych emocji, nic nie dało się z niej odczytać. Pomyślałam, że to już koniec, ale z drugiej strony bardzo cieszyłam się, że tutaj był. Minttu i Fran lustrowały nas wzrokiem. Sebastian był taki przystojny, byłam szczęśliwa, że to akurat w nim się zakochałam. Pamiętałam moją telefoniczną rozmowę z Minttu. Wiedziałam, że Seb nic złego nie zrobił a to wszystko czego się dowiedziałam było tylko po to aby nas pokłócić.
Mimo tego, że byłam bardzo zmęczona nie mogłam być taka poważna jaką zgrywałam gdy blondyn wszedł do pomieszczenia. Zebrałam resztki sił i uśmiechnęłam się. Na twarzy Niemca momentalnie również pojawił się ten sam gest. Szybkim krokiem podszedł do drugiego brzegu łóżka, nachylił się i namiętnie mnie pocałował. Dziewczyny zaczęły coś do siebie szeptać. A ja byłam szczęśliwa jak nigdy w swoim życiu.
- Przepraszam. - wyszeptałam a on jedynie pokręcił głową. Vettel nie zdążył nawet usiąść a lekarz kazał im już wyjść ponieważ muszę odpoczywać. Koleżanki mnie przytuliły i obiecały, że jutro też przyjdą a Sebastian ponownie pocałował. To chyba oznaczało, że mi wybaczył. Jednak chciałam normalnie z nim porozmawiać. Tylko w cztery oczy.
Nie mogłam zasnąć. Po mojej głowie krążyło tysiąc myśli, ale byłam bardzo szczęśliwa. Napisałam sms do Finki. Długo pisałyśmy ze sobą na przeróżne tematy dopóki rzeczywiście nie poczułam się senna. Chciałam wyzdrowieć i stąd wyjść.
Po porannym obchodzie dostałam nową porcję leków. Lekarz oznajmił mi, że są one mocniejsze niż te poprzednie i mogę się przez to znacznie gorzej czuć. Powiedział również, że trzeba wprowadzić kolejny etap leczenia przez co mogę stracić włosy oraz może być mi odebrana możliwość zajścia w ciążę w przyszłości. Teraz, przez brane lekarstwa całkowicie jest to niemożliwe. Dodatkowo zagrażałoby życiu moim oraz dziecka. Nie skupiałam się za bardzo na tych informacjach bo nie planuję powiększyć rodziny.
- Sebastian przepraszam. Nie powinnam jej od tak uwierzyć. - zaczęłam po krótkim wywiadzie przeprowadzonym przez Niemca gdy przyszedł mnie odwiedzić. Było mi głupio, że jej uwierzyłam. Wszyscy mnie ostrzegali a ja swój związek z kierowcą powiesiłam na włosku.
- To znaczy komu? - zapytał zdziwiony mężczyzna, który początkowo nie chciał rozmawiać na ten temat, ale nic nie wiedział o całym wydarzeniu. Nikt mu nie powiedział.
- Vivian. To przez nią to całe zamieszanie. - spuściłam wzrok i kilka łez zakręciło mi się w oczach. Opowiedziałam mu całą historię. Powiedziałam mu wszystko co się stało. Uważnie mnie słuchał przez cały czas.
- To już nie ważne. Było minęło. Najważniejsze, że się obudziłaś. - uśmiechnął się szeroko. Jak ja kochałam tego człowieka. Zrobiłam tyle głupstw a on nadal był przy mnie. Kurczę, chyba naprawdę łączyło nas coś silnego. Gdy dowiedziałam się o tym co mi powiedział przed wyjazdem na wyścig nie mogłam uwierzyć. Czy to możliwe, że aż tak podświadomie wszystko słyszałam. On był na podium, ja się obudziłam. To było dziwne.
Po jakimś czasie dołączyły do nas dziewczyn i Daniel, który wyraźnie czuł coś do mojej przyjaciółki. Nie mogłam z nią spokojnie porozmawiać bo cały czas ktoś był obok. Wieczorem przybył również Lewis i Kimi. Brytyjczyk do pokoju wpadł z bukietem pięknych kwiatów. Dziękowałam Bogu, że mam takich znajomych. Byłam im wszystkim bardzo wdzięczna i za każdym razem jak tylko o tym myślałam chciało mi się płakać. Ze szczęścia.
……………………………………………………..
Zgodnie z przepuszczeniami lekarzy w szpitalu leżałam kilka tygodni. Leżenie i nabieranie sił było męczące i nudne. Chłopaki siedzieli ze mną czasami nawet cały dzień. Jednak oni też musieli się zająć wyścigami i swoim życiem. Kończył się sezon, więc mieli dużo pracy. Co prawda Ricciardo przeważnie przyjeżdżał do Fran jednak Lewis potrafił przylecieć tylko po to aby spędzić ze mną dwie godziny. To prawdziwy przyjaciel. Minttu również musiała jechać do swojego synka, który i tak już bardzo długo był pod opieką dziadków. Fran latała po jakiś pokazach mody i była przeszczęśliwa ponieważ jej znajomość z Danielem rozkwitała. A ja leżałam i wpatrywałam się w białe ściany. Byłam szczęśliwa, że Vettel mi wybaczył, że mam tak cudownych znajomych, przyjaciół. Zastanawiałam się również nad tym dlaczego byłam taka głupia. Wiedziałam, że nie mogę pić alkoholu, ale i tak go wypiłam. Od teraz ściśle trzymam się zaleceń lekarzy i mocno wierzę w to, że wygram z tą chorobą.
Z powodu mojego pobytu w szpitalu musiałam odpuścić pracę. Urlop był w tym przypadku nieunikniony. Bardzo brakowało mi mojego codziennego zajęcia, ale nie miałam wyjścia. Z każdym dniem czułam się coraz lepiej.
- Cześć przyniosłam ci coś do jedzenia. - Fran wpadła do pokoju jak burza uśmiechając się od ucha do ucha. Położyła reklamówkę na szafce obok mnie i usiadła na białym taborecie. Uśmiechnęłam się w geście podziękowania. - Jak się czujesz? - zaczesała ciemne włosy, które opadły jej na twarz.
- Nie najgorzej, ale strasznie się nudzę. - przewróciłam oczami i zaśmiałam się. - Dobrze, że przyszłaś bo muszę z tobą poważnie porozmawiać. - Włoszka zaniepokoiła się. Usadowiłam się wygodnie na łóżku i zrobiłam poważną minę. - Co tam u ciebie i Daniela? - z przyjaciółki zeszło powietrze. Ostatnio wszystko kręciło się wokół mnie i miałam przez to okropne wyrzuty sumienia.
- Chyba znalazłam miłość swojego życia. - powiedziała nieśmiało a ja nie wierzyłam w to co słyszę. - Bardzo fajnie się dogadujemy. Mimo różnych zainteresowań mamy o czym rozmawiać. Ma poczucie humoru i bardzo pozytywne nastawienie do życia. - Przyjaciółka kontynuowała a ja zastanawiałam się kiedy padną słowa: "jest przystojny", "dobrze całuje" albo coś w tym rodzaju. Nie poznawałam jej. Nigdy wcześniej nie mówiła tak o żadnym facecie.
- A dobry jest w łóżku? - wiedziałam, że to może ją urazić i to może trochę ciekawskie i wredne, ale musiałam o to zapytać. W końcu to moja przyjaciółka. Włoszka spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, którego dotychczas nie widziałam.
- Nie spałam z nim. - powiedziała z dumą. A ja powstrzymywałam moją szczękę aby nie upadła. - Ja nawet go nie pocałowałam. - Teraz byłam całkowicie zdumiona. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie wiedziałam, że ona może się tak zachowywać, ale byłam z niej dumna i oczywiście, cieszyłam się jej szczęściem.
- Ktoś mi podmienił przyjaciółkę. - wydusiłam z siebie po pewnym czasie. Fran się zaśmiała i podała mi szklankę z wodą. - I co teraz zamierzasz? - bardzo chciałam, żeby znalazła sobie kogoś na dłużej. Z kim tworzyłaby prawdziwy związek. Daniel pasował mi do dziewczyny. Był naprawdę spoko gościem i bardzo go lubiłam.
- Nic. Co ma się stać to się stanie. Na wszystko potrzeba czasu. - brunetka podeszła do okna i otworzyła je aby do środka wleciało trochę świeżego powietrza. - A co u ciebie i Sebastiana? - zapytała opierając się o parapet. - Wyjaśniliście sobie wszystko?
- Tak, wszystko mu już opowiedziałam o on stwierdził, że jak zobaczy Rosberga albo Vivian to za siebie nie ręczy. - brunetka zaśmiała się. Po kilku minutach rozmowy ponownie zostałam sama.
Dzięki lekom, ze szpitala mogłam wyjść kilka dni przed ostatnim wyścigiem w sezonie. Bardzo chciałam tam jechać. Dopingować Sebastiana bo cały czas miał szansę na mistrzostwo a przede wszystkim policzyć się z Vivian. Mój stan zdrowia po tych kilku tygodniach spędzonych w klinice bardzo się poprawił i czułam się bardzo dobrze. Lekarze, po długich negocjacjach pozwolili mi jechać do Brazylii, jednak zaraz po powrocie miałam stawić się u mojego specjalisty. Cieszyłam się, nawet bardzo. Wierzyłam w to, że jak już raz uniknęłam śmierci teraz będzie tylko lepiej. Byłam silna, miałam wspaniałych przyjaciół i cudownego chłopaka.
Ze szpitala odebrała mnie przyjaciółka. Przez cały czas traktowała mnie jak noworodka.
Do Brazylii dotarłyśmy w piątek, w trakcie drugiej sesji treningowej. Bardzo stęskniłam się za Sebastianem, mimo tego, że niedawno u mnie był. Brakowało mi też chłopaków. Lewisa, Daniela, Kimiego. Wszyscy mieli ogromny wpływ na mnie i na moje życie. Gdy zbliżałyśmy się do padoku widziałam dużo uśmiechów kierowanych w moją stronę, ale także zdziwionych spojrzeń. Pierwszą osobą z jaką się przywitałam była Minttu. Kierowcy akurat znajdowali się na torze. Po chwili dołączył do nas szef zespołu, który oczywiście zapytał mnie o mój stan zdrowia. Wszyscy byli zdziwieni tym, że tak dobrze się czuję, ale życzyli mi jak najlepiej i cieszyli się, że tutaj z nimi byłam. Przez cały czas traktowali mnie jak jajko. Troszczyli się o mnie jak o członka własnej rodziny.
- Vivian jest na torze? - zapytałam Minttu gdy Sebastian skończył mnie całować. Stał teraz za mną i z troską obejmował moje ciało. Finka pokiwała głową. Cała czwórka spojrzała na mnie uważnie. Znali mnie i wiedzieli, że nie odpuszczę jednak, jak na razie przyjęłam to tylko do wiadomości.
Wieczorem wszyscy wybraliśmy się do pobliskiego baru. Chłopaki chcieli się odstresować a ja tak bardzo się za wszystkimi stęskniłam, że postanowiłam iść z nimi. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogłabym znów napić się alkoholu. Po kilku minutach do naszego stolika, przy którym siedziała cała nasza paczka, dołączyli kierowcy McLarena. Ani z Buttonem ani z Alonso nie miałam jakiejś bliższej relacji, ale bardzo ich lubiłam. Mężczyźni przywitali się z wszystkimi kobietami buziakami w policzki a ze swoimi kolegami podali sobie dłonie.
- To jak Vettel, kto wygra mistrzostwo w tym roku? - zapytał Jenson, który razem ze swoim zespołowym kolegą zdążył się już zaaklimatyzować w naszym gronie.
- Na pewno nie Rosberg. - powiedział z uśmiechem Niemiec, który obejmował mnie jedną ręką i przez cały wieczór ściśle pilnował abym nic mocnego nie wypiła. - Ja myślę, że wygra Lewis. - wszyscy spojrzeli na Brytyjczyka, który brał właśnie kolejnego łyka kolorowego napoju.
- Ja uważam, że wygra Seb. - zrewanżował się kierowca Mercedesa i szczerze się uśmiechnął.
W trakcie rozmowy okazało się, że zarówno i Jenson i Fernando wiedzieli co się stało przez Vivian. Każdy coraz bardziej nie lubił nie lubił jej i jej męża.
Widok uśmiechniętej Fran w objęciach Daniela tańczącej w rytm powolnej muzyki rozgrzewał moje serce. To był taki śliczny widok. Przepięknie razem wyglądali. Było widać, że to nie jest jakaś przelotna miłość.
- Idzie nasza ulubiona para. - powiedział Kimi, który razem z Minttu siedzieli obok mnie. Wszyscy spojrzeli na idących w naszą stronę. Sebastian uśmiechnął się do mnie cwaniacko i zaczął namiętnie mnie całować. To było tak przyjemne, że nie chciałam przestać mimo że wiedziałam, że wszyscy się na nas patrzą. Nagle usłyszeliśmy dźwięk tłukącego się szkła. Był to kieliszek z szampanem, który z wrażenia upuściła Vivian. Odsunęłam się od Vettela, poprawiłam włosy i z politowaniem spojrzałam na tak znienawidzoną kobietę. Wszyscy, którzy siedzieli ze mną przy stoliku próbowali ukryć swój uśmiech.
- Jak widać wasza intryga nie wyszła. U nas wszystko w porządku i mamy się dobrze. Następnym razem będziesz się musiała bardziej postarać. - zwróciłam się do blondynki i odrzuciłam włosy.
- A twój mężulek dostanie w niedziele niezłe lanie na torze. - dodała Minttu, po której nie spodziewałam się takich słów. Miałam takie wsparcie w tych ludziach, że aż sama w to nie wierzyłam. Dziewczyna popatrzyła na nas ze wściekłością i po chwili razem ze swoim mężem odeszli. Wszyscy zaczęli się śmiać. Tworzyliśmy wspaniałą drużynę. Chłopacy są zmuszeni aby rywalizować ze sobą na torze jednak poza nim panują braterskie stosunki i nieźle się dogadują. Oczywiście zdarzają się wyjątki.
Tak jak mówiła Minttu, Rosberg dostał łomot podczas ostatniego wyścigu. Na metę dojechał dopiero ósmy co bardzo ucieszyło Sebastiana i Hamiltona, który został tegorocznym mistrzem świata. Wygrał w uczciwej walce, która toczyła się przez cały wyścig. Chciałam, żeby to Niemiec wygrał, ale tym razem to Brytyjczyk był lepszy. Wszyscy zachowali się bardzo dorośle i cieszyli się z jego zwycięstwa, serdecznie mu gratulując. Mistrzostwo zostało w tej dobrej ekipie.
Zaraz po oficjalnym zakończeniu sezonu zaczęło się wielkie świętowanie. Ja z Sebastianem i Fran z Danielem nie mogliśmy cieszyć się z nowo upieczonym mistrzem tak długo jak inni, ponieważ jeszcze dzisiaj lecieliśmy do Stanów. Podczas pożegnania z tymi cudownymi osobami nie obyło się bez łez, ale obiecaliśmy sobie, że będziemy się spotykać dużo częściej niż to było wcześniej.
• • • • •
Hola! Jak tam pierwszy dzień szkoły? Mam nadzieję, że nie było tak źle jak każdy na początku z was zakładał :) Będzie dobrze :*
Ja właśnie zaczęłam swoje wakacje, mimo tego, że powinnam być w szkole...
Nie mam pojęcia jak będzie z następnym rozdziałem. Miałam ogromną nadzieję, że zdąrzę coś napisać, ale nie wiem jak mi to wyjdzie. Może wystąpić lekkie opóźnienie za co bardzo was przepraszam.
Życzę udanego weekendu i powodzenia w nowym roku :*
Trzymajcie się. Besos ♥
Jestem :)
OdpowiedzUsuńKolejny wspaniały rozdział! Ogromnie przyjemnie mi się go czytało ^^
Cieszę się, że Lia doszła do siebie.
Z Sebem pasują do siebie idealnie!
Vivian i Nico są okropni....
Zresztą nigdy nie przepadałam za tym kierowcą Mercedesa.
Fran i Daniel faktycznie mają się ku sobie coraz bardziej.
Tak jak Lia, zastanawiam się czy ktoś przypadkiem nie podmienił Fran :D
Czekam na kolejny!
Buziaki ;***
Czyżby nikt nie lubił Rosberga? 😂 ten człowiek mnie tak irytuje...
UsuńDziękuję za komentarz 😘 ja powoli wracam do żywych i mam nadzieje że coś nowego się w najbliższym czasie pojawi. Staram się też nadrabiać zaległości u Was.
Ciesze się, że wam się podoba opowiadanie. ❤
Hej! :)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz czytać opowiadania o prawdziwej miłości, to serdecznie zapraszam cię
na mojego nowego bloga :) --> http://najpiekniejszahistoria.blogspot.com/p/prolog_31.html
Następnym razem proszę pisać w zakładce "reklama"
Usuńaw, jak dobrze, że Lia zdrowieje i wyszla już ze szpitala... no i najważniejsze - wszystko dobrze się układa z Sebkiem!
OdpowiedzUsuńtylko ten Rosberg i ta jego żonka... borze, ubiłabym gościa i ją XDDD ale sam kierowca już dostał za swoje, hehe :p
czekam na kolejny!
Dziękuję za opinie i za obecność. Dziękuję za wszystko.
UsuńLia jest coraz szczęśliwsza. Coraz lepiej jej się wszystko układa. Zobaczymy jak będzie dalej.
Powoli wracam. Do zobaczenia 😘
Mam nadzieję, że twoje słowa okażą się prorocze i Hamilton faktycznie zgarnie mistrzostwo ;D Co do rozdziału jak zwykle świetny :)
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze jedno pytanie dlaczego wszyscy tak bardzo nie lubią Rosberga?
Ja na linii Hamilton - Rosberg jestem zdecydowanie po stronie Brytyjczyka.
UsuńJa Nico nie lubię głównie za jego zachowanie, podejście do życia, innych kierowców. Kierowcą złym nie jest, ale jakoś za nim nie przepadam. Zniosę wszystkich tylko nie Rosberga...to mija opinia
Ah, kocham takie rozdziały :D Wszystko zaczyna się układać, a ten kto miał dostać za swoje... dostaje za swoje xD
OdpowiedzUsuńSeb i Lia teraz już muszą być na zawsze razem! Do samiutkiego końca!
Czy to naprawdę Fran w tym rozdziale? Może jednak coś pomyliłaś? :P Też się cieszę, że może w końcu znalazła swoją miłość.
Wiesz za co cię podziwiam? To już 20 rozdział. Na moim blogu jest 11, dwunasty mam napisany, a trzynasty napisany mam w połowie i zgadnij co zrobiłam... oczywiście zaczęłam pisać inną historię, zupełnie niezwiązaną z tematyką sportową... Mam nadzieję, że może kiedyś się ogarnę i dopiszę opowieść o Lilly i Sebie.
Całusy i powodzenia w nowym roku szkolnym :**
Molly
Nigdy w połowie historii nie chciałam zacząć pisać następnej. Wpadały mi go głowy różne pomysły ale tylko spisywałam je na kartce i obiecałam sobie, że piszę tylko 1 opowiadanie. Gdybym zaczęła 2 albo 3 nie wyrobiłabym. Mam ma razie jedno a i tak je ostatnio zawaliłam. Rozdziału nie było od 2 tygodnii i na ten piątek na razie tez nic nie mam. Jakoś nie mogę znaleźć czasu aby cokolwiek napisać. Będę się starała to zmienić i regularnie dokończyć to opowiadanie.
UsuńSzkoda że nie dokończysz tego o Formule. Opowiadan o f1 jest bardzo mało...aktualnych praktycznie nie ma wcale. Szkoda bo z chęcią bym poczytała...
Dziękuję za komentarz obiecuje że niedługo coś się pojawi.
Besos 😘