niedziela, 31 lipca 2016

Rozdział 15

Siedziałam przy jednym ze stolików w głębi pomieszczenia i delektowałam się ciepłą kawą i pysznym ciastem. Przyglądałam się tętniącemu życiu za oknem i próbowałam opanować wszystkie emocje związane z wygraną Sebastiana. Co jakiś czas zerkałam na ekran telefonu, jednak nadal nie dostałam żadnej wiadomości od mojej przyjaciółki. Zaczynałam się powoli nudzić. Próbowałam kilka razy zadzwonić do Fran i Lewisa, jednak żadne z nich nie odbierało.
- Cześć, ty jesteś Lia? Dziewczyna Vettela? - usłyszałam obcy głos obok mnie. Przestraszyłam się nagłym wybudzeniem z zamyśleń. Niepewnie podniosłam wzrok i ujrzałam wysoką, długowłosą blondynkę. Miała szarą, krótką sukienkę na ramiączka i wysokie, jasne koturny. Na pierwszy rzut oka strasznie różniła się od Minttu.
- A o co chodzi? - nie była najpiękniejszej urody a jej wyraz twarzy nie zachęcał do rozmowy a tym bardziej do bliższej relacji. Kobieta usiadła naprzeciwko mnie. Na szyi miała zawieszoną taką samą plakietkę z danymi jak ja. Jednak siedziała za daleko żebym mogła cokolwiek z niej przeczytać.
- Przepraszam, że ci przeszkadzam, ale z racji tego, że jesteś tutaj nowa postanowiłam ci o tym powiedzieć. - popatrzyłam na nią ze zdziwieniem i czekałam na dalszy ciąg wypowiedzi. - Widziałam Sebastiana. -  powiedziała z wielką powagą i trudem, jakby kosztowało ją to dużo poświęcenia i wyrzeczeń. Spojrzałam na nią z politowanie i zmarszczyłam brwi.
- Pewnie nie ty jedna. - powiedziałam pewnie. Myślałam, że przyszła w bardziej poważnej sprawie. Po tym jak się przywitała spodziewałam się czegoś gorszego.
- Chodzi mi o to, że widziałam go z kobitą. - westchnęła i odrzuciła rozjaśniane, zniszczone włosy. - Nie, to nie był ani nikt z ekipy ani żadna fanka. Przynajmniej tak mi się wydaje. - uprzedziła mój komentarz. Aktualnie nie bardzo się tym przejmuję. Ufam mu i nigdy w życiu by mnie nie skrzywił. Przecież może rozmawiać z kim chce. Ludzie go lubili a ja nie mogłam mu zabronić z nimi kontaktu. To byłoby niedorzeczne.
- To gdzie go widziałaś? - udałam zainteresowana i rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając jakiegoś ratunku. Kobieta uradowała się moim zaciekawieniem.
- Na tyłach garaży. Stał opary o ścianę a tuż przed nim stała jakaś młoda, zgrabna dziewczyna. Wydawali się bardzo pochłonięci rozmową. - opisała bardzo szczegółowo każdy detal.
- To wszystko? Co w tym złego? - prychnęłam i przewróciłam oczami. Blondynka poparzyła na mnie z niedowierzaniem.
- Potem ją objął i pocałował. Słyszałam jak mówił, że niczego dla niego nie znaczysz, że jest z tobą tylko dlatego, że jest mu ciebie szkoda i nie mógł cię samej zostawić. Nie wiem z jakiego powodu. To już nie moja sprawa. Lepiej będzie jak już pójdziesz. Szkoda twojego czasu. Wątpię czy przyjdzie.- lekko się zdenerwowałam a kobieta, której imienia nadal nie znałam swobodnie ułożyła ręce na stoliku i splotła palce. Zaczynałam wątpić. Całą sytuację opisała tak dokładnie, że chyba mogłabym ją spokojnie namalować.
- Nie wierzę ci! - krzyknęłam. - Sebastian taki nie jest! - miałam ochotę wstawić i wyjść, aby nie słuchać tych głupot.
- Powiedz mi dlaczego miałabym cię okłamywać? - przez cały czas była naturalna, przynajmniej tak mi się wydawało. Moje serce natomiast biło jak oszalałe. Nie wierzyłam jej, ale z drugiej strony faktycznie, dlaczego miałaby to robić.
- A dlaczego ja miałaby ci wierzyć? Ufam mu. Rozumiesz. - kobieta złapała mnie za dłoń i głęboko spojrzała mi w oczy. Wypowiedziała tysiące krytykujący słów dotyczących Sebastiana. Opisała kilka sytuacji z przeszłości z udziałem kierowcy, o których nigdy nie słyszałam. Połowa rzeczy, które mówiła wcale do mnie nie docierała. Zacisnęłam wargi i czułam, że albo zaraz stąd wyjdę, albo się rozpłaczę. A jeśli on naprawdę nie był ze mną szczery. Jeśli cały czas mnie okłamywał. Nie byłam jednak całkowicie przekonana. Reszta nadziei i zaufania cały czas we mnie była.
- Widzę, że mi nie wierzysz. Nie chciałam ci tego pokazywać, ale muszę. -  powoli sięgnęła do torebki, której do tej pory nie zauważyłam i wyciągnęła z niej telefon. Chwilę w nim pogrzebała i odwróciła ekran w moją stronę. Ujrzałam zdjęcie zrobione ze sporej odległości. Nie było widać twarzy, ale wiedziałam, że to Sebastian. Ta fotografia idealnie obrazowała sytuacją opisaną przez kobietę. Patrzyłam na zdjęcie nie dowierzając w to co się dzieje. Byłam wściekła. Na nią, na niego, na cały świat dookoła. Jedną dłonią zakryłam usta a z oczu zaczęły płynąć mi wielkie łzy. Serce rozpadło mi się w małe kawałeczki, tak jak całe życie. Jak on mógł? Zabrałam swoje rzeczy i prawie wybiegłam z kawiarni. - Przykro mi. - krzyknęła za moimi plecami, jednak kompletnie mnie to już nie obchodziło.

Wpadłam do naszego wspólnego pokoju z impetem otwierając drzwi aż odbiły się od ściany. Kolejny nieudany związek. Kolejny raz się zawiodłam i źle wybrałam. Jednak tak bardzo się w nim zakochałam. Jego cudne oczy, uśmiech, zapach jego perfum, charakter, który pomógł mi wstać na nogi. Cudownie spędziliśmy ten weekend a on musiał go zepsuć. Co prawda pocałunku nie zaliczyłabym do zdrady, ale tak potwornie zraniły mnie słowa blondynki i to zdjęcie. Nie mogłam tutaj zostać. Nerwowo zaczęłam pakować rzeczy do swojej walizki. Łzy cały czas płynęły mi po policzkach. Jak najszybciej chciałam stąd uciec. Nawet do głowy mi nie przyszło, że może powinnam porozmawiać z Sebastianem. Zaufałam mu a on całował się po kryjomu z jakąś laską. Przez cały czas byłam z nim w stu procentach szczera a on mnie oszukał, zranił. Czułam pustkę. Czułam, że nikomu nie jestem już potrzebna, że nikt mnie nie kocha. Ponownie zostałam skazana na siebie.
Dopiero jak siedziałam w samolocie napisałam SMS do Fran: "Wracam do domu. Nikomu ani słowa. Nic nie wiesz."  Druga wiadomość była do Minttu: "Muszę pilnie wrócić do domu. Coś mi wypadło. Przepraszam, że się nie pożegnałam. Do zobaczenia." Odpowiedź dostałam niemal natychmiast: "Coś się stało?" Odpisałam: "Opowiem ci innym razem. Mam prośbę, nikomu nic nie mów i nie pozwól Sebastianowi przyjechać do mnie. Dziękuję za wszystko." Po wysłaniu wiadomości wyłączyłam telefon. Cały czas targały mną przeróżne myśli i przepuszczenia.
Po powrocie do domu położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Nie mogłam złapać oddechu a moja poduszka w mgnieniu oka zrobiła się mokra. Byłam zarazem wściekła i smutna, rozdarta i bezsilna. Nie wiem kim była ta kobieta. Widziałam ją pierwszy raz, ale uwierzyłam jej przez to zdjęcie, które cały czas miałam przed oczami.
Cały wieczór spędziłam na rozpaczaniu, użalaniu się nad sobą i próbując pogodzić się z zaistniałą sytuacją. Miałam nadzieję, że dziewczyny nic mu nie powiedzą i nie wparuje tutaj za chwilę. Nie chciałam go widzieć. Nie chciałam patrzeć w jego błękitne oczy. Mimo tego, że były takie cudowne i tak bardzo mi ich brakowało. Dlaczego to co najgorsze zawsze musiało spotykać właśnie mnie?

Dopiero następnego dnia włączyłam telefon. Ujrzałam milion połączeń i wiadomości od Fran, Minttu, Sebastiana, Lewisa a nawet od Kimiego. Nie miałam jednak ochoty z nikim rozmawiać i rzuciłam telefon na jedną z kuchennych szafek. Moja złość przerodziła się w smutek i pustkę.
Miałam na dzisiaj zaplanowaną sesję zdjęciową i musiałam na nią iść dlatego w miarę możliwości poprawiłam swój aktualny wygląd i poszłam. Spędziłam tam cały dzień. Całkowicie nie byłam w formie co chyba było widać.
Fran wróciła wieczorem. Była wściekła na mnie i szczęśliwa, że spędziła kilka chwil z Danielem.
- Co się stało?! - zapytała gdy tylko weszła do pomieszczenia, w którym właśnie leżałam i wpatrywałam się w sufit. - Co ty wyprawiasz?! Dlaczego nie odbierałaś telefonu?! Martwiliśmy się! - krzyczała nad moją głową. Usiadłam.
- Sebastian ma inną. - powiedziałam w największym skrócie w jakim mogłam. Włoszka aż otworzyła usta ze zdziwienia. Usiadła obok mnie i mocno mnie przytuliła. O nic nie pytała. Do moich oczu ponownie zaczęły napływać łzy. Po tym jak się opanowałam opowiedziałam jej całą sytuację.
- Świnia z niego, ale nie przejmuj się. To nie jedyny facet na tym świecie. - pocieszyła mnie jednak nie bardzo to pomogło bo nadal go kochałam i nie chciałam nikogo innego. - Zadzwoń tylko do Min. Strasznie się martwi. - poleciła mi i opowiedziała swój wczorajszy dzień z Danielem. Dawno nie widziałam jej tak szczęśliwej. Aż miło się na nią patrzyło, dlatego postanowiłam nie wracać do mojego tematu aby jej nie martwić.

• • • • •
Wiem, wiem, spóźniłam się, ale już się tłumaczę. Nie było mnie w domu i zapomniałam ustawić publikowania automatycznego. Rozdział był gotowy od jakiegoś czasu, ale nie miałam możliwości go wstawić a potem jak już wróciłam siły aby włączyć komputer. Mam nadzieję, że za bardzo nie jesteście źli bo spędzałam cudownie czas z niesamowitą osobą ♥
Sprawa wyjaśniona. Przynajmniej w jakimś stopniu.
Zapraszam na rozdział a już za chwilę wyścig w Niemczech. Besos :*




piątek, 22 lipca 2016

Rozdział 14

Po zakończonym drugim treningu i udzieleniu przez chłopaków miliona wywiadów razem z całą ekipą poszliśmy do jednej z pobliskich restauracji, w której obsługa była przyzwyczajona do kierowców formuły 1. W przyjemnie wyglądającym lokalu czekaliśmy już na swoje dania.
- Zobacz Lewis, tylko ty nie masz pary. - powiedziałam w kierunku mężczyzny. - Znalazłbyś sobie kogoś. - Minttu spojrzała na mnie z niedowierzaniem. 
- On ma psy. One przynajmniej od niego nie uciekną. Przynajmniej nie powinny. - w towarzystwie małżeństwa czułam się całkowicie swobodnie. O ile z Kimim było ciężko porozmawiać o tyle z jego żoną już miałam dobry kontakt.
- Trzeba było sobie żółwia kupić. Byłaby pewność. - dodał Sebastian. Wszyscy oprócz Hamiltona zaczęli się śmiać.
W restauracji siedzieliśmy aż zapadł zmrok. W założeniu mieliśmy wejść tam tylko na chwilę. Skierowaliśmy się do hotelu, w którym było zameldowanych pół stawki. Po drodze oczywiście nie obyło się bez tony żartów i śmiechu.
- Lewis, tylko tym razem idź do Kimiego. - pouczył go Niemiec. - On z chęcią się z tobą napije. Prawda stary? - klepnął Fina w bark kilka razy z wielkim uśmiechem. Na ulicach było zadziwiająco mało ludzi. A ci, którzy aktualnie się tam znajdowali nie zwracali na nas uwagi.
- Nawet nie ma takiej opcji! - Min wiedziała o nocnym pijaństwie Brytyjczyka i nie uśmiechało jej się wstawać nad ranem aby go uspokajać.
- To ja mam lepszą propozycję. Idź do Rosberga. On zajmie się tobą idealnie. -  dorzuciłam coś od siebie. Cała drogę Sebastian jedną ręką obejmował mnie w pasie. Nie mogę powiedzieć, że nie było to przyjemne.
- Nie dość że będziesz miał kaca to jeszcze podbite oko. - zakończył Kimi. Wszyscy ponownie zaczęli się śmiać a Hamilton szedł kilka kroków przed nami z fochem.

Rano wszyscy spotkaliśmy się w hotelowej restauracji na śniadaniu. O dziwo wszyscy byli wyspani i pełni energii.
Gdy Daniel Ricciardo przyszedł przywitać się z kolegami miałam okazję go poznać. Ten facet jest niesamowity. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Dosiadł się do nas i razem zjedliśmy posiłek. Mężczyźni na tor musieli przybyć wcześniej, dlatego ja i Min spokojnie mogłyśmy wypić kawę.
Trzeci trening również siedziałyśmy w garażu. Tym razem to nasi chłopcy byli górą. Gdy wysiadali ze swoich bolidów było widać ich radość. My byłyśmy przepełnione dumą. Pokazali klasę.
Między treningiem a kwalifikacjami przyjechała Fran. Była jeszcze bardziej podekscytowana ode mnie. Oczywiście chciała jak najszybciej zobaczyć kierowcę Red Bulla jednak nie było to takie łatwe. Przed kwalifikacjami razem z dziewczynami przyjemnie spacerowałyśmy sobie po padoku gdy kierowcy omawiali szczegółowe informacje ze swoimi inżynierami i szefami. Dzięki Fince miałam wstęp praktycznie w każde miejsce. Miałam wrażenie, że każdy mnie już tutaj zna. Każdy zauważył dziewczynę, która przyjechała z Sebastianem Vettelem.

- Hej, widziałeś Hamiltona? - zaczepiłam Daniela po zakończonych kwalifikacjach, które to właśnie Brytyjczyk wygrał. Sebastian i Kimi startowali z drugiego rzędu. Rozdzielał ich jeden z bolidów Williamsa.
- Też go przed chwilą szukałem, ale zrezygnowałem. - staliśmy na środku alei serwisowej. Przyjaciółka, która mi towarzyszyła wpatrywała się w mężczyznę jak w obrazek. Daniel spojrzał na brunetkę i szeroko się uśmiechnął.
- To moja przyjaciółka, Fran. - przedstawiłam ich sobie. Podali sobie dłonie. Widziałam te iskierki w oczach przyjaciółki. Już się bałam co z tego będzie. Mężczyzna wydawał się speszony. Pożegnaliśmy się i po tym jak nasze szukanie kierowcy Mercedesa zakończyło się fiaskiem wróciłyśmy do Sebastiana. Niemiec był już wolny. Pogratulowałam mu serdecznie i mocno przytuliłam. Włoszka ogromnie cieszyła się, że w końcu poznała kierowcę Red Bulla. Była nim oczarowana. Tak samo jak wszystkim co się tutaj działo. Sama w niektóre zdarzenia nie mogłam uwierzyć. Nigdy nie sądziłam, że mogłabym być z kierowcą F1.
Dzisiejsze popołudnie również spędziliśmy z drugim kierowcą Ferrari i jego żoną. Lewisa jednak nie było. Nie znalazł się do wieczora.
Pokochałam to miejsce, tych ludzi. Spadł mi wielki kamień z serca po tym jak z wielką radością i zaufaniem przyjęli mnie do swojego grona. Żałowałam, że nie będziemy mogli się często spotykać.

- Powodzenia skarbie. - pocałowałam Sebastiana przed tym, zanim ostatecznie założył kask i wsiadł do bolidu. Dzięki temu weekendowi też lepiej go poznałam. Cieszyłam się, że mogę tu z nim być, że mogę go wspierać i kibicować mu z toru.
- Nie martw się. - położył mi dłoń na ramieniu a ja jedynie podniosłam na niego wzrok. Przez cały czas towarzyszył mi okropny strach. Bałam się, że spotka go jakieś nieszczęście, że coś mu się stanie, że uderzy w bandę cokolwiek. Bardzo się o niego bałam.
Wyścig GP USA rozpoczął się niewiarygodnie ekscytująco. Sebastian bez najmniejszego problemu ominął Williamsa i zrównywał się już z bolidem Mercedesa, jednak nie udało się. Ferrari przez cały wyścig trzymało jego tempo i dzięki odpowiedniej strategii Vettel przez drugą połowę wyścigu prowadził. Byłam dumna, gęsia skórka co jakiś czas pojawiała się na moim ciele a motyle radośnie latały w brzuchu. Minttu widziała moją radość i również ogromnie się cieszyła bo Kimiemu nie szło wcale tak źle. Uśmiech nie schodził nam z twarzy. Fran z wielkim zainteresowaniem przyglądała się wyścigowi, chociaż niewiele rozumiała.
Tak bardzo polubiłam Finkę, że powiedziałam jej o mojej chorobie. Nie było to łatwe, ale nie żałuję tej decyzji. Współczuła mi i przypomniałam, że jakbym tylko czegoś potrzebowała zawsze mogę dzwonić do niej. Nawet w środku nocy.
Gdy do zakończenia wyścigu zostały zaledwie dwa okrążenia a mój Sebastian prowadził wyścig Min zaprowadziła mnie w miejsce gdzie parkuje pierwsza trójka. Sama też nie poszła tam bez powodu bo Kimi jechał na 3 miejscu. Kierowców Ferrari rozdzielił Hamilton.
Nigdy w życiu nie widziałam tylu fotografów, reporterów, dziennikarzy. Stałyśmy przy barierkach a ja próbowałam opanować radość. Przyjechałam na pierwsze Grand Prix a on już wygrywa wyścig. Byłam piekielnie dumna. Serce biło mi jak oszalałe. Minttu z wielkim uśmiechem pogłaskała mnie po plecach. Za jakiś czas obok nas zrobiło się czerwono od mechaników ekipy.
Sebastian szybko wyskoczył z bolidu i podbiegł do nas. Najpierw uściskał się z członkami ekipy. Chłopaki byli wniebowzięci. Stanął sztywno przede mną, jakby jeszcze nie dowierzał, że tutaj jestem i mocno mnie przytulił. Jego oczy błyszczały jak gwiazdy nocą. Pocałowałam go w kask. Zauważyłam, że jedna kamera patrzy centralnie na nas. To już drugi raz. Podczas wyścigu też mnie pokazali. Kompletnie nie wiedziałam jak się zachować. Po raz drugi uśmiechnęłam się a Sebastian pobiegł się zważyć. W między czasie przybiłam jeszcze piątkę z Kimim. Kilku mechaników poklepało mnie po plecach.
Gdy Sebastian dumnie stał na najwyższym stopniu podium co chwila zerkając na mnie i na kibiców do moich oczu zaczęły napływać łzy. Łzy szczęścia i ogólnego zadowolenie. Czy mogłabym być bardziej szczęśliwa? Wpatrywałam się w niego i nie wierzyłam, że jest mój. Był moim darem od losu. Nie wierzyłam w to jak bardzo się w nim zakochałam. Jak bardzo był dla mnie ważny. Min spojrzałam na mnie i pokręciła z niedowierzaniem głową. Ona była przyzwyczajona do takiego widoku, do tego wszystkiego. Otarła moją łzę, która samotnie spłynęła po prawym policzku. Zaśmiałam się.
Podczas tego wyjazdu zrobiłam bardzo dużo zdjęć. Oczywiście Vettel stojący na podium to kolejny powód aby powiększyć swoją kolekcję.
Po tym gdy wzniósł puchar musiałam mocno się powstrzymywać aby się nie rozpłakać. Jednak oczy przez cały czas miałam przeszklone.
- Będę czekać w kawiarni. - powiedziałam do Sebastiana gdy on całował mnie w policzek. Spieszył się właśnie na wywiady. Wiedziałam, że to trochę potrwa, a że byłam już lekko głodna postanowiłam zaczekać właśnie tam.
Przepełniona emocjami wróciłam do garażu Ferrari gdzie wszyscy właśnie świętowali. Fran już tam nie było. Zostawiałam ją tylko na chwilę, a on już musiała gdzieś iść. Wysłałam jej SMS jednak nie odpisała. Zabrałam swoje rzeczy i poszłam do kawiarni na torze. Nie sądziłam, że tego czego się tam dowiedziałam tak bardzo zniszczy mi mój humor, ale też stabilność uczuć i sprawi, że tak bardzo będę cierpieć.

• • • • •
Cześć kochani :) Jedno najważniejsze pytanie: co stanie się w kawiarni? Macie jakieś przeczucia, albo propozycję?
Jak mijają wam wakacje? Czy do was też nie dociera, że już prawie połowa wakacji nam minęły? Jeszcze chwila i znów będzie trzeba chodzić do szkoły, beznadziejna.
Dziękuję za masę komentarzy pod rozdziałami. To daję jeszcze większą chęć do pisania. Dziękuję i czekam na opinię dotyczące tego rozdziału.
Buziaki :*


piątek, 15 lipca 2016

Rozdział 13

- Uważaj bo odfruniesz. - zaśmiała się moja przyjaciółka gdy weszła do kuchni. Właśnie przygotowywałam sobie jedzenie, podśpiewując pod nosem, co bardzo rzadko mi się zdarzało. Nie mogłam się doczekać aż Seb będzie już ze mną. Po wyścigu w Japonii załatwił swoje wszystkie sprawy i razem z Lewisem przylecą najszybciej jak się da. Nie bardzo im to wychodzi, ponieważ dzisiaj jest już czwartek. Rozumiałam to jednak. W końcu to ich praca. Gdyby mogli przyjechaliby wcześniej.
- Nie bądź taka zazdrosna bo z poznania Daniela będą nici. - puściłam jej oczko a ona lekko się naburmuszyła. - To nie jest kelner, że od tak się z nim umówisz. - przestrzegłam ją.
Zaczynało się już robić ciemno gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam już lekko zmartwiona bo mówił, że będzie wcześniej. Uśmiechnięta i szczęśliwa pobiegłam do drzwi, a Fran przyglądała mi się z salonu z wielką radością, ale też politowaniem. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam równie szeroki co mój uśmiech blondyna. Gdy tylko wszedł do mieszkania namiętnie go pocałowałam. Bardzo się za nim stęskniłam i nie mogłam przestać go przytulać. Miłość a przede wszystkim związek na odległość to spore wyzwanie.
- Cześć Sebastian! - krzyknęła moja współlokatorka i radośnie pomachała ręką w jego kierunku aby odwrócić ode mnie jego uwagę. Kierowca nadal mnie obejmując posłał jej szeroki uśmiech w geście przywitania i radośnie pomachał dłonią. Zaczęliśmy się śmiać. Najchętniej zostałabym z nim sama jednak poszliśmy do salonu.
- Ten weekend chyba możesz zaliczyć do udanych? - opierałam się o jego ramię i cieszyłam jego obecnością.
- W sumie...- zrobił krótką przerwę - nie było źle. - zaśmiał się i objął jedną rękę moje ciało. - Ale najważniejsze, że...
- Że pokonałeś Nico? - przerwałam mu. Fran przez cały czas uważnie nam się przyglądała. Odnosiłam wrażenie, że i ona chciałaby poznać kogoś i związać się z nim na dłużej. Jednak urocze było to, że nam kibicowała i była szczęśliwa z mojej radości.
- Że byłem na podium - dokończył po czym wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- A co u Daniela? Lubi wyścig w Japonii? - zagaiła Fran. Spojrzeliśmy na siebie a Sebastian znacząco poruszył brwiami i puścił mi oczko.
- Rozmawiałem z nim przez chwilę. Jak zawsze emanował pozytywizmem. - Kierowca gładził mnie po włosach. - Mówiłem mu o tobie. - poderwała się i uważnie spojrzała na blondyna. Tak samo zareagowałam i ja. Nie wierzyłam, że mógł swatać naszych znajomych. To nie w jego stylu.
- Co mu powiedziałeś? - brunetka całkowicie zwariowała. A ja z zaciekawieniem czekałam na jakieś wyjaśnienia.
- Wspomniałem w rozmowie, że poznałem bardzo miłą modelkę, która na pewno by mu się spodobała. Nie miał zbyt wiele czasu, ale z chęcią cię pozna. - Fran uśmiechnęła się szeroko i rzuciła się na szyję kierowcy dziękując mu.
Dużo rozmawialiśmy na temat ostatniego wyścigu. Tysiąc razy powtarzałam Niemcowi, że jestem z niego dumna i wykonał świetną robotę a on tylko nieśmiało dziękował i powtarzał, że na mistrzostwo w tym roku nie ma szans. Nie obyło się również bez przesłuchania na temat mojego stanu zdrowia. Vettel chciał być pewien, że biorę lekarstwa, chodzę do lekarza i jest ze mną coraz lepiej. Tak było. Z moim zdrowiem nie było jeszcze wyśmienicie, ale dzięki tabletkom czułam się lepiej.
Sebastian nie siedział długo, niestety. Był zmęczony i szybko poszedł do hotelu, w którym zatrzymał się razem z Lewisem. Pożegnaliśmy się soczystym buziakiem i umówiliśmy na następny dzień.
Fran wpadła do mnie do pokoju skutecznie mnie budząc.
- Wstawaj! Nie możesz się znów spóźnić! Jak będziesz tak robić to Seb w końcu cię zostawi. - spojrzałam na nią z politowaniem i zaczesałam włosy do tyłu.
- Wiesz, że Daniela to ty dzisiaj nie spotkasz? - wstałam aby pościelić łóżko. Fran oparła się o ścianę i była lekko zawiedziona. Jej mina była bezcenna.
- Noo i co z tego? - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i starała zatuszować swoje zdziwienie. Zaśmiałam się. Minęłam ją i poszłam do łazienki. - Musimy mieć więcej czasu aby przyszykować cię do wyjścia do ludzi. - krzyknęła gdy zamykałam drzwi. Lubiła mi pomagać ze stylizacją i makijażem. Tym razem było tak samo.
Przez moją chorobę musiałam odpuścić sobie codzienne bieganie i bardzo uważać na to co robię i co jem. Jednak z całkowitego wysiłku fizycznego nie zrezygnowałam i nie mam zamiaru tego robić.
Po chwili razem zrobiłyśmy sobie zdrowe, lekkie śniadanie i łyknęłam garść tabletek, która w założeniu miała pomóc mi wyzdrowieć.
- Dzwoń do tego swojego księcia. - rozkazała brunetka poprawiając okulary przeciwsłoneczne gdy stałyśmy już przed hotelem chłopaków. Kierowcy po chwili wyszli przed budynek. Vettel przytulił mnie na powitanie i pocałował po czym przedstawił nam swojego kolegę.
- Miło cię w końcu poznać. On nie przestaje o tobie mówić. - podał mi dłoń. Uśmiechnęłam się szeroko patrząc na blondyna.
- Szkoda, że nie pamiętasz tego co do ciebie mówię gdy ledwo stoisz na nogach. - Brytyjczyk spiorunował go wzrokiem a ten z niezadowoloną miną obojętnie wzruszył ramionami.
Od razu znaleźliśmy wspólny temat. Mężczyźni wiele razy sobie dogryzali co za każdym razem powodowało u mnie i mojej przyjaciółki wybuch śmiechu.
Większość czasu spędziliśmy na plaży. W miejscu, które załatwił nam Hamilton. Wspaniale się bawiliśmy i byłam przeszczęśliwa, że mogłam spędzić ten czas z Vettelem. Fran i kierowca Mercedesa chyba znaleźli wspólny język dzięki czemu mieliśmy więcej czasu dla siebie. Mężczyzny faktycznie jest wszędzie pełno. Jest bardzo pozytywną postacią. Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że polubiłam go.
Przez te kilka dni spędziliśmy wspaniale czas. Sebastian poznał innych moich znajomych, zwiedzaliśmy okolicę i cieszyliśmy się swoją obecnością przez cały czas dużo rozmawiając. W końcu nadszedł czas aby jechać na kolejne GP. Umówiliśmy się z Lewisem i cała nasza trójka jego samolotem poleciała do Austin. Szczerze mówiąc bałam się trochę tego lotu ze względu na chorobę, ale po wcześniejszych konsultacjach z lekarzem była ona możliwa do odbycia i na szczęście wszystko było w porządku.
Lot minął nam bardzo przyjemnie i mieliśmy z siebie nawzajem niezły ubaw. Hamilton i Vettel to niezwykłe połączenie. Momentami od śmiechu aż bolał mnie brzuch.
Wchodząc do garażu Ferrari razem z Sebastianem wzbudziłam niemałe poruszenie. Ci, którzy mają z kierowcą lepszy kontakt od razu do nas podeszli aby mnie poznać. Bałam się wejść w ten świat. Bałam się jak zareaguje na mnie otoczenie. Byłam bardzo spięta, jednak chciałam jak najbardziej to ukryć i być sobą.
Atmosfera na torze była niesamowita. Tysiące kibiców, którzy już w piątek przybyli na tor aby oglądać swoich idoli. Musiałam bardzo uważać na to co mówię, robię i jak się zachowuję. Nie chciałam wyjść na gorszą od Hanny w oczach fanów i reporterów. Nie chciałam aby Seb miał przeze mnie problemy.
Pierwszym kierowcą jakiego poznałam był słynny Kimi i jego żona Minttu. Sebastian dużo o nich mówił. W końcu to z nimi spędzał najwięcej czasu. Naprawdę niesamowita para. Fin poważny, cały czas z kamienną twarzą a kobieta uśmiechnięta i przemiła. Gdy mężczyźni poszli się przebrać w kombinezony usiadłyśmy pod jedną ze ścian aby nikomu nie przeszkadzać.
Kilkunastu mężczyzn ubranych od góry do dołu w czerwone ubrania krzątali się w pomieszczeniu. Żaden sobie jednak nie przeszkadzał i nikt nikomu nie wchodził w drogę. Przyglądałam im się z uwagą co jakiś czas zerkając na moją towarzyszkę.
Przez cały czas wspaniale się dogadywałyśmy. Złapałyśmy fajny kontakt. Już na samym początku dużo mi pomogła poznać zyczaje i tradycje panujące na wyścigach. Zastanawiała mnie tylko czy tutaj wszyscy są tacy mili i pomocni czy też ktoś gra rolę czarnego charakteru.
Fran dzisiaj nie było, jednak na kwalifikacje powinna już zdążyć. Dostała nagłe zlecenie za kupę forsy i postanowiła z niego skorzystać. Długo myślałam nad tym aby ją ze sobą zabrać. Jednak stwierdziłam, że jak pozna Dana to w końcu da mi spokój.
Po tym jak zobaczyłam Sebastiana w czerwonym kombinezonie jeszcze bardziej się w nim zakochałam. Wyglądał tak przystojnie. Razem z Min pożyczyłyśmy chłopakom powodzenia i dałyśmy buziaki na szczęście. Nie byłam do końca przekonana do tego, czy Vettel chce tego publicznie, ale wyszło to z jego inicjatywy.
Cały pierwszy trening siedziałyśmy w boksie przyglądając się poczytaniom ekipy Ferrari.
Po zakończonym pierwszym etapie weekendu, który padł łupem chłopaków z Mercedesa cała nasza czwórka poszła coś zjeść. Spotkaliśmy po drodze Lewisa, który do nas dołączył. Przy okazji poznałam też kilku innych kierowców np. Jensona Buttona, Fernando Alonso czy Felipe Massę. Panowała tutaj niezwykła atmosfera. Pokochałam tych ludzi, to miejsce i wiedziałam, że niektóre znajomości mogą być prawdziwe i długie.


• • • • •
Już 13 rozdział. Miałam taki plan aby to opowiadanie zamknęło się w 30 rozdziałach, ale nie wiem czy mi to wyjdzie. Pożyjemy zobaczymy. Mam nadzieję, że wam się nie znudzi czytanie.
Oczywiście nie byłabym sobą jakbym nie wypowiedziała się o finale Euro 2016. Ogromnie się cieszę, że Portugalia wygrała. Cristiano w końcu się udało wygrać coś z reprezentacją. Tak bardzo bolało mnie serce jak go znosili. Biedny :( no dobra to tyle.
Dziękuje, że jesteście. Mam nadzieję, że wakacje wam fajnie mijają.
Besos :*

piątek, 8 lipca 2016

Rozdział 12

Chwile spędzone z Lią są niesamowite. Nawet siedzenie w domu z nią staje się interesujące. Taka podróż to idealne oderwanie od świata motosportu. Bardzo to kocham i cieszę się z tego co robię jednak czasami chwila odpoczynku dobrze robi każdemu. Na kolejny wyścig masz w pełni naładowane baterie i jeszcze większą ochotę do ścigania i walczenia.
Śliczna brunetka coraz bardziej mi się podobała. Z dnia na dzień poznawałem ją coraz bardziej i każdego dnia wydawała mi się jeszcze bardziej idealna. Trudno będzie mi się z nią rozstać. Ostatniego dnia mojego pobytu w Stanach poszedłem z nią do lekarza. Dowiedziałem się czegoś więcej na temat tej choroby, ale również tego, że nie była na poprzedniej wizycie. Byłem zły. Za bardzo mi na niej zależy aby się tym nie przejąć. Nie mogłem pozwolić na to aby ją stracić. Musiałem zrobić wszystko aby uwierzyła w to, że z tym wygra.
Pożegnanie tego dnia było całkowicie inne niż zawsze, takie z resztą już nigdy nie będzie. Zbierałem się już do wyjścia. To tak zwana ostatnia faza rozstania. Miałem już wychodzić, ale coś się we mnie obudziło. To była chwila. Impuls. Nawet dokładnie tego nie przemyślałem i nie wziąłem pod uwagę tego, że mogła wcale tego nie chcieć i dostałbym w twarz. Jednak na moje szczęście tak się nie stało. Wróciłem i delikatnie ująłem jej twarz. Malinowe usta dziewczyny są takie delikatne i stworzone aby je całować. Przez te kilka chwil zupełnie siebie nie poznawałem. Nigdy nie myślałem, że mogę posunąć się do takiego kroku. Serce biło mi jak oszalałe. Jeszcze bardziej niż przy Hannie. Przy Lii odczuwałem zupełnie coś innego. O wiele przyjemniejszego. W jej towarzystwie czułem się całkowicie swobodnie. Jakbyśmy znali się od dobrych kilku lat.
Czasami zastanawiałem się nad tym jak by wyglądał nasz związek. Na początku naszej znajomości traktowałem ją bardziej jak dobrą koleżankę, przyjaciółkę, ale od zawsze mi się podobała. Czułem do niej coś wyjątkowego. Jej oczy za każdym razem mnie magnetyzowały, a zapach jej perfum śnił mi się po nocach. Po tym co się wydarzyło jeszcze trudniej było mi wyjechać. Byłem rozdarty. Z jednej strony jadę się ścigać, robić coś co kocham od dzieciństwa i totalnie nie wyobrażam sobie gdybym miał tego nie robić. Ale z drugiej zostawiam, opuszczam, rozstaję się z osobą, która jest niewiarygodnie dla mnie ważna. Jedyną myślą, która mnie pocieszała to to, że prawdopodobnie już oficjalnie jesteśmy razem i niedługo ponownie się zobaczymy. Jednak chęć porwania jej ze sobą towarzyszyła mi przez cały czas.
Minttu często towarzyszyła Kimiemu na wyścigach. Kibicowała mu z całego serca i przeżywała każdy moment wyścigu. Zawsze wzbudzała poruszenie wśród reporterów, którzy ze wszystkich sił starali się aby udzieliła im chociaż krótkiego wywiadu. Raikkonen, mimo tego, że rzadko mówił o swoich uczuciach cieszył się jak jego żona towarzyszyła mu na wyścigach. Gdy byli razem nie widzieli świata poza sobą. Wybrał najlepiej jak mógł. Min to bardzo miła i sympatyczna kobieta. Lubiłem ją. Patrząc na nich zastanawiałem się czy kiedyś będę miał przy sobie takie wsparcie. Hanna była ze mną na wyścigu może 3 razy. Raczej nie mogę powiedzieć, że mi kibicowała. Nudziła się i tylko wyczekiwała momentu aż wrócimy do domu. Zdecydowanie wolałem jak jej ze mną nie było. Tak było lepiej dla wszystkich. Może od zawsze do siebie nie pasowaliśmy? Mam nadzieję, że z Lią będzie zupełnie coś innego.
Po zameldowaniu się w hotelu w Japonii od razu poszedłem do pokoju Lewisa, który był już tutaj od kilku dni. Drzwi otworzył mi oczywiście z telefonem w ręku. Wcale mnie to nie zdziwiło.
- Dzięki. - Hamilton dał mi moje rzeczy jednak odstawiłem je z powrotem na podłogę i usiadłem na jasnym krześle przy niewielkim stoliku w kącie pokoju.
- Udało się spotkanie? - zapytał kładąc się na łóżko. Streściłem mu przebieg wyjazdu. Zastanawiałem się czy wspominać o naszym pożegnaniu. Jednak zdecydowałem się powiedzieć i o tym.  - Tego się nie spodziewałem. No, no Vettel. - zaśmiał się, ale wyraźnie był zdziwiony. Przewróciłem oczami, ale zrobiło mi się ciepło na myśl tych wspomnień. - Będę mógł poznać tą twoją niewiastę? - mistrz świata jak zawsze miał za dobry humor.
- Już na najbliższym Grand Prix. - Po krótkiej rozmowie na tematy ściśle związane z wyścigiem pożegnaliśmy się. Poszedłem do swojego pokoju, który był stanowczo za blisko Hamiltona. Wiedziałem to z własnego doświadczenia. Byłem wymęczony podróżą, więc chciałem jak najszybciej położyć się spać.
Przebudziło mnie mocne pukanie do drzwi. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Wszędzie było ciemno co sprawiło, że wcale nie byłem zachwycony nagłą pobudką. Przetarłem zmęczoną, zaspaną twarz i chwyciłem za telefon leżący na szafce nocnej. Ujrzałem bardzo wczesną godzinę, zbliżała się 5.30. Przewróciłem oczami, zapaliłem lampkę nocną i ruszyłem w kierunku drzwi. Uchyliłem drzwi i zobaczyłem osobę o której myślałem. Lewis w czerwonej czapce z daszkiem założoną odwrotnie do zaleceń i z butelką wódki i szampanem w rękach stał przed moimi drzwiami już lekko wstawiony. Podniosłem wzrok do nieba nie wierząc w to co on wyprawia.
- Napijemy się? - wybełkotał Brytyjczyk unosząc nieznacznie rękę, w której trzymał przezroczysty napój. Oparłem się o drzwi aby nie zasnąć.
- Czy ty jesteś poważny? - zdecydowałem się w końcu coś powiedzieć z politowanie patrząc na kolegę. Zdarzały się już takie akcje niejednokrotnie. Cały Hamilton. Tylko dlaczego zawsze ja muszę najbardziej na tym cierpieć. - Jutro musimy być wyspani. - popatrzyłem na niego i zdałem sobie sprawę z tego, że i tak do niego nic teraz nie dotrze. Wróciłem do pokoju i założyłam czerwoną koszulkę, która leżała na skraju łóżka. Zamknąłem drzwi i chwyciłem Hamiltona, który aktualnie śpiewał jedną i tą samą piosenkę. Stanowczo za głośno jak na 5.30.
- Gdzie idziemy? - Wyciągnąłem kluczyk z kieszeni jego bluzy i otworzyłem drzwi. Zabrałem mu obie butelki i postawiłem na stoliku. Brytyjczyk zaczął tańczyć i śpiewać, a w zasadzie krzyczeć.
- Idziesz spać. - zaczekałem aż Lewis położył się do łóżka i wróciłem do siebie. Nie wierzyłem w to co on wyprawia.
Po porannej toalecie zszedłem na parter hotelu do restauracji na śniadanie. Nie mogę powiedzieć, że wyspałem się tej nocy, dlatego mój humor nie należał do najlepszych. Gdy pchnąłem szklane, duże drzwi i wszedłem do zwykłego, ale eleganckiego pomieszczenia zamurowało mnie. Uśmiechnięty Hamilton już coś zajadał. Wcale nie wyglądał jakby zeszłej nocy ledwo stał na nogach.
- Jak się spało? - zapytał gdy się do niego przysiadłem.
- Gdybyś mnie nie obudził byłoby tysiąc razy lepiej. - skarciłem go za jego zachowanie i sposób życia, jednak zbytnio się tym nie przejął.

• • • • •

Pierwszy raz od dłuższego czasu poszłam do pracy. Nikt nie czepiał się mojej długiej nieobecności, ponieważ wzięłam urlop. Wszystkim wydawało się, że byłam na wakacjach. Miałam przyjemny dzień. Sesja w winnicy to jedna z lepszych jakie miałam do tej pory. Modelki były bardzo miłe i sympatyczne. Zdjęcia wyszły prześliczne. Czułam się dobrze. Nie miałam żadnych problemów ze zdrowiem, ani z humorem. Nie chciałam pokazać po sobie, że jestem chora i tego, że kogoś mam. Zaraz by się zaczęły komentarze i pytania. Mimo wszystko chciałam tego uniknąć, w końcu Sebastian jest osobą publiczną.
Wieczorem rozmawiałam z Vettelem. Opowiedział mi o całej sytuacji z Lewisem. Na początku się śmiałam, ale współczułam mu i bardzo chciałam poznać Brytyjczyka. Wydawał się sympatyczną osobą. A Niemiec po raz kolejny pokazał jak dobrym człowiekiem jest. Tęskniłam za nim. Nawet bardzo, ale niedługo ponownie się spotkamy. Byłam szczęśliwa, że znalazł dla mnie chwilę czasu i zadzwonił.
Obejrzałam każdą minutę weekendu w Japonii. Z wielkim zaciekawieniem wpatrywałam się w treningi i chciałam jak najbardziej przyswoić wszystkie informacje, które przekazał mi mężczyzna. Kamery niejednokrotnie go pokazywały i za każdym razem moje serce biło szybciej. Nawet jeśli oglądałam jego oczy przez ekran telewizora hipnotyzowały równie mocno.
Podczas kwalifikacji wykonał bardzo dobrą robotę. Pojechał naprawdę szybkie okrążenie i zajął 3 pozycję na starcie do wyścigu. Przed nim był Lewis i Nico. Nico, którego razem z Hamiltonem tak bardzo nienawidził. Zawsze, nawet w najmniejszych czynnościach rywalizowali ze sobą. Sam nie musiał wygrać wyścigu, ale jeśli nie wygrał go również Nico, był szczęśliwy. Ta dwójka, tylko z opowiadań Sebastiana nie powinna wchodzić sobie w drogę i unikać się jak ognia. Vettel nie należał do osób wybuchowych i wrednych, ale potrafił powiedzieć co myśli.
Byłam bardzo z niego dumna. Po zakończonych kwalifikacjach miałam ochotę od razu do niego zadzwonić i pogratulować mu, jednak wiedziałam, że to by mu się nie spodobało. Poza tym był zajęty. Odpuściłam.
Resztę dnia spędziłam na zakupach z Fran. Zawsze gdy nachodziła ją chęć kupienia czegoś nowego musiałam z nią chodzić i doradzać. Czułam się na tyle dobrze, że postanowiłam iść bez żadnego sprzeciwu. Po tylu dniach spędzonych samotnie w domu wyjście na miasto było przyjemniejsze niż zawsze. Spotkałyśmy po drodze kilka koleżanek i razem poszłyśmy do kawiarni na kawę i ciasto. Przyjemnie spędziłyśmy czas.
W niedzielę z toną przekąsek usiadłyśmy z Fran na naszej kanapie w salonie i czekałyśmy na początek wyścigu. Brunetka postanowiła obejrzeć ten wyścig razem ze mną stwierdzając, że i tak nie ma nic lepszego do roboty. Tak naprawdę chodziło jej o Daniela. Widziałam te iskierki w jej oczach, które zawsze oznaczały to samo.
Załapałyśmy się na studio przed wyścigiem, dzięki któremu dowiedziałam się dużo nowych rzeczy. Pomyślałam, że muszę się doszkolić przed wyścigiem w USA, żeby nie wyjść na kompletną kretynkę i aby nie narobić wstydu kierowcy.
Gdy samochody ustawiły się już na swoich polach startowych po przejechaniu okrążenia rozgrzewkowego poczułam natłok emocji i zdenerwowania. Wpatrywałam się w zapalające się światła nad torem i czekałam na to aż czerwony bolid wypruje jak strzała i zyska pozycje. Światła zgasły. Ruszyli. Fran spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła. Sebastian przy wyjeździe z pierwszego zakrętu już był drugi. Pokonał Nico, jednak Lewis znacznie od niego odjechał. Mimowolnie szeroko się uśmiechnęłam i zaczęłam bić brawo. Cały czas siedziałam jak na szpilkach a moje ręce od zaciskania kciuków zaczęły po jakimś czacie boleć, jednak nie zwolniłam uścisku.
Rywalizacja dla Vettela układała się perfekcyjnie. Zespół wykonywał świetną pracę i czerwony bolid cały czas był w obrębie podium. Na ostatnich okrążeniach Niemca i Brytyjczyka dzieliły 2 sekundy. Do końca wyścigu ścigali się ze sobą, co było niesamowitym widowiskiem a pewnie i dla chłopaków była to niezła frajda. Kierowcy kilka razy zamieniali się miejscami i wyścig był naprawdę cudowny. Jednak Hamilton na metę dojechał jako pierwszy. Drugi Vettel a za nimi, całą wieczność Rosberg.
Gdy zobaczyłam radość chłopaków aż sama zaczęłam się śmiać. Ich relacje są niesamowite. Przed wyjściem na podium żartowali sobie z Nico, który był naburmuszony i zły. Nie wyglądał na sympatycznego gościa. Był na trzecim miejscu a wcale się nie cieszył.
Byłam bardzo dumna z Sebastiana. Fran cieszyła się równie mocno bo Daniel zajął czwartą pozycję. Miałam nadzieję, że wyścig w Stanach będzie równie ciekawy co ten i nie mogłam się już doczekać tego dnia. 


• • • • •
Hola! Bardzo dziękuję za tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem na temat naszych chłopaków. Już wiem jak będzie wyglądał finał. Portugalia - Francja. Komu będziecie kibicować?
Ten rozdział wyszedł chyba najdłuższy jaki do tej pory napisałam a najgorsze jest w nim to, że nic tutaj poważnego się nie dzieje :/ mam nadzieje, że nie jesteście źli.
Powiem szczerze, że Sebastianowi zespół nie dał najlepszego prezentu z okazji urodzin. Miał szansę aby wygrać ten wyścig. Uważam, że Ferrari przesadziło ze strategią i dlatego Niemiec musiał zakończyć rywalizację wcześniej. Jednak całkowicie nie powinien przepraszać za pękniętą oponę. To nie była jego wina.
GP Austrii było naprawdę niesamowite. Dużo się w nim działo...i ta sytuacja na ostatnim okrążeniu między Mercedesami...
Cieszy mnie również wysoka pozycja Jensona ♥ czyżby McLaren budził się do życia?
Do zobaczenia za tydzień bo znów się rozpisałam :)
Besos :*

piątek, 1 lipca 2016

Rozdział 11

W drodze powrotnej do mojego mieszkania razem z Sebastianem zajechaliśmy na lody. Wybraliśmy jedną z lodziarni niedaleko plaży. Nad wodą spędziliśmy kilkanaście minut. Słońce przyjemnie świeciło a woda delikatnie obijała brzeg. Miłe popołudnie w cudownym towarzystwie.
- Gdzie teraz kolejny wyścig? - westchnęłam gdy pomyślałam o tym, że ponownie mnie zostawi.
- Japonia. - odpowiedział spokojnie kierowca przyglądając mi się z uwagą.
- Jakie przeczucia? Kolejne zwycięstwo? - poprawiłam okulary przeciwsłoneczne, które właśnie mi spadły. Siedzieliśmy na jednej z jasnych ławek równo ustawionych na deptaku. Mijały nas uśmiechnięte pary, które z miłością trzymały się za ręce, matki z dziećmi, a także osoby, które ambitnie uprawiały jakiś sport.
- Wygrałem ten wyścig już 5 razy. Znam go bardzo dobrze. Myślę, że zajmiemy wysokie pozycje. - uśmiechnął się. To było tak zarażające, że miałam ochotę zrobić to samo. Jaki on miał wpływ na moje życie. Jak bardzo mnie zmienił. Byłam bardzo wdzięczna za to, że mam kogoś takiego. - A potem Stany. - poruszył brwiami znacząco i uśmiechnął się tajemniczo. - Tak sobie myślałem... - zrobił krótką przerwę, a moje serce przyspieszyło. - Może pojechałabyś ze mną? - dusza krzyczała z radości, miałam ochotę mocno go przytulić jednocześnie powstrzymywałam się, żeby nie zacząć piszczeć jak kompletna kretynka. Chociaż wiedział, że najchętniej tak bym zrobiła. Za dobrze mnie znał.
- Jasne, czemu nie. Na Grand Prix USA jeszcze nie byłam. - oboje się zaśmialiśmy i postanowiliśmy zacząć się zbierać. Sebastian znów prowadził. Wcale się nie dziwię, że jest mistrzem świata. Samochód to zdecydowanie jego powołanie. Jednak nie zachowywał się jak mistrz. Był skromny i normalny. Podczas naszych spotkań udało nam się poznać tylko kilka osób, które nieśmiało do nas podeszły i poprosiły Niemca o autograf i zdjęcie. Oczywiście nikomu nie odmówił i z wielką radością wypełniał prośbę fanów.
Zrobiliśmy sobie przekąski z tego co akurat znajdowało się w lodówce i zamknęliśmy się w moim pokoju. Do samolotu Vettela zostało bardzo mało czasu. Nie docierało do mnie to, że po tylu dniach spędzonych razem nie będzie go obok mnie. Nie zobaczę jego cudownego uśmiechu po wejściu do kuchni i błękitnych oczu. Miałam tylko ogromną nadzieję, że jego nieobecność nie przywróci mi poprzedniego myślenia i sposobu spędzania dnia. Czas płynął nam bardzo szybko. W międzyczasie wpadła do nas Fran, ale grzecznie dałam jej do zrozumienia, żeby sobie poszła.
Wpatrywałam się w mężczyznę, który siedział naprzeciwko mnie.
- Szkoda, że musisz jechać. - nie wiedziałam czy to stwierdzenie jest na miejscu i czy nie będzie ono dwuznaczne. Sebastian uśmiechnął się i przeczesał palcami swoje blond włosy.
- Niestety. - westchnął i spuści wzrok. - Ale jeszcze zaczniesz mieć mnie dość. - zaśmiał się. On nawet przez chwilę nie mógł być poważny. Cały czas się uśmiechał i każdą sprawę obracał w żart i widział w niej same plusy.
- Chyba szybciej ty mnie. - puściłam mu oczko. - Nie możesz zostać dłużej? - Sebastian ze smutkiem pokręcił głową.
- Poprosiłem nawet Lewisa, żeby wziął moje rzeczy, żebym nie musiał się wracać. - zrobiło mi się ciepło na sercu. To było takie miłe. Zrobił wszystko aby zostać ze mną jak najdłużej się da.
Wpadł mi do głowy pewien pomysł, który szybko postanowiłam zrealizować. Chciałam aby na moim biurku, w pięknej, jasnej ramce stało nasze zdjęcie. Seb bez chwili zawahania zgodził się i zrobiliśmy dużo różnych zdjęć. Postanowiłam, że następnego dnia wybiorę najładniejsze i wywołam.
Vettel po woli się zbierał. Miał jeszcze sporo czasu do odlotu samolotu, ale musiał jeszcze zabrać wszystkie swoje rzeczy z hotelu i dojechać na lotnisko. Chciałam go odwieźć, jednak upierał się, że da sobie radę i lepiej będzie jak zostanę i będę odpoczywać.
- Do zobaczenia i powodzenia. Skop im tyłki. - staliśmy już przy wyjściowych drzwiach. Kierowca uśmiechnął się szeroko i mnie przytulił. Niemiec z reguły jest cichy, spokojny i nieśmiały. Czasami nawet bardzo. Ale momentami go nie poznaję, jego gesty i słowa całkowicie temu przeczą. Z resztą ja chyba byłam taka sama.
- Zrobię wszystko co się da.- Stałam oparta o ścianę i wpatrywałam się w mężczyznę z lekkim uśmiechem. - Będę dzwonił. Cześć. - ponownie mnie objął i kilkudniowym zarostem przejechał po moim policzku. Sebastian już nacisnął klamkę a ja powoli zaczęłam kierować się do swojego pokoju. Nie chciałam patrzeć jak wychodzi. Ponownie dotarło do mnie, że mężczyzna jest kimś wyjątkowym, jednak nie chciałam dopuścić myśli, że zakochałam się w nim po uszy. Rozum i serce w tym momencie dyktowali zupełnie co innego.
- Lia! - krzyknął i z impetem zamknął drzwi. Przestraszona odwróciłam się a Niemiec stał już kilka centymetrów przede mną. Po jego oczach widziałam, że jest lekko przestraszony ale też szczęśliwy. Serce biło mi jak oszalałe, ale w przyjemnym rytmie. Uśmiechnął się i delikatnie, jedną ręką chwycił mnie za kark. Momentalnie nasze usta stworzyły jedność. Motyle zagościły w moim brzuchu. Stałam sztywno, nie dowierzając w to co się stało, ale po chwili przysunęłam się i objęłam go. Całkowicie dałam się ponieść. To było takie przyjemne. Tego mi brakowało. Tego od jakiegoś czasu pragnęłam. Czasami za bardzo. Jego usta były miękkie i słodkie. Czułam, że odpływam. Teraz dotarło do mnie, że naprawdę go kocham, że jest dla mnie wszystkim. Przy nim byłam najszczęśliwszą osobą na świecie, ale teraz przeszłam chyba samą siebie. Wszystko dookoła przestało istnieć. Chciałam patrzeć na niego godzinami, śnić o nim każdej nocy i przeżyci z nim każdy moment. Całować, przytulać i mieć go już zawsze blisko. To on, przez ten krótki czas nauczył mnie jak teraz mam żyć. W jego oczach za każdym razem odkrywałam inny świat. Znajdowałam szczęście i wsparcie. Wystarczyło, że na niego spojrzałam a on już widział co mi jest i jakich słów użyć aby mnie pocieszyć. Dawał światło mojemu życiu odkąd był jego częścią. Był wszystkim czego pragnę.
Sebastian cmoknął moje usta jeszcze kilka razy i odsunął się minimalnie z wielkim uśmiechem. W jego oczach zobaczyłam blask. Przygryzł dolną wargę co sprawiło, że po moich plecach przeleciał przyjemny dreszcz. Przeczesałam jego blond włosy i szeroko się uśmiechnęłam. Nie czułam nigdy czegoś takiego co czułam w tym momencie.
- Chyba wpadłem po uszy. - wyszeptał Vettel z lekkim uśmiechem.
- To tak samo jak ja. - wyznałam. Mocno mnie przytulił. Całkowicie inaczej niż do tej pory. Nie miałam najmniejszej ochoty puścić go gdziekolwiek. Ponownie mnie pocałował. Równie namiętnie co pierwszego razu. Posłał szczery, szczęśliwy uśmiech i wyszedł.
Weszłam do pokoju Fran. Brunetka siedziała przy biurku i robiła coś na laptopie. Położyłam się na jej łóżko i głośno westchnęłam.
- I jak, dobrze całuje? - zaśmiała się Włoszka. Poderwałam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na nią ze zdziwieniem.
- Skąd wiesz? - czy ona wie o wszystkim co się dzieje na tym świecie? Rzadko kiedy coś ją zaskakuje.
- Zjadł ci szminkę. - zaczęła się śmiać a ja przejrzałam się w jej małym lusterku do robienia makijażu. Faktycznie. Moja pomadka nie była zbyt wyrazista jednak ona to zauważyła. Może powinna zostać jakiś szpiegiem, albo pracować dla FBI lub CIA. 


• • • • •
Hola! :D dzisiaj tak z hiszpańskim akcentem. Tak oryginalnie. A co :D Jak tam pierwszy tydzień wakacji? Ja szczerze mówiąc nie robię nic, ale to też jest potrzebne, prawda? potem przyjdzie czas na aktywne spędzenie tych dwóch miesięcy.
Jak nastroje po wczorajszym meczu? Każdy teraz o tym mówi, ale u mnie to jest bardziej skomplikowana spraw. Jestem Polką i zawsze wspieram reprezentację, ale Cristiano Ronaldo jest moim największym idolem. Rozdarcie to to co towarzyszy mi od kilku dni. Wiecie o co mi chodzi. Z jednej strony cieszę się, że Portugalia idzie dalej, ale z drugiej jest mi tak bardzo szkoda Kuby ;'( miłości mojego dzieciństwa...Gdyby ktokolwiek inny tego nie strzelił napewno by mnie to tak nie dotknęło. Każdy, ale nie Kuba....
Ale wiecie co mnie najbardziej irytuje? To, że jeszcze kilka dni temu na każdym samochodzie była polska flaga, na co drugim balkonie tak samo. Dzisiaj szłam i nic. Wszystko umarło, zmiknęło. Czy nie należy być dumnym z naszych chłopaków?! Czy po tym jak nie przeszli nie należy im się wsparcie i flaga przyczepiona do samochodu?! Czy to już koniec kibicowania i cieszenia się, że doszli tak daleko? Możecie mi to wytłumaczyć?
Chyba trochę przesadziłam z komentarzem :/ co do rozdziału. Przełom...w końcu :P Emocje i uczucie wzięły górę. Mam nadzieję, że taki obrót sprawy jak najbardziej wam się podoba.
Jak zaczęliśmy tak i skończymy :) Besos :*