piątek, 8 lipca 2016

Rozdział 12

Chwile spędzone z Lią są niesamowite. Nawet siedzenie w domu z nią staje się interesujące. Taka podróż to idealne oderwanie od świata motosportu. Bardzo to kocham i cieszę się z tego co robię jednak czasami chwila odpoczynku dobrze robi każdemu. Na kolejny wyścig masz w pełni naładowane baterie i jeszcze większą ochotę do ścigania i walczenia.
Śliczna brunetka coraz bardziej mi się podobała. Z dnia na dzień poznawałem ją coraz bardziej i każdego dnia wydawała mi się jeszcze bardziej idealna. Trudno będzie mi się z nią rozstać. Ostatniego dnia mojego pobytu w Stanach poszedłem z nią do lekarza. Dowiedziałem się czegoś więcej na temat tej choroby, ale również tego, że nie była na poprzedniej wizycie. Byłem zły. Za bardzo mi na niej zależy aby się tym nie przejąć. Nie mogłem pozwolić na to aby ją stracić. Musiałem zrobić wszystko aby uwierzyła w to, że z tym wygra.
Pożegnanie tego dnia było całkowicie inne niż zawsze, takie z resztą już nigdy nie będzie. Zbierałem się już do wyjścia. To tak zwana ostatnia faza rozstania. Miałem już wychodzić, ale coś się we mnie obudziło. To była chwila. Impuls. Nawet dokładnie tego nie przemyślałem i nie wziąłem pod uwagę tego, że mogła wcale tego nie chcieć i dostałbym w twarz. Jednak na moje szczęście tak się nie stało. Wróciłem i delikatnie ująłem jej twarz. Malinowe usta dziewczyny są takie delikatne i stworzone aby je całować. Przez te kilka chwil zupełnie siebie nie poznawałem. Nigdy nie myślałem, że mogę posunąć się do takiego kroku. Serce biło mi jak oszalałe. Jeszcze bardziej niż przy Hannie. Przy Lii odczuwałem zupełnie coś innego. O wiele przyjemniejszego. W jej towarzystwie czułem się całkowicie swobodnie. Jakbyśmy znali się od dobrych kilku lat.
Czasami zastanawiałem się nad tym jak by wyglądał nasz związek. Na początku naszej znajomości traktowałem ją bardziej jak dobrą koleżankę, przyjaciółkę, ale od zawsze mi się podobała. Czułem do niej coś wyjątkowego. Jej oczy za każdym razem mnie magnetyzowały, a zapach jej perfum śnił mi się po nocach. Po tym co się wydarzyło jeszcze trudniej było mi wyjechać. Byłem rozdarty. Z jednej strony jadę się ścigać, robić coś co kocham od dzieciństwa i totalnie nie wyobrażam sobie gdybym miał tego nie robić. Ale z drugiej zostawiam, opuszczam, rozstaję się z osobą, która jest niewiarygodnie dla mnie ważna. Jedyną myślą, która mnie pocieszała to to, że prawdopodobnie już oficjalnie jesteśmy razem i niedługo ponownie się zobaczymy. Jednak chęć porwania jej ze sobą towarzyszyła mi przez cały czas.
Minttu często towarzyszyła Kimiemu na wyścigach. Kibicowała mu z całego serca i przeżywała każdy moment wyścigu. Zawsze wzbudzała poruszenie wśród reporterów, którzy ze wszystkich sił starali się aby udzieliła im chociaż krótkiego wywiadu. Raikkonen, mimo tego, że rzadko mówił o swoich uczuciach cieszył się jak jego żona towarzyszyła mu na wyścigach. Gdy byli razem nie widzieli świata poza sobą. Wybrał najlepiej jak mógł. Min to bardzo miła i sympatyczna kobieta. Lubiłem ją. Patrząc na nich zastanawiałem się czy kiedyś będę miał przy sobie takie wsparcie. Hanna była ze mną na wyścigu może 3 razy. Raczej nie mogę powiedzieć, że mi kibicowała. Nudziła się i tylko wyczekiwała momentu aż wrócimy do domu. Zdecydowanie wolałem jak jej ze mną nie było. Tak było lepiej dla wszystkich. Może od zawsze do siebie nie pasowaliśmy? Mam nadzieję, że z Lią będzie zupełnie coś innego.
Po zameldowaniu się w hotelu w Japonii od razu poszedłem do pokoju Lewisa, który był już tutaj od kilku dni. Drzwi otworzył mi oczywiście z telefonem w ręku. Wcale mnie to nie zdziwiło.
- Dzięki. - Hamilton dał mi moje rzeczy jednak odstawiłem je z powrotem na podłogę i usiadłem na jasnym krześle przy niewielkim stoliku w kącie pokoju.
- Udało się spotkanie? - zapytał kładąc się na łóżko. Streściłem mu przebieg wyjazdu. Zastanawiałem się czy wspominać o naszym pożegnaniu. Jednak zdecydowałem się powiedzieć i o tym.  - Tego się nie spodziewałem. No, no Vettel. - zaśmiał się, ale wyraźnie był zdziwiony. Przewróciłem oczami, ale zrobiło mi się ciepło na myśl tych wspomnień. - Będę mógł poznać tą twoją niewiastę? - mistrz świata jak zawsze miał za dobry humor.
- Już na najbliższym Grand Prix. - Po krótkiej rozmowie na tematy ściśle związane z wyścigiem pożegnaliśmy się. Poszedłem do swojego pokoju, który był stanowczo za blisko Hamiltona. Wiedziałem to z własnego doświadczenia. Byłem wymęczony podróżą, więc chciałem jak najszybciej położyć się spać.
Przebudziło mnie mocne pukanie do drzwi. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Wszędzie było ciemno co sprawiło, że wcale nie byłem zachwycony nagłą pobudką. Przetarłem zmęczoną, zaspaną twarz i chwyciłem za telefon leżący na szafce nocnej. Ujrzałem bardzo wczesną godzinę, zbliżała się 5.30. Przewróciłem oczami, zapaliłem lampkę nocną i ruszyłem w kierunku drzwi. Uchyliłem drzwi i zobaczyłem osobę o której myślałem. Lewis w czerwonej czapce z daszkiem założoną odwrotnie do zaleceń i z butelką wódki i szampanem w rękach stał przed moimi drzwiami już lekko wstawiony. Podniosłem wzrok do nieba nie wierząc w to co on wyprawia.
- Napijemy się? - wybełkotał Brytyjczyk unosząc nieznacznie rękę, w której trzymał przezroczysty napój. Oparłem się o drzwi aby nie zasnąć.
- Czy ty jesteś poważny? - zdecydowałem się w końcu coś powiedzieć z politowanie patrząc na kolegę. Zdarzały się już takie akcje niejednokrotnie. Cały Hamilton. Tylko dlaczego zawsze ja muszę najbardziej na tym cierpieć. - Jutro musimy być wyspani. - popatrzyłem na niego i zdałem sobie sprawę z tego, że i tak do niego nic teraz nie dotrze. Wróciłem do pokoju i założyłam czerwoną koszulkę, która leżała na skraju łóżka. Zamknąłem drzwi i chwyciłem Hamiltona, który aktualnie śpiewał jedną i tą samą piosenkę. Stanowczo za głośno jak na 5.30.
- Gdzie idziemy? - Wyciągnąłem kluczyk z kieszeni jego bluzy i otworzyłem drzwi. Zabrałem mu obie butelki i postawiłem na stoliku. Brytyjczyk zaczął tańczyć i śpiewać, a w zasadzie krzyczeć.
- Idziesz spać. - zaczekałem aż Lewis położył się do łóżka i wróciłem do siebie. Nie wierzyłem w to co on wyprawia.
Po porannej toalecie zszedłem na parter hotelu do restauracji na śniadanie. Nie mogę powiedzieć, że wyspałem się tej nocy, dlatego mój humor nie należał do najlepszych. Gdy pchnąłem szklane, duże drzwi i wszedłem do zwykłego, ale eleganckiego pomieszczenia zamurowało mnie. Uśmiechnięty Hamilton już coś zajadał. Wcale nie wyglądał jakby zeszłej nocy ledwo stał na nogach.
- Jak się spało? - zapytał gdy się do niego przysiadłem.
- Gdybyś mnie nie obudził byłoby tysiąc razy lepiej. - skarciłem go za jego zachowanie i sposób życia, jednak zbytnio się tym nie przejął.

• • • • •

Pierwszy raz od dłuższego czasu poszłam do pracy. Nikt nie czepiał się mojej długiej nieobecności, ponieważ wzięłam urlop. Wszystkim wydawało się, że byłam na wakacjach. Miałam przyjemny dzień. Sesja w winnicy to jedna z lepszych jakie miałam do tej pory. Modelki były bardzo miłe i sympatyczne. Zdjęcia wyszły prześliczne. Czułam się dobrze. Nie miałam żadnych problemów ze zdrowiem, ani z humorem. Nie chciałam pokazać po sobie, że jestem chora i tego, że kogoś mam. Zaraz by się zaczęły komentarze i pytania. Mimo wszystko chciałam tego uniknąć, w końcu Sebastian jest osobą publiczną.
Wieczorem rozmawiałam z Vettelem. Opowiedział mi o całej sytuacji z Lewisem. Na początku się śmiałam, ale współczułam mu i bardzo chciałam poznać Brytyjczyka. Wydawał się sympatyczną osobą. A Niemiec po raz kolejny pokazał jak dobrym człowiekiem jest. Tęskniłam za nim. Nawet bardzo, ale niedługo ponownie się spotkamy. Byłam szczęśliwa, że znalazł dla mnie chwilę czasu i zadzwonił.
Obejrzałam każdą minutę weekendu w Japonii. Z wielkim zaciekawieniem wpatrywałam się w treningi i chciałam jak najbardziej przyswoić wszystkie informacje, które przekazał mi mężczyzna. Kamery niejednokrotnie go pokazywały i za każdym razem moje serce biło szybciej. Nawet jeśli oglądałam jego oczy przez ekran telewizora hipnotyzowały równie mocno.
Podczas kwalifikacji wykonał bardzo dobrą robotę. Pojechał naprawdę szybkie okrążenie i zajął 3 pozycję na starcie do wyścigu. Przed nim był Lewis i Nico. Nico, którego razem z Hamiltonem tak bardzo nienawidził. Zawsze, nawet w najmniejszych czynnościach rywalizowali ze sobą. Sam nie musiał wygrać wyścigu, ale jeśli nie wygrał go również Nico, był szczęśliwy. Ta dwójka, tylko z opowiadań Sebastiana nie powinna wchodzić sobie w drogę i unikać się jak ognia. Vettel nie należał do osób wybuchowych i wrednych, ale potrafił powiedzieć co myśli.
Byłam bardzo z niego dumna. Po zakończonych kwalifikacjach miałam ochotę od razu do niego zadzwonić i pogratulować mu, jednak wiedziałam, że to by mu się nie spodobało. Poza tym był zajęty. Odpuściłam.
Resztę dnia spędziłam na zakupach z Fran. Zawsze gdy nachodziła ją chęć kupienia czegoś nowego musiałam z nią chodzić i doradzać. Czułam się na tyle dobrze, że postanowiłam iść bez żadnego sprzeciwu. Po tylu dniach spędzonych samotnie w domu wyjście na miasto było przyjemniejsze niż zawsze. Spotkałyśmy po drodze kilka koleżanek i razem poszłyśmy do kawiarni na kawę i ciasto. Przyjemnie spędziłyśmy czas.
W niedzielę z toną przekąsek usiadłyśmy z Fran na naszej kanapie w salonie i czekałyśmy na początek wyścigu. Brunetka postanowiła obejrzeć ten wyścig razem ze mną stwierdzając, że i tak nie ma nic lepszego do roboty. Tak naprawdę chodziło jej o Daniela. Widziałam te iskierki w jej oczach, które zawsze oznaczały to samo.
Załapałyśmy się na studio przed wyścigiem, dzięki któremu dowiedziałam się dużo nowych rzeczy. Pomyślałam, że muszę się doszkolić przed wyścigiem w USA, żeby nie wyjść na kompletną kretynkę i aby nie narobić wstydu kierowcy.
Gdy samochody ustawiły się już na swoich polach startowych po przejechaniu okrążenia rozgrzewkowego poczułam natłok emocji i zdenerwowania. Wpatrywałam się w zapalające się światła nad torem i czekałam na to aż czerwony bolid wypruje jak strzała i zyska pozycje. Światła zgasły. Ruszyli. Fran spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła. Sebastian przy wyjeździe z pierwszego zakrętu już był drugi. Pokonał Nico, jednak Lewis znacznie od niego odjechał. Mimowolnie szeroko się uśmiechnęłam i zaczęłam bić brawo. Cały czas siedziałam jak na szpilkach a moje ręce od zaciskania kciuków zaczęły po jakimś czacie boleć, jednak nie zwolniłam uścisku.
Rywalizacja dla Vettela układała się perfekcyjnie. Zespół wykonywał świetną pracę i czerwony bolid cały czas był w obrębie podium. Na ostatnich okrążeniach Niemca i Brytyjczyka dzieliły 2 sekundy. Do końca wyścigu ścigali się ze sobą, co było niesamowitym widowiskiem a pewnie i dla chłopaków była to niezła frajda. Kierowcy kilka razy zamieniali się miejscami i wyścig był naprawdę cudowny. Jednak Hamilton na metę dojechał jako pierwszy. Drugi Vettel a za nimi, całą wieczność Rosberg.
Gdy zobaczyłam radość chłopaków aż sama zaczęłam się śmiać. Ich relacje są niesamowite. Przed wyjściem na podium żartowali sobie z Nico, który był naburmuszony i zły. Nie wyglądał na sympatycznego gościa. Był na trzecim miejscu a wcale się nie cieszył.
Byłam bardzo dumna z Sebastiana. Fran cieszyła się równie mocno bo Daniel zajął czwartą pozycję. Miałam nadzieję, że wyścig w Stanach będzie równie ciekawy co ten i nie mogłam się już doczekać tego dnia. 


• • • • •
Hola! Bardzo dziękuję za tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem na temat naszych chłopaków. Już wiem jak będzie wyglądał finał. Portugalia - Francja. Komu będziecie kibicować?
Ten rozdział wyszedł chyba najdłuższy jaki do tej pory napisałam a najgorsze jest w nim to, że nic tutaj poważnego się nie dzieje :/ mam nadzieje, że nie jesteście źli.
Powiem szczerze, że Sebastianowi zespół nie dał najlepszego prezentu z okazji urodzin. Miał szansę aby wygrać ten wyścig. Uważam, że Ferrari przesadziło ze strategią i dlatego Niemiec musiał zakończyć rywalizację wcześniej. Jednak całkowicie nie powinien przepraszać za pękniętą oponę. To nie była jego wina.
GP Austrii było naprawdę niesamowite. Dużo się w nim działo...i ta sytuacja na ostatnim okrążeniu między Mercedesami...
Cieszy mnie również wysoka pozycja Jensona ♥ czyżby McLaren budził się do życia?
Do zobaczenia za tydzień bo znów się rozpisałam :)
Besos :*

12 komentarzy:

  1. oj tam, takie 'przejściowe' rozdziały, w których nic się nie dzieje też muszą być!
    awwww, oni są tacy cudowni, a związek na odległość jest naprawdę wielkim wyrzeczeniem i zobowiązaniem, eh
    Hamilton dowaliłeś, haha XDDDD nie no, naprawdę mnie rozwalił z tą próbą alkoholizacji o 5:30 rano XDDD
    jeny, czekam na kolejny!! buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło, że jesteście wyrozumiali :)
      Hamilton bohaterem tego rozdziału :D już wiadomo dlaczego jest mistrzem :P
      Powiem szczerze, że sama się śmiałam jak to pisałam :D
      Besos :*

      Usuń
  2. Hej:)
    Nie wiem czemu przepraszasz za rozdział, skoro był naprawdę przyjemny. Dobrze jest czasem zwrócić uwagę na takie szczegóły i przemyślenia bohaterów, nawet gdy z pozoru nic się nie dzieje :) To tylko pozory ;)
    Rozbawił mnie Hamilton, ale nie wiem, jak sama zareagowałabym na takiego kumpla :P
    Buziaki;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki wielkie :* fajnie, że dotrwaliście do końca :D
      Ja na takiego kolegę zareagowałabym pewnie tak, że zamknęłabym mu drzwi przed nosem i niech sobie robi co chce :') zachciało mu się o 5 nad ranem chodzić po ludziach...hahah
      Besos :*

      Usuń
  3. Niby nic się nie dzieje, ale ... było dużo Sebastiana i te kilka cudownych dni z jego perspektywy. I Hamilton. Pisałam już, że w tym opowiadaniu jest świetny? W każdym razie gość jest niesamowity. Ta akcja nad ranem xD Jak on był w stanie dzień później normalnie siedzieć w bolidzie? :D
    Dobrze, że Lia wróciła do normalnego życia.
    I czekam na spotkanie Fran i Daniela <3
    Wyścig nie wyszedł.. no ale cóż.. nadal wierzę, że w tym sezonie jeszcze będziemy w euforii.
    Całusy, Molly :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam nadzieję, że jutro będzie ciekawy wyścig. Bardzo bym chciała aby oba McLareny dojechały w punktach bo oni się chyba co weekend wymieniają bolidem :P jak jeden ma super weekend to drugi nie kończy wyścigu. Biedni moi. I nie chce żeby wygrał Rosberg. Nie lubię go.
      Wielkie dzięki za komentarz :D Hamilton tutaj trochę w innym wydaniu. Poniekąd tak jak ja go widzę ale i tak czasami go nieco zmieniłam :D
      Besos :*

      Usuń
  4. Cześć :D
    Cieszy mnie, że w końcu mamy rozdział w większości z perspektywy Vettiego :D Bo jednak to też jest ważne :D Zakochał się chłopina i tyle ;P I wiem już co się stało z Hanią :P Jestem pocieszona xD
    Pijany Lewis mistrz <3 Nie wiem czemu, ale Sewis obok Sebsona jest moim ulubionym "shipem" xD
    Lia czuje się lepiej i tylko trzeba się cieszyć :D Mam nadzieję, że leczenie przebiega w porządku i do wyścigu w juesej nic się złego nie wydarzy :D
    Co do finału Euro to się nie wypowiadam... Chyba nawet go nie obejrzę, bo dla mnie turniej ostatecznie skończył się w drugim półfinale ;( Serce złamane i jakoś ochoty na oglądanie brak. Ale jak mam być szczera, to w przypadku naszej reprezentacji, wolałabym chyba Portugalię. Jak przegrać to z mistrzem (wiem, pogrzało mnie ostro) xD
    Nie wypowiem się też na temat GP Austrii... Jak słowo daję. Dawno się tak nie zdenerwowałam, zawiodłam, pobeczałam i wszystko na raz. Godzinę nie ogarniałam rzeczywistości :( Pirelli i Scuderia przesadzili :( Ale Jensy i Pascal <3 Made my day :D
    Czekam niecierpliwie na kolejny :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślałam nad częstszą zmianą perspektyw, ale stwierdziłam, że jak w każdy rozdzieł były by obie to to opowiadanie miałoby z 50 rozdziałów a tego nie chce. Poza tym byłoby troszkę nudno :) ale w miarę możliwości będę częściej pisać perspektywę Seba :)
      O Hannie wspominałam już w którymś rozdziel :) niestety nie pamiętam w którym :/
      Co do Euro to nie przechwalając się obejrzałam większość spotkać o mnie samą ogromnie dziwi. Ale tu już się stało taką rutyną. Co do tego czy oglądam to nie ma żadnej wątpliwości...muszę zobaczyć Portugalię i Ronaldo w akcji <3 Moje serce jest za Portugalią a rozum za Francją bo jakby nie patrzeć lepie im idze na tej "imprezie"
      mam nadzieję, że te pomyłki Ferrari coś ich nauczy i więcej coś takiego się nie wydarzy chociaż to też dodaje nam pikanterii wyścigowi.
      Dziękuję.
      Besos :*

      Usuń
  5. Cześć!
    Nadrobiłam wszystko i jestem!
    Rozdział bardzo mi się podoba. Nie ma za, co przepraszać, jest naprawdę dobry.
    Mamy dużo przemyśleń bohaterów, a to też jest bardzo ważne, w końcu akcja nie może cały czas gnać do przodu.
    Lia czuję się już lepiej, bardzo się z tego cieszę. Mam nadzieję, ze wszystko powiedzie się dobrze.
    Ja kibicuję Francji w finale. Mimo tego, że rozerwali mi serce, gdy wygrali z Niemcami.

    Pozdrawiam,
    Anahi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za zrozumienie i za komentarz. Chciałam aby był taki rozdział odpoczynku, ale nie jestem całkowicie przekonana. Mimo wszystko dziękuję :D

      Usuń
  6. A więc jestem ponownie :)
    Kochana, nie chodzi o to, aby w każdym rozdziale działo się Bóg wie co, aby było ciekawie. Jak dla mnie, rozdział jest naprawdę dobry i przyjemny, także powinnaś być mimo wszystko z niego zadowolona :)
    Fajnie, że Lia czuje się już coraz lepiej. Czyli wszystko idzie ku dobremu. Ale dzisiaj Hamilton... po prostu mistrz wszystkiego :D
    Weny!
    A co do finału, ja dzisiaj jestem jednak całym serduchem za Francuzami, bo nie darzę Portugalii jakąś nadzwyczajną sympatią, łagodnie rzecz ujmując :D
    Buziaki :**
    PS. Jak masz ochotę, to zapraszam do siebie w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze raz bardzo cię przeprszam za to, że twój komentarz znikł. Nie mam pojęcia co się stało, ale dziękuję, że napisałaś go drugi raz.
      Hamilton dzisiaj to pokazał się z jak najlepszej strony. To był jego wyścig, jego weekend. Jestem tylko zła za to, że nie wystartowali noralnie tylko za SC. Wkurza mnie to jak podejmują takie decyzję. Gdyby normalnie startowali to może i McLareny na starcie by zyskały i Vettel, dla którego ten wyścig napewno nie był udany. I szkoda, że nie ukarali Rosberga za przekazy radiowe.
      Takk wiem...że masz nowy rozdził i jestem beznadziejna bo mam już tyle do nadrabiania...nie mogę się jakogś za to zabrać. Przepraszam, ale niedługo się zjawię.
      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń