Zbliżał się kolejny weekend wyścigowy i musieliśmy się zbierać. Nie mogliśmy opuścić kolejnego wyścigu. Nasi szefowie by nas pozabijali. Minttu po tym jak wróciła od swojego synka, którym opiekowali się dziadkowie postanowiła zostać z Fran aby nie czuła się samotna. Tuż przed wyjazdem poszedłem do Lii. Wierzyłem w to, że ona mnie słyszy i docierają do niej moje słowa. Jest nieprzytomna a nie martwa.
- Cześć skarbie. - przywitałem się całując ją w czoło. Przyzwyczaiłem się do widoku leżącej nieruchomo dziewczyny. - Zaraz lecimy na wyścig, ale Min i Fran z tobą zostają. Mam nadzieję, że zanim wrócę to się obudzisz. Albo, mam pomysł. Jak ja będę na podium ty odzyskasz przytomność. Stoi? Lepiej się postaraj bo ja dam z siebie wszystko. - uśmiechnąłem się pod nosem. Popatrzyłem jeszcze chwilę na bladą twarz kobiety i pocałowałem ją. - Kocham cię i tęsknię. - wyszeptałem tuż nad jej głową. Przeczesałem włosy, zerknąłem jeszcze kilka razy na brunetkę i ze smutkiem opuściłem pomieszczenie. Zamieniłem kilka słów z dziewczynami i cała nasza czwórka zapakowała się do samolotu Lewisa.
Bardzo martwiłem się o Lię jednak musiałem maksymalnie skupić się na treningach. Dużo osób pytało mnie o stan zdrowia pani fotograf, nawet usłyszałem to pytanie z ust dwóch dziennikarzy. Bardzo mnie to ucieszyło ponieważ wiedziałem że wszyscy ją zaakceptowali.
W ten weekend chciałem pojechać jak najlepiej. W końcu mieliśmy umowę. Mimo tego, że byłem wymęczony dawałem z siebie wszystko. Nawet zrezygnowałem z wyjścia z chłopakami aby odpocząć przed kwalifikacjami. Opłacał się ten ruch bo startowałem z drugiej pozycji. Tuż za Hamiltonem. Cóż za zdziwienie.
Przed startem moje myśli były skupione jak nigdy. Teraz liczył się tylko wyścig. Wyścig dla niej. Musiałem dotrzymać słowa i być na podium. Tego dnia nawet nie dzwoniłem do dziewczyn. Nie chciałem się rozpraszać. Wyścigu nie wygrałem, ale byłem na podium. Liczyłem, wierzyłem w to, że Lia się obudzi. Ja swoją część układu spełniłem. Byłem z siebie bardzo dumny i chciałem jak najszybciej być w szpitalu. Kimi i Lewis musieli coś załatwić dlatego tylko ja z Danielem wróciliśmy do Stanów. Od kilku wyścigów zdaje sobie sprawę, że to Hamilton wygra cały sezon i dzisiejszym zwycięstwem to potwierdził.
Wchodząc do szpitala towarzyszył mi i Danielowi całkiem niezły humor. Wyścig bardzo mi w tym pomógł, ale również zawdzięczałem to chłopakom. Gdy weszliśmy na piętro, na którym znajdowała się sala Lii zauważyliśmy niezwykłe poruszenie.
- Chyba coś się stało. - zauważył Ricciardo. Spiorunowałem go wzrokiem a on jedynie pożałował tego co przed chwilą powiedział. Rozejrzałem się po ludziach, którzy pędzili szybko w wyznaczonym sobie kierunku i poczułem, że moje serce zaczęło przyspieszać. Lia! Pomyślałem i pobiegłem w stronę sali. Moje przepuszczenia okazały się prawdziwe. Wszyscy biegli właśnie do niej. Przez głowę przechodziła tylko jedna, nieprzyjemna myśl. Minttu i Fran nerwowo stały pod drzwiami i obserwowały jak kolejne osoby wchodzą do pokoju ich koleżanki.
- Co się stało? - podbiegłem do brunetek niezwykle zdenerwowany. Fran uśmiechnęła się, pomyślałem, że to na widok Daniela, który pojawił się zaraz za mną. Spojrzałem na Minttu pytająco, ale zobaczywszy jej uśmiech nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje. - Naprawdę? - zapytałem rozemocjonowany i podrapałem się po lekkim zaroście. Od razu odczytałem z jej twarzy wszystkie informacje.
- Tak. Budzi się. - Przytuliłem radośnie Finkę a ona się zaśmiała. Miałem ochotę skakać z radości. - Mniej więcej po tym jak zakończyliście wyścig zaczęła dawać oznaki życia. - Poczułem wielką radość i ulgę. Mój pomysł zadziałał. Udało się. Dziewczyny opowiedziały mi wszystko i doszedłem do wniosku, że zaczęła się budzić gdy ja byłem na terenie szpitala. To może dziwne, ale wszystko co powiedziały mi brunetki właśnie do tej tezy pasowało. Pomyślałem, że jednak jakaś magiczna moc nas do siebie ciągnie.
- Cześć skarbie. - przywitałem się całując ją w czoło. Przyzwyczaiłem się do widoku leżącej nieruchomo dziewczyny. - Zaraz lecimy na wyścig, ale Min i Fran z tobą zostają. Mam nadzieję, że zanim wrócę to się obudzisz. Albo, mam pomysł. Jak ja będę na podium ty odzyskasz przytomność. Stoi? Lepiej się postaraj bo ja dam z siebie wszystko. - uśmiechnąłem się pod nosem. Popatrzyłem jeszcze chwilę na bladą twarz kobiety i pocałowałem ją. - Kocham cię i tęsknię. - wyszeptałem tuż nad jej głową. Przeczesałem włosy, zerknąłem jeszcze kilka razy na brunetkę i ze smutkiem opuściłem pomieszczenie. Zamieniłem kilka słów z dziewczynami i cała nasza czwórka zapakowała się do samolotu Lewisa.
Bardzo martwiłem się o Lię jednak musiałem maksymalnie skupić się na treningach. Dużo osób pytało mnie o stan zdrowia pani fotograf, nawet usłyszałem to pytanie z ust dwóch dziennikarzy. Bardzo mnie to ucieszyło ponieważ wiedziałem że wszyscy ją zaakceptowali.
W ten weekend chciałem pojechać jak najlepiej. W końcu mieliśmy umowę. Mimo tego, że byłem wymęczony dawałem z siebie wszystko. Nawet zrezygnowałem z wyjścia z chłopakami aby odpocząć przed kwalifikacjami. Opłacał się ten ruch bo startowałem z drugiej pozycji. Tuż za Hamiltonem. Cóż za zdziwienie.
Przed startem moje myśli były skupione jak nigdy. Teraz liczył się tylko wyścig. Wyścig dla niej. Musiałem dotrzymać słowa i być na podium. Tego dnia nawet nie dzwoniłem do dziewczyn. Nie chciałem się rozpraszać. Wyścigu nie wygrałem, ale byłem na podium. Liczyłem, wierzyłem w to, że Lia się obudzi. Ja swoją część układu spełniłem. Byłem z siebie bardzo dumny i chciałem jak najszybciej być w szpitalu. Kimi i Lewis musieli coś załatwić dlatego tylko ja z Danielem wróciliśmy do Stanów. Od kilku wyścigów zdaje sobie sprawę, że to Hamilton wygra cały sezon i dzisiejszym zwycięstwem to potwierdził.
Wchodząc do szpitala towarzyszył mi i Danielowi całkiem niezły humor. Wyścig bardzo mi w tym pomógł, ale również zawdzięczałem to chłopakom. Gdy weszliśmy na piętro, na którym znajdowała się sala Lii zauważyliśmy niezwykłe poruszenie.
- Chyba coś się stało. - zauważył Ricciardo. Spiorunowałem go wzrokiem a on jedynie pożałował tego co przed chwilą powiedział. Rozejrzałem się po ludziach, którzy pędzili szybko w wyznaczonym sobie kierunku i poczułem, że moje serce zaczęło przyspieszać. Lia! Pomyślałem i pobiegłem w stronę sali. Moje przepuszczenia okazały się prawdziwe. Wszyscy biegli właśnie do niej. Przez głowę przechodziła tylko jedna, nieprzyjemna myśl. Minttu i Fran nerwowo stały pod drzwiami i obserwowały jak kolejne osoby wchodzą do pokoju ich koleżanki.
- Co się stało? - podbiegłem do brunetek niezwykle zdenerwowany. Fran uśmiechnęła się, pomyślałem, że to na widok Daniela, który pojawił się zaraz za mną. Spojrzałem na Minttu pytająco, ale zobaczywszy jej uśmiech nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje. - Naprawdę? - zapytałem rozemocjonowany i podrapałem się po lekkim zaroście. Od razu odczytałem z jej twarzy wszystkie informacje.
- Tak. Budzi się. - Przytuliłem radośnie Finkę a ona się zaśmiała. Miałem ochotę skakać z radości. - Mniej więcej po tym jak zakończyliście wyścig zaczęła dawać oznaki życia. - Poczułem wielką radość i ulgę. Mój pomysł zadziałał. Udało się. Dziewczyny opowiedziały mi wszystko i doszedłem do wniosku, że zaczęła się budzić gdy ja byłem na terenie szpitala. To może dziwne, ale wszystko co powiedziały mi brunetki właśnie do tej tezy pasowało. Pomyślałem, że jednak jakaś magiczna moc nas do siebie ciągnie.
• • • • •
Otworzyłam oczy i ujrzałam kilkanaście zupełnie nieznanych mi osób w białych fartuchach. Niepewnie rozejrzałam się po pokoju, ale od razu dostałam radę aby nie ruszała się zbyt nerwowo. Byłam w szpitalu i pamiętałam wszystko. Pierwsze o czym pomyślałam to Sebastian. Bardzo chciałam z nim porozmawiać. Przez kilkanaście minut rozmawiałam z osobami, które znajdowały się w pomieszczeniu. Co kilka minut ktoś wychodził i na koniec został tylko lekarz, który zajmował się moją białaczką. Opowiedział mi czego się dowiedział i co wydarzyło się przez te kilkanaście dni.
- Ma pani wspaniałych znajomych i rodzinę. - powiedział lekarz uśmiechając się nieznacznie i sprawdzając kroplówkę. Spojrzałam na niego pytająco. - Przez cały czas ktoś siedział na korytarzu. Czekali na panią. A męża trzeba było wyciągać siłą. Chciał tutaj siedzieć cały czas. - poczułam przyjemne ciepło w środku mojego ciała i uśmiechnęłam się minimalnie. Byłam bardzo zmęczona i osłabiona. Ledwo wypowiadałam jakiekolwiek słowa, jednak musiałam zebrać wszystkie siły, które mi jeszcze zostały.
- Teraz też ktoś jest? - zapytałam podnosząc się lekko na łóżku. Lekarz pokiwał twierdząco głową. - Może pan ich zawołać? - długo tłumaczył mi, że powinnam odpoczywać, ale byłam tak uparta, że w końcu uległ. Zapytał mnie jeszcze o kilka spraw związanych z moją nieprzytomnością i wyszedł. Kilka bardzo długich minut potem ujrzałam moją przyjaciółkę i Minttu. Fran ze łzami w oczach szybko podeszła do mojego łóżka i mocno mnie przytuliła.
- Jesteś nienormalna! - powiedziała, gdy już się ode mnie odsunęła.
- Też się cieszę, że was widzę. - Min uśmiechnęła się i delikatnie mnie objęła. Cieszyłam się, że tutaj są, ale czekałam na jedną osobę. Dziewczyny usiadły na stołkach obok mnie i zaczęły pytać mnie o to jak się czuję. Uwielbiałam je. Żadna jednak nie wspomniała o mojej kłótni z kierowcą Ferrari. Jeżeli to w ogóle można nazwać kłótnią. Wpatrywałam się w nie, ale po głowie chodziła mi tylko jedna myśl. Nagle moje koleżanki ucichły a do pomieszczenia powolnym, niepewnym krokiem wszedł Sebastian. Jego błękitne tęczówki były jeszcze piękniejsze niż wtedy, kiedy je ostatni raz widziałam. Blondyn stanął naprzeciwko mojego łóżka i oprał się o białą ścianę. Serce zaczęło bić mi niemiłosiernie szybko a w pomieszczeniu zapanowała cisza. Vettel uważnie mi się przyglądał, ja też nie odbywałam od niego wzroku. Jego twarz była jak kamień, nie wyrażała żadnych emocji, nic nie dało się z niej odczytać. Pomyślałam, że to już koniec, ale z drugiej strony bardzo cieszyłam się, że tutaj był. Minttu i Fran lustrowały nas wzrokiem. Sebastian był taki przystojny, byłam szczęśliwa, że to akurat w nim się zakochałam. Pamiętałam moją telefoniczną rozmowę z Minttu. Wiedziałam, że Seb nic złego nie zrobił a to wszystko czego się dowiedziałam było tylko po to aby nas pokłócić.
Mimo tego, że byłam bardzo zmęczona nie mogłam być taka poważna jaką zgrywałam gdy blondyn wszedł do pomieszczenia. Zebrałam resztki sił i uśmiechnęłam się. Na twarzy Niemca momentalnie również pojawił się ten sam gest. Szybkim krokiem podszedł do drugiego brzegu łóżka, nachylił się i namiętnie mnie pocałował. Dziewczyny zaczęły coś do siebie szeptać. A ja byłam szczęśliwa jak nigdy w swoim życiu.
- Przepraszam. - wyszeptałam a on jedynie pokręcił głową. Vettel nie zdążył nawet usiąść a lekarz kazał im już wyjść ponieważ muszę odpoczywać. Koleżanki mnie przytuliły i obiecały, że jutro też przyjdą a Sebastian ponownie pocałował. To chyba oznaczało, że mi wybaczył. Jednak chciałam normalnie z nim porozmawiać. Tylko w cztery oczy.
Nie mogłam zasnąć. Po mojej głowie krążyło tysiąc myśli, ale byłam bardzo szczęśliwa. Napisałam sms do Finki. Długo pisałyśmy ze sobą na przeróżne tematy dopóki rzeczywiście nie poczułam się senna. Chciałam wyzdrowieć i stąd wyjść.
Po porannym obchodzie dostałam nową porcję leków. Lekarz oznajmił mi, że są one mocniejsze niż te poprzednie i mogę się przez to znacznie gorzej czuć. Powiedział również, że trzeba wprowadzić kolejny etap leczenia przez co mogę stracić włosy oraz może być mi odebrana możliwość zajścia w ciążę w przyszłości. Teraz, przez brane lekarstwa całkowicie jest to niemożliwe. Dodatkowo zagrażałoby życiu moim oraz dziecka. Nie skupiałam się za bardzo na tych informacjach bo nie planuję powiększyć rodziny.
- Sebastian przepraszam. Nie powinnam jej od tak uwierzyć. - zaczęłam po krótkim wywiadzie przeprowadzonym przez Niemca gdy przyszedł mnie odwiedzić. Było mi głupio, że jej uwierzyłam. Wszyscy mnie ostrzegali a ja swój związek z kierowcą powiesiłam na włosku.
- To znaczy komu? - zapytał zdziwiony mężczyzna, który początkowo nie chciał rozmawiać na ten temat, ale nic nie wiedział o całym wydarzeniu. Nikt mu nie powiedział.
- Vivian. To przez nią to całe zamieszanie. - spuściłam wzrok i kilka łez zakręciło mi się w oczach. Opowiedziałam mu całą historię. Powiedziałam mu wszystko co się stało. Uważnie mnie słuchał przez cały czas.
- To już nie ważne. Było minęło. Najważniejsze, że się obudziłaś. - uśmiechnął się szeroko. Jak ja kochałam tego człowieka. Zrobiłam tyle głupstw a on nadal był przy mnie. Kurczę, chyba naprawdę łączyło nas coś silnego. Gdy dowiedziałam się o tym co mi powiedział przed wyjazdem na wyścig nie mogłam uwierzyć. Czy to możliwe, że aż tak podświadomie wszystko słyszałam. On był na podium, ja się obudziłam. To było dziwne.
Po jakimś czasie dołączyły do nas dziewczyn i Daniel, który wyraźnie czuł coś do mojej przyjaciółki. Nie mogłam z nią spokojnie porozmawiać bo cały czas ktoś był obok. Wieczorem przybył również Lewis i Kimi. Brytyjczyk do pokoju wpadł z bukietem pięknych kwiatów. Dziękowałam Bogu, że mam takich znajomych. Byłam im wszystkim bardzo wdzięczna i za każdym razem jak tylko o tym myślałam chciało mi się płakać. Ze szczęścia.
• • • • •
Powiem szczerze i prosto z mostu, nie bardzo mi się podoba ten rozdział. W planach miałam zamiar napisać to całkowicie inaczej, ale tamto wydanie w moim mniemaniu wyszło jeszcze gorzej. Jednak ocenę pozostawiam wam, jak zawsze z resztą :)
Pamiętajcie, że o następnym rozdziale prawdopodobnie nie dostaniecie informacji, ponieważ nie będę miała takiej możliwości. Nie wiem czy tam, gdzie będę będzie dostępny internet.
Do zobaczenia za tydzień i miłego odpoczynku przez ostatni tydzień wakacji ♥
PS Staram się nadrabiać zaległości u was i niedługo na pewno do Ciebie przyjdę :)
Besos :*
jeny, jak jeszcze raz napiszesz, ze to zły rozdział, to Cię znajdę i kopnę w tyłek!
OdpowiedzUsuńcały czas jak czytałam, to miałam banana na buzi, hahaha
aaaa, Lia w końcu się obudziła!!♥ hehe, ten "układ" Sebka to był strzał w dziesiątkę :D
wybacz za taki krótki i nieskładny komentarz, ledwo się obudziłam, a jak zobaczyłam nowy post u Ciebie to nie mogłam się wstrzymać :P plus nie mam weny na nic, haha
czekam na kolejny, dużo weny i miłego wypoczynku!♥
Ojejku dziękuję ❤❤ aż się ciepło na serduszku robi.
UsuńI obiecuje że nie będę więcej tak pisać 😂 ale spotkać się kiedyś, gdzieś możemy 😄
Besos 😘
Znów tylko na sekundę. Bo to ja, przelotem przez blogi, bo brak czasu.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że odzyskała przytomność i to mniej więcej tak jak powiedział, czyli koniec wyścigu. Poza tym widać, że ma wspaniałych znajomych.
Dużo wycierpiała przez ta chorobę ale też przez własną głupotę. Teraz Sebastiana na pewno będzie jej pilnował.
UsuńDziękuję 😘
Jestem, cały czas czytam, Kochana! ;*
OdpowiedzUsuńRozdziały - cud, miód. <3
Jednakże, wiesz co? Masz szczęście, że Lia się wybudziła i mam nadzieję, wszystko będzie dobrze z jej zdrowiem! ;) Oby, mam przynajmniej taką głęboką nadzieję. Jak się inaczej okaże, to Cię znajdę i inaczej pogadamy! :D
Buźka ;*
Hahah dziękuję 😘😍😂 zawsze można na was liczyć 😂 uwielbiam was ❤
UsuńBardzo dziękuję 😘
Melduję się!
OdpowiedzUsuńKochana, rozdział jak zwykle cudny, więc nawet mi tutaj nie narzekaj. Nie pozwalam! :D
Jejciu, nawet nie wiesz, jak się ciesze, że Lia się wybudziła. Teraz to już musi być dobrze. Oby wszystko szło właśnie ku dobremu kierunkowi, musi! :)
Weny!
Buziaki :**
PS. Ja co prawda mam jeszcze miesiąc wakacji, ale... i tak dziękuję :D Tobie za to życzę też udanego wypoczynku ^^
Takim to dobrze 😏 wakacje dłuższe o miesiąc...ahh zazdroszczę.
UsuńNic nie zdradzę czy będzie dobrze czy może jeszcze trochę namieszam w tej historii bo nie będzie już się tak fajnie wam czytało 😂
Wielki dzięki za obecność 😘
Cóż ja mogę powiedzieć? ;)
OdpowiedzUsuńISTNY MAJSTERSZTYK! :D
Lia się wybudziła! Sprawiłaś mi tym taką wielką przyjemność, że mam ochotę skakać po sufit! :D Naprawdę! Wiem, że teraz będzie tylko lepiej. ;) Innej opcji nie widzę. :)
Czekam na kolejny! :*
Buziolki :*
PS. Wybacz, że taki krótki komentarz, ale spieszę się z nadrabianiem zaległości przed 1 września... ;)
Taa znam ten ból. Najpierw nie czytałam przez kilka dni nic. Zrobiły mi się takie zaległości że nie wiedziałam od czego zacząć i tez próbuje nadrobić wszystko jak najszybciej aby wyjść na czysto. Więc nie ma problemu. Rozumiem i bardzo dziękuję za komentarz. Ciesze się że taloe rozwiązanie sprawy Ci pasuje.
UsuńDo zobaczenia.
Besos 😘
Jestem :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za nieobecność, ale musiałam odpocząć przed szkołą.
Cieszę się, że Lią coraz lepiej. Obudziła się!
Mam nadzieję, że wszytko powoli zacznie wracać do normy.
Seb znów zachował się cudownie. Nie dokładał jej, a jedynie wspiera. No cudowny chłopak!
Nie dziwię się, że Lia jest szczęśliwa, bo kiedy się ma takich ludzi wokół siebie, nie może być inaczej!
Czekam na kolejny!
Buziaki ;***