W drodze powrotnej do mojego mieszkania razem z Sebastianem zajechaliśmy na lody. Wybraliśmy jedną z lodziarni niedaleko plaży. Nad wodą spędziliśmy kilkanaście minut. Słońce przyjemnie świeciło a woda delikatnie obijała brzeg. Miłe popołudnie w cudownym towarzystwie.
- Gdzie teraz kolejny wyścig? - westchnęłam gdy pomyślałam o tym, że ponownie mnie zostawi.
- Japonia. - odpowiedział spokojnie kierowca przyglądając mi się z uwagą.
- Jakie przeczucia? Kolejne zwycięstwo? - poprawiłam okulary przeciwsłoneczne, które właśnie mi spadły. Siedzieliśmy na jednej z jasnych ławek równo ustawionych na deptaku. Mijały nas uśmiechnięte pary, które z miłością trzymały się za ręce, matki z dziećmi, a także osoby, które ambitnie uprawiały jakiś sport.
- Wygrałem ten wyścig już 5 razy. Znam go bardzo dobrze. Myślę, że zajmiemy wysokie pozycje. - uśmiechnął się. To było tak zarażające, że miałam ochotę zrobić to samo. Jaki on miał wpływ na moje życie. Jak bardzo mnie zmienił. Byłam bardzo wdzięczna za to, że mam kogoś takiego. - A potem Stany. - poruszył brwiami znacząco i uśmiechnął się tajemniczo. - Tak sobie myślałem... - zrobił krótką przerwę, a moje serce przyspieszyło. - Może pojechałabyś ze mną? - dusza krzyczała z radości, miałam ochotę mocno go przytulić jednocześnie powstrzymywałam się, żeby nie zacząć piszczeć jak kompletna kretynka. Chociaż wiedział, że najchętniej tak bym zrobiła. Za dobrze mnie znał.
- Jasne, czemu nie. Na Grand Prix USA jeszcze nie byłam. - oboje się zaśmialiśmy i postanowiliśmy zacząć się zbierać. Sebastian znów prowadził. Wcale się nie dziwię, że jest mistrzem świata. Samochód to zdecydowanie jego powołanie. Jednak nie zachowywał się jak mistrz. Był skromny i normalny. Podczas naszych spotkań udało nam się poznać tylko kilka osób, które nieśmiało do nas podeszły i poprosiły Niemca o autograf i zdjęcie. Oczywiście nikomu nie odmówił i z wielką radością wypełniał prośbę fanów.
Zrobiliśmy sobie przekąski z tego co akurat znajdowało się w lodówce i zamknęliśmy się w moim pokoju. Do samolotu Vettela zostało bardzo mało czasu. Nie docierało do mnie to, że po tylu dniach spędzonych razem nie będzie go obok mnie. Nie zobaczę jego cudownego uśmiechu po wejściu do kuchni i błękitnych oczu. Miałam tylko ogromną nadzieję, że jego nieobecność nie przywróci mi poprzedniego myślenia i sposobu spędzania dnia. Czas płynął nam bardzo szybko. W międzyczasie wpadła do nas Fran, ale grzecznie dałam jej do zrozumienia, żeby sobie poszła.
Wpatrywałam się w mężczyznę, który siedział naprzeciwko mnie.
- Szkoda, że musisz jechać. - nie wiedziałam czy to stwierdzenie jest na miejscu i czy nie będzie ono dwuznaczne. Sebastian uśmiechnął się i przeczesał palcami swoje blond włosy.
- Niestety. - westchnął i spuści wzrok. - Ale jeszcze zaczniesz mieć mnie dość. - zaśmiał się. On nawet przez chwilę nie mógł być poważny. Cały czas się uśmiechał i każdą sprawę obracał w żart i widział w niej same plusy.
- Chyba szybciej ty mnie. - puściłam mu oczko. - Nie możesz zostać dłużej? - Sebastian ze smutkiem pokręcił głową.
- Poprosiłem nawet Lewisa, żeby wziął moje rzeczy, żebym nie musiał się wracać. - zrobiło mi się ciepło na sercu. To było takie miłe. Zrobił wszystko aby zostać ze mną jak najdłużej się da.
Wpadł mi do głowy pewien pomysł, który szybko postanowiłam zrealizować. Chciałam aby na moim biurku, w pięknej, jasnej ramce stało nasze zdjęcie. Seb bez chwili zawahania zgodził się i zrobiliśmy dużo różnych zdjęć. Postanowiłam, że następnego dnia wybiorę najładniejsze i wywołam.
Vettel po woli się zbierał. Miał jeszcze sporo czasu do odlotu samolotu, ale musiał jeszcze zabrać wszystkie swoje rzeczy z hotelu i dojechać na lotnisko. Chciałam go odwieźć, jednak upierał się, że da sobie radę i lepiej będzie jak zostanę i będę odpoczywać.
- Do zobaczenia i powodzenia. Skop im tyłki. - staliśmy już przy wyjściowych drzwiach. Kierowca uśmiechnął się szeroko i mnie przytulił. Niemiec z reguły jest cichy, spokojny i nieśmiały. Czasami nawet bardzo. Ale momentami go nie poznaję, jego gesty i słowa całkowicie temu przeczą. Z resztą ja chyba byłam taka sama.
- Zrobię wszystko co się da.- Stałam oparta o ścianę i wpatrywałam się w mężczyznę z lekkim uśmiechem. - Będę dzwonił. Cześć. - ponownie mnie objął i kilkudniowym zarostem przejechał po moim policzku. Sebastian już nacisnął klamkę a ja powoli zaczęłam kierować się do swojego pokoju. Nie chciałam patrzeć jak wychodzi. Ponownie dotarło do mnie, że mężczyzna jest kimś wyjątkowym, jednak nie chciałam dopuścić myśli, że zakochałam się w nim po uszy. Rozum i serce w tym momencie dyktowali zupełnie co innego.
- Lia! - krzyknął i z impetem zamknął drzwi. Przestraszona odwróciłam się a Niemiec stał już kilka centymetrów przede mną. Po jego oczach widziałam, że jest lekko przestraszony ale też szczęśliwy. Serce biło mi jak oszalałe, ale w przyjemnym rytmie. Uśmiechnął się i delikatnie, jedną ręką chwycił mnie za kark. Momentalnie nasze usta stworzyły jedność. Motyle zagościły w moim brzuchu. Stałam sztywno, nie dowierzając w to co się stało, ale po chwili przysunęłam się i objęłam go. Całkowicie dałam się ponieść. To było takie przyjemne. Tego mi brakowało. Tego od jakiegoś czasu pragnęłam. Czasami za bardzo. Jego usta były miękkie i słodkie. Czułam, że odpływam. Teraz dotarło do mnie, że naprawdę go kocham, że jest dla mnie wszystkim. Przy nim byłam najszczęśliwszą osobą na świecie, ale teraz przeszłam chyba samą siebie. Wszystko dookoła przestało istnieć. Chciałam patrzeć na niego godzinami, śnić o nim każdej nocy i przeżyci z nim każdy moment. Całować, przytulać i mieć go już zawsze blisko. To on, przez ten krótki czas nauczył mnie jak teraz mam żyć. W jego oczach za każdym razem odkrywałam inny świat. Znajdowałam szczęście i wsparcie. Wystarczyło, że na niego spojrzałam a on już widział co mi jest i jakich słów użyć aby mnie pocieszyć. Dawał światło mojemu życiu odkąd był jego częścią. Był wszystkim czego pragnę.
Sebastian cmoknął moje usta jeszcze kilka razy i odsunął się minimalnie z wielkim uśmiechem. W jego oczach zobaczyłam blask. Przygryzł dolną wargę co sprawiło, że po moich plecach przeleciał przyjemny dreszcz. Przeczesałam jego blond włosy i szeroko się uśmiechnęłam. Nie czułam nigdy czegoś takiego co czułam w tym momencie.
- Chyba wpadłem po uszy. - wyszeptał Vettel z lekkim uśmiechem.
- To tak samo jak ja. - wyznałam. Mocno mnie przytulił. Całkowicie inaczej niż do tej pory. Nie miałam najmniejszej ochoty puścić go gdziekolwiek. Ponownie mnie pocałował. Równie namiętnie co pierwszego razu. Posłał szczery, szczęśliwy uśmiech i wyszedł.
Weszłam do pokoju Fran. Brunetka siedziała przy biurku i robiła coś na laptopie. Położyłam się na jej łóżko i głośno westchnęłam.
- I jak, dobrze całuje? - zaśmiała się Włoszka. Poderwałam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na nią ze zdziwieniem.
- Skąd wiesz? - czy ona wie o wszystkim co się dzieje na tym świecie? Rzadko kiedy coś ją zaskakuje.
- Zjadł ci szminkę. - zaczęła się śmiać a ja przejrzałam się w jej małym lusterku do robienia makijażu. Faktycznie. Moja pomadka nie była zbyt wyrazista jednak ona to zauważyła. Może powinna zostać jakiś szpiegiem, albo pracować dla FBI lub CIA.
- Gdzie teraz kolejny wyścig? - westchnęłam gdy pomyślałam o tym, że ponownie mnie zostawi.
- Japonia. - odpowiedział spokojnie kierowca przyglądając mi się z uwagą.
- Jakie przeczucia? Kolejne zwycięstwo? - poprawiłam okulary przeciwsłoneczne, które właśnie mi spadły. Siedzieliśmy na jednej z jasnych ławek równo ustawionych na deptaku. Mijały nas uśmiechnięte pary, które z miłością trzymały się za ręce, matki z dziećmi, a także osoby, które ambitnie uprawiały jakiś sport.
- Wygrałem ten wyścig już 5 razy. Znam go bardzo dobrze. Myślę, że zajmiemy wysokie pozycje. - uśmiechnął się. To było tak zarażające, że miałam ochotę zrobić to samo. Jaki on miał wpływ na moje życie. Jak bardzo mnie zmienił. Byłam bardzo wdzięczna za to, że mam kogoś takiego. - A potem Stany. - poruszył brwiami znacząco i uśmiechnął się tajemniczo. - Tak sobie myślałem... - zrobił krótką przerwę, a moje serce przyspieszyło. - Może pojechałabyś ze mną? - dusza krzyczała z radości, miałam ochotę mocno go przytulić jednocześnie powstrzymywałam się, żeby nie zacząć piszczeć jak kompletna kretynka. Chociaż wiedział, że najchętniej tak bym zrobiła. Za dobrze mnie znał.
- Jasne, czemu nie. Na Grand Prix USA jeszcze nie byłam. - oboje się zaśmialiśmy i postanowiliśmy zacząć się zbierać. Sebastian znów prowadził. Wcale się nie dziwię, że jest mistrzem świata. Samochód to zdecydowanie jego powołanie. Jednak nie zachowywał się jak mistrz. Był skromny i normalny. Podczas naszych spotkań udało nam się poznać tylko kilka osób, które nieśmiało do nas podeszły i poprosiły Niemca o autograf i zdjęcie. Oczywiście nikomu nie odmówił i z wielką radością wypełniał prośbę fanów.
Zrobiliśmy sobie przekąski z tego co akurat znajdowało się w lodówce i zamknęliśmy się w moim pokoju. Do samolotu Vettela zostało bardzo mało czasu. Nie docierało do mnie to, że po tylu dniach spędzonych razem nie będzie go obok mnie. Nie zobaczę jego cudownego uśmiechu po wejściu do kuchni i błękitnych oczu. Miałam tylko ogromną nadzieję, że jego nieobecność nie przywróci mi poprzedniego myślenia i sposobu spędzania dnia. Czas płynął nam bardzo szybko. W międzyczasie wpadła do nas Fran, ale grzecznie dałam jej do zrozumienia, żeby sobie poszła.
Wpatrywałam się w mężczyznę, który siedział naprzeciwko mnie.
- Szkoda, że musisz jechać. - nie wiedziałam czy to stwierdzenie jest na miejscu i czy nie będzie ono dwuznaczne. Sebastian uśmiechnął się i przeczesał palcami swoje blond włosy.
- Niestety. - westchnął i spuści wzrok. - Ale jeszcze zaczniesz mieć mnie dość. - zaśmiał się. On nawet przez chwilę nie mógł być poważny. Cały czas się uśmiechał i każdą sprawę obracał w żart i widział w niej same plusy.
- Chyba szybciej ty mnie. - puściłam mu oczko. - Nie możesz zostać dłużej? - Sebastian ze smutkiem pokręcił głową.
- Poprosiłem nawet Lewisa, żeby wziął moje rzeczy, żebym nie musiał się wracać. - zrobiło mi się ciepło na sercu. To było takie miłe. Zrobił wszystko aby zostać ze mną jak najdłużej się da.
Wpadł mi do głowy pewien pomysł, który szybko postanowiłam zrealizować. Chciałam aby na moim biurku, w pięknej, jasnej ramce stało nasze zdjęcie. Seb bez chwili zawahania zgodził się i zrobiliśmy dużo różnych zdjęć. Postanowiłam, że następnego dnia wybiorę najładniejsze i wywołam.
Vettel po woli się zbierał. Miał jeszcze sporo czasu do odlotu samolotu, ale musiał jeszcze zabrać wszystkie swoje rzeczy z hotelu i dojechać na lotnisko. Chciałam go odwieźć, jednak upierał się, że da sobie radę i lepiej będzie jak zostanę i będę odpoczywać.
- Do zobaczenia i powodzenia. Skop im tyłki. - staliśmy już przy wyjściowych drzwiach. Kierowca uśmiechnął się szeroko i mnie przytulił. Niemiec z reguły jest cichy, spokojny i nieśmiały. Czasami nawet bardzo. Ale momentami go nie poznaję, jego gesty i słowa całkowicie temu przeczą. Z resztą ja chyba byłam taka sama.
- Zrobię wszystko co się da.- Stałam oparta o ścianę i wpatrywałam się w mężczyznę z lekkim uśmiechem. - Będę dzwonił. Cześć. - ponownie mnie objął i kilkudniowym zarostem przejechał po moim policzku. Sebastian już nacisnął klamkę a ja powoli zaczęłam kierować się do swojego pokoju. Nie chciałam patrzeć jak wychodzi. Ponownie dotarło do mnie, że mężczyzna jest kimś wyjątkowym, jednak nie chciałam dopuścić myśli, że zakochałam się w nim po uszy. Rozum i serce w tym momencie dyktowali zupełnie co innego.
- Lia! - krzyknął i z impetem zamknął drzwi. Przestraszona odwróciłam się a Niemiec stał już kilka centymetrów przede mną. Po jego oczach widziałam, że jest lekko przestraszony ale też szczęśliwy. Serce biło mi jak oszalałe, ale w przyjemnym rytmie. Uśmiechnął się i delikatnie, jedną ręką chwycił mnie za kark. Momentalnie nasze usta stworzyły jedność. Motyle zagościły w moim brzuchu. Stałam sztywno, nie dowierzając w to co się stało, ale po chwili przysunęłam się i objęłam go. Całkowicie dałam się ponieść. To było takie przyjemne. Tego mi brakowało. Tego od jakiegoś czasu pragnęłam. Czasami za bardzo. Jego usta były miękkie i słodkie. Czułam, że odpływam. Teraz dotarło do mnie, że naprawdę go kocham, że jest dla mnie wszystkim. Przy nim byłam najszczęśliwszą osobą na świecie, ale teraz przeszłam chyba samą siebie. Wszystko dookoła przestało istnieć. Chciałam patrzeć na niego godzinami, śnić o nim każdej nocy i przeżyci z nim każdy moment. Całować, przytulać i mieć go już zawsze blisko. To on, przez ten krótki czas nauczył mnie jak teraz mam żyć. W jego oczach za każdym razem odkrywałam inny świat. Znajdowałam szczęście i wsparcie. Wystarczyło, że na niego spojrzałam a on już widział co mi jest i jakich słów użyć aby mnie pocieszyć. Dawał światło mojemu życiu odkąd był jego częścią. Był wszystkim czego pragnę.
Sebastian cmoknął moje usta jeszcze kilka razy i odsunął się minimalnie z wielkim uśmiechem. W jego oczach zobaczyłam blask. Przygryzł dolną wargę co sprawiło, że po moich plecach przeleciał przyjemny dreszcz. Przeczesałam jego blond włosy i szeroko się uśmiechnęłam. Nie czułam nigdy czegoś takiego co czułam w tym momencie.
- Chyba wpadłem po uszy. - wyszeptał Vettel z lekkim uśmiechem.
- To tak samo jak ja. - wyznałam. Mocno mnie przytulił. Całkowicie inaczej niż do tej pory. Nie miałam najmniejszej ochoty puścić go gdziekolwiek. Ponownie mnie pocałował. Równie namiętnie co pierwszego razu. Posłał szczery, szczęśliwy uśmiech i wyszedł.
Weszłam do pokoju Fran. Brunetka siedziała przy biurku i robiła coś na laptopie. Położyłam się na jej łóżko i głośno westchnęłam.
- I jak, dobrze całuje? - zaśmiała się Włoszka. Poderwałam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na nią ze zdziwieniem.
- Skąd wiesz? - czy ona wie o wszystkim co się dzieje na tym świecie? Rzadko kiedy coś ją zaskakuje.
- Zjadł ci szminkę. - zaczęła się śmiać a ja przejrzałam się w jej małym lusterku do robienia makijażu. Faktycznie. Moja pomadka nie była zbyt wyrazista jednak ona to zauważyła. Może powinna zostać jakiś szpiegiem, albo pracować dla FBI lub CIA.
• • • • •
Hola! :D dzisiaj tak z hiszpańskim akcentem. Tak oryginalnie. A co :D Jak tam pierwszy tydzień wakacji? Ja szczerze mówiąc nie robię nic, ale to też jest potrzebne, prawda? potem przyjdzie czas na aktywne spędzenie tych dwóch miesięcy.
Jak nastroje po wczorajszym meczu? Każdy teraz o tym mówi, ale u mnie to jest bardziej skomplikowana spraw. Jestem Polką i zawsze wspieram reprezentację, ale Cristiano Ronaldo jest moim największym idolem. Rozdarcie to to co towarzyszy mi od kilku dni. Wiecie o co mi chodzi. Z jednej strony cieszę się, że Portugalia idzie dalej, ale z drugiej jest mi tak bardzo szkoda Kuby ;'( miłości mojego dzieciństwa...Gdyby ktokolwiek inny tego nie strzelił napewno by mnie to tak nie dotknęło. Każdy, ale nie Kuba....
Ale wiecie co mnie najbardziej irytuje? To, że jeszcze kilka dni temu na każdym samochodzie była polska flaga, na co drugim balkonie tak samo. Dzisiaj szłam i nic. Wszystko umarło, zmiknęło. Czy nie należy być dumnym z naszych chłopaków?! Czy po tym jak nie przeszli nie należy im się wsparcie i flaga przyczepiona do samochodu?! Czy to już koniec kibicowania i cieszenia się, że doszli tak daleko? Możecie mi to wytłumaczyć?
Chyba trochę przesadziłam z komentarzem :/ co do rozdziału. Przełom...w końcu :P Emocje i uczucie wzięły górę. Mam nadzieję, że taki obrót sprawy jak najbardziej wam się podoba.
Jak zaczęliśmy tak i skończymy :) Besos :*
Hola! :D dzisiaj tak z hiszpańskim akcentem. Tak oryginalnie. A co :D Jak tam pierwszy tydzień wakacji? Ja szczerze mówiąc nie robię nic, ale to też jest potrzebne, prawda? potem przyjdzie czas na aktywne spędzenie tych dwóch miesięcy.
Jak nastroje po wczorajszym meczu? Każdy teraz o tym mówi, ale u mnie to jest bardziej skomplikowana spraw. Jestem Polką i zawsze wspieram reprezentację, ale Cristiano Ronaldo jest moim największym idolem. Rozdarcie to to co towarzyszy mi od kilku dni. Wiecie o co mi chodzi. Z jednej strony cieszę się, że Portugalia idzie dalej, ale z drugiej jest mi tak bardzo szkoda Kuby ;'( miłości mojego dzieciństwa...Gdyby ktokolwiek inny tego nie strzelił napewno by mnie to tak nie dotknęło. Każdy, ale nie Kuba....
Ale wiecie co mnie najbardziej irytuje? To, że jeszcze kilka dni temu na każdym samochodzie była polska flaga, na co drugim balkonie tak samo. Dzisiaj szłam i nic. Wszystko umarło, zmiknęło. Czy nie należy być dumnym z naszych chłopaków?! Czy po tym jak nie przeszli nie należy im się wsparcie i flaga przyczepiona do samochodu?! Czy to już koniec kibicowania i cieszenia się, że doszli tak daleko? Możecie mi to wytłumaczyć?
Chyba trochę przesadziłam z komentarzem :/ co do rozdziału. Przełom...w końcu :P Emocje i uczucie wzięły górę. Mam nadzieję, że taki obrót sprawy jak najbardziej wam się podoba.
Jak zaczęliśmy tak i skończymy :) Besos :*
Cześć :D
OdpowiedzUsuńDoczekałam się! Jest i on i pocałunek i emocje uwolnione :D Och, zdecydowanie humor poprawiony :D
Lia odzyskuje przy nim siły i widać, że i Vettiemu służy przebywanie z ukochaną. Bo chyba mogę ich już tak nazywać, prawda? :P
Nastroje po meczu... Smutne. Ale po tym Euro pozostaje duma :D Chłopcy spisali się świetnie. Karne to loteria, a dla mnie liczy się postawa w meczu i zdecydowanie nasi chłopcy byli lepsi :D I Kuby strasznie szkoda :(
Całkowicie rozumiem Twoje rozdarcie, bo gdy chodzi o to, to moje serce jest podzielone czasami na dwie części: polską i niemiecką. I to się nie zmieni. Teraz pozostaje mi kibicować Niemcom i wierzyć w awans do półfinału, a jak Bóg da to i finału :D
Czekam niecierpliwie na kolejny :D
Pozdrawiam :*
Seb sam powiedział, że wpadł po uszy, więc chyba tak ;)
UsuńTrzeba być dumnym z chłopaków. Naprawdę pokazali na co ich stać i byli bardzo silni. Trzeba też patrzeć na to, że gdyby nie Kuba pewnie nie doszlibyśmy aż tutaj.
Jestem ciekawa co wyjdzie z tej afery o błędzie bramkarza. Na to, że ten mecz będzie powtórzony nie ma najmniejszych szan. Ewentualnie mogą zdyskwalifikować Portugalię. Pożyjemy zobaczymy.
Dziękuję za komentarz :*
O Mój Boże, tak <3 <3
OdpowiedzUsuńJest i buzi-buzi :D No i to mi się podoba! :)
Jeśli chodzi o mecz - ja jestem bardzo dumna z naszych Orzełków. Dokonali czegoś pięknego, a mecz był naprawdę dobry. Niestrzelony karny, cóż zdarza się. Szkoda mi Kuby, ale jeszcze bardziej szkoda mi Łukasza, który wziął na siebie winę, bo, jak powiedział, każdy liczył na bramkarza. TO euro było najpiękniejszym jakie przeżyłam! Teraz czekam na eliminacje do Mundialu (a to już we wrześniu, jej <3)
Ściskam ;*
Dokładnie uważam tak samo. Dla mnie i Łukasz i Kuba są mistrzami. Czasami Łukasz uratował nam tyłek i nie można o tym zapominać. Są wielcy. Pokazali więcej niż na euro na którym byli gospodarzami. Dali z siebie wszystko.
UsuńPowiem szczerze że ten rodziła zmieniłam kilka razy. Chciałam żeby wyszedł idealnie bo w końcu coś ważnego coś tu się dzieje. Ja jestem zadowolona 😊
Dzięki za komentarz i opinie na temat meczu. Fajnie że nie jestem jedyną która tak uważa.
Besos 😘
Jestem :)
OdpowiedzUsuńNo nareszcie doczekałam się tego! Całus, Seb! Jakiś jesteś romantyczny :')
Fajnie, że zaprosił dziewczynę na GP USA! Bardzo miło z jego strony :D
A te wyznania ich na koniec jak najbardziej są prawdziwe!
Przepraszam za krótki komentarz, ale kompletnie nie mam czasu.
Czekam na kolejny :)
Buziaki ;**
Krótki czy długi i tak bardzo dziękuję. Starałam się żeby ten rozdział wyszedł jak najlepiej i po takich komentarzach sądzę że chyba mi to wyszło 😊
UsuńDo zobaczenia!
Jestem! Byłam u ciebie już wczoraj, ale mój kochany telefon nie pozwolił mi nic napisać...
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, jak wszystkie zresztą ^^
Jejciu, no i doczekałyśmy się tego momentu, zaczyna coś się w końcu dziać :D Jestem niesamowicie ciekawa, co tam dalej wykombinujesz.
A co do naszych chłopaków, jestem z nich strasznie dumna, bo stworzyli na naszych oczach piękną historię. A karna to jedna, wielka loteria. Szkoda tylko, że Kuba nie trafił... Zawsze bardzo go lubiłam i zrobiło mi się po prostu przykro, kiedy patrzyłam na jego załamanie. Ale i tak według mnie, jest bohaterem naszej kadry. Gdyby nie jego bramki, może wcale byśmy nie doszli do tego ćwierćfinału.
Weny!
Buziaki :**
też czasami tak mam i to jest bardzo irytujące ;/
Usuńbardzo dziękuję za miłe słowa. Bardzo się cieszę, że podoba Wam się ten rozdział :D miło mi.
Kubuś tak bardzo to przeżył. Jeszcze jak oglądałam jak przywitali go kibic pod jego domem...biedny, ale fajnie, że są ludzie, którzy go wspierają mimo wszystko.
Hej:) W końcu nadrabiam zaległości!
OdpowiedzUsuńOhhh tak!! Tak tak tak! W końcu się doczekałam! Coś się zaczyna i baaardzo mi się to podoba:)
Co do Twojego komentarza to niestety, jestem w bardzo podobnej sytuacji. Z jednej strony Polska reprezentacja a z drugiej Portugalia i Cristiano... Ohh czemu to musi być takie ciężkie?
Czekam na kolejny rozdział :)
Buźka:*
ja też mam sporo rzeczy do nadrobienia. Mimo tego, że są wakacje i mam więcej czasu jakoś nie mogę się zebrać.
UsuńNa tym meczu starałam się być neutralna, ale szczerze mówiąc to jakoś słabo mi to wychodziło. Chcałam żeby Polska grała z Portugalią, ale nie sądziłam, że to będzie takie trudne.
Najfajniej było jak cieszyłam się z jakieś akcji Portugalii a moi towarzysze się wkurzali, że ne kibicuję Polakom :')
na szczęście dzisiaj nie będzie takie problem :P
Besos :*
jeny, Sebastian w Twoim opowiadaniu to cudowny człowiek! w rzeczywistości pewnie też taki jest, jeju:')
OdpowiedzUsuńAW, ten pomysł ze zdjęciem.... <3 poza tym, na pewnie nie wróci do niej to, dzięki Sebkowi ma siłę na walkę
jeny, NO NARESZCIE. tyle czekania, ale... było warto <3
u mnie... nijak. Portugalia w półfinale znalazła się niesłusznie, liczyłam w tym meczu na Biało-Czerwonych (na co dzień im nie kibicuje, także...:v) bo Portugalia wisi mi awans z grupy i cios na Chorwatach, eh
czekam na kolejny, buziaki :*
Seb jak na razie to idealny chłopak, facet, przyjaciel. Czy jest taki w rzeczywiści musiałabyś zapytać kogoś kto zna go prywatnie, ale z tego co pokazują kamery to nie jest aż taki zły ;)
UsuńSzczerze to myślałam, że ten pocałunek wyjdzie wcześniej, ale jakoś tak go przeciągałam.
Ja uważam, że wygrali ci co byli lepsi, ale mieli więcej szczęścia. Wygrali ci co mieli wygrać. Wiedziałam, że po meczu będę się cieszyć i smucić jednak było pytanie w jakiej kolejności.
Dziękuję ;)
Tak! Tak! Tak! Na to czekałam :D Nareszcie się przełamał i zrobił to co do niego należało xD
OdpowiedzUsuńSebastian jest tak idealny, że aż się boję czy nie planujesz jakiegoś wstrząsu w kolejnych rozdziałach.
Fran jest cudowna, uwielbiam ją. Jest takim dobrym duszkiem tego opowiadania :)
Co do kibiców.. Mnie denerwuje to, że jak są wielkie imprezy to pojawiają się tacy "sezonowi" kibice, którzy nie znając się na piłce, komentują i chwalą się jacy to oni nie są mądrzy i jak oni by wygrali mecz... A jak czytam hejty na temat naszej reprezentacji to mnie krew zalewa. Chłopaki dają z siebie wszystko, wygrywają, widać, że kochają to co robią i że się lubią, ale oczywiście zawsze znajdzie się w Polsce wielki znawca i ich zmiesza z błotem... Przykre.
Wygadałam się, jest mi lepiej :D
Czekam na kolejny rozdział i GP USA, podczas którego dużo się może wydarzyć między bohaterami :P
Całusy, Molly :***
Sezonowcy też są bardzo mega wkurzający. Znam kilka takich osob. Nagle się znaleźli fajni kurcze....obejrzeli kilka meczy i to pewnie tylko Polski i juz eksperci. Najfajniejsze są dziewczyny które swoim gadaniem chcą zrobić wrażenie na chłopakach. Nie wiem czy się śmiać czy płakać. Nagle Polska zyskuje tyle kibiców. Jak grają jakieś towarzyskie mecze to jakoś nie widzę tych kibiców. Wszystko robią na popis, pod publikę. No ale cóż...nic z tym nie zrobimy.
UsuńDziękuję za komentarz 😚 miło mi.