piątek, 30 września 2016

Rozdział 22

- Nie widziałam jeszcze żeby w tym pomieszczeniu było tyle miłości. - stwierdziłam gdy po obudzeniu się razem z Sebastianem weszliśmy do kuchni aby zrobić sobie poranną kawę. Fran właśnie przygotowywała posiłek uśmiechając się od ucha do ucha. Daniel stał za jej plecami z czułością ją obejmując i co chwila szepcząc do ucha brunetki coraz to nowe słodkie słówka.
Para spojrzała na nas z zawstydzonym uśmiechem.
- Jak spędziliście wieczór? - zapytał Vettel zdejmując rękę z mojej talii i wstawiając wodę. Spojrzałam na niego dumnie po czym skierowałam swój wzrok na zakochanych.
- Dobrze wiemy, że to wasza sprawka. - powiedziała z oburzeniem przyjaciółka co ja jedynie skomentowałam wzruszeniem ramionami. - Ale było cudownie. - uśmiechnęła się a Daniel pocałował ją w czubek głowy.
- Już ci współczuję. - kierowca Ferrari poklepał kolegę po ramieniu w geście wsparcia po czym parsknął śmiechem zobaczywszy morderczy wzrok Włoszki.
Byłam pewna, że teraz będzie już wszystko prostsze. Byli w sobie zakochani po uszy i dzięki naszej malutkiej pomocy mogli teraz celebrować swój związek. Oczywiste było to, że aby zniszczyć tą jakże cudowną relację musiałoby się wydarzyć coś nieprawdopodobnego. Oni byli idealnym potwierdzeniem tezy, że gdzieś po świecie chodzi ta nasza druga, idealna połówka.


Nasz wyjazd zbliżał się wielkimi krokami. Chcieliśmy spędzić czas tylko we dwoje i mieć takie prawdziwe wakacje. Sebastian nie jest chętny na podróże tego typu. Zdecydowanie wystarczy mu jeżdżenia i latania podczas sezonu formuły 1. Gdy ma taką możliwość woli posiedzieć w domu. Jednak po długich rozmowach zdecydowaliśmy, że wybierzemy się gdzieś niedaleko. Padło na Port St. Joe. Byłam już tam kiedyś, podczas jednej z sesji i bardzo mi się spodobał tamtejszy klimat. Spokojna i cicha okolica z relaksującym szumem fal oceanu to coś idealnego dla nas. Nie mogłam się już doczekać naszych pierwszych wspólnych wakacji.
W pracy Fran znów zaczął się czas wielkiego zamieszania i pracy na pełnych obrotach. Coraz więcej miała różnych sesji zdjęciowych, pokazów mody i innych wyjazdów. Nie bałam się jej zostawić bo Daniel cały czas przy niej był. Wiedziałam, że teraz nie zrobi nic głupiego. W hierarchii Fran spadłam na dalszą pozycję kosztem jej związku z Ricciardo, jednak całkowicie nie było mi smutno z tego powodu. Cieszyłam się jej szczęściem.

Na miejsce dotarliśmy późnym wieczorem. Zapadał już zmrok. Rozpakowaliśmy swoje rzeczy w przytulnym i ciepłym pomieszczeniu. Styl jaki panował w pensjonacie, w którym tymczasowo zamieszkaliśmy był bardzo skromny, ale też gustowny. Cała aranżacja wnętrz przeniosła mnie do czasów dzieciństwa, kiedy to spędzałam wakacje u mojej babci.
Otworzyłam drewniane okno na szeroko i usłyszałam spokojny szum fal. Z zainteresowaniem wpatrywałam się w piękny widok za oknem i głośno wdychałam świeże powietrze. Po chwili z wielką ulgą opadłam na łóżko. Przymknęłam powieli i próbowałam uświadomić sobie gdzie i z kim jestem. Sebastian powoli podszedł do łóżka i delikatnie usiadł na nim obok mnie. Ujrzałam jego oczy, w których każdego dnia zakochiwałam się coraz bardziej i radosny uśmiech.
- Dziękuję za to, że jesteś. - wyszeptałam w jego stronę. Blondyn nachylił się i z czułością pocałował
moje usta.
- Kocham cię. - odparł i szeroko się uśmiechnął. Przeczesał moje ciemne włosy po czym zerwał się z łóżka i stanął na prostych nogach tuż przede mną. Podniosłam się na łokciach i ze zdziwieniem na niego spojrzałam nie wiedząc co się dzieje. - Idziemy coś zjeść? - zapytał z uśmiechem podając mi dłoń. Zaśmiałam się i z powrotem opadłam na łózko. A było tak romantycznie, pomyślałam i chwyciłam jego dłoń.

Następnego dnia gdy wyspaliśmy się do granic możliwości i załatwiliśmy wszystkie poranne czynności postanowiliśmy wybrać się na plażę. Byliśmy tam kilka godzin. Nad wodą czas również spędzało zaledwie tylko kilka osób. Po tym jak rozłożyliśmy swoje rzeczy na nagrzanym od słońca piasku zdjęłam okrycie wierzchnie i w stroju kąpielowym stałam nad brzegiem wpatrując się w to jak fale zalewają moje stopy.
- Idziemy? - Sebastian stanął obok mnie zachęcając aby weszła do wody.
- Nie, za chwilę. - mężczyzna bez zastanowienia wbiegł do oceanu. Gdy po przepłynięciu kilku metrów wynurzył się i odrzucił mokre włosy poczułam, że odfruwam. Zawołał mnie kilka razy gestem ręki, ale ja jedynie pokręciłam głową. Po kilku chwilach wyszedł z wody zakręcił się kilka razy i wziął mnie na ręce.
- Sebastian, proszę nie. - zaczęłam krzyczeć gdy zrozumiałam co chce zrobić. - Błagam, Seb. - piszczałam machając nogami. Oplotłam dłońmi jego szyję i wtuliłam się w niego najmocniej jak umiałam. Kątem oka zauważyłam jak ludzie uśmiechali się szczerze i z zaciekawieniem nam się przyglądali. - Nienawidzę cię. - gdy prośby nic nie pomogły zaczęłam mówić w jego kierunku niezbyt pochlebne słowa. Gdy poczułam, że już jesteśmy kawałek od brzegu zamilkłam. Nie minęło kilka sekund a Vettel wrzucił mnie do wody. Nie była ona zbyt zimna, w sumie była całkiem przyjemna. Wynurzyłam się i spojrzałam na uśmiechniętego dumnie blondyna. - Nienawidzę cię. - powtórzyłam odgarniając mokre włosy. Mężczyzna podszedł do mnie i pocałował mnie tak przyjemnie, że cała złość odeszła. Ludzie, którzy siedzieli na plaży zaczęli klaskać w dłonie.
Po domowym obiedzie przygotowanym starannie w naszym pensjonacie poszliśmy zwiedzić okolicę.

Wieczorem kolejnego dnia wybraliśmy się na romantyczną kolację. Ubrana w czarną, prostą sukienkę przylegającą do ciała i czarne, zamszowe szpilki byłam gotowa do wyjścia. Lekki makijaż i rozpuszczone włosy to to co moim zdaniem najbardziej do mnie pasowało. Sebastian w swojej stylizacji wyglądał bardzo przystojnie. Udaliśmy się do jednej z restauracji. Ślicznie przygotowany stolik już na nas czekał. Zapowiadał się cudowny romantyczny wieczór. Zjedliśmy pyszny posiłek cały czas rozmawiając na przeróżne tematy. Tym razem nie popełniłam takiego samego błędu jak kilka tygodni temu i nawet nie tknęłam alkoholu.
Powolnym krokiem, trzymając się za ręce kierowaliśmy się do naszego hotelu. Po wejściu do pokoju zdjęłam szpilki i zmęczona położyłam się na łóżku. Sebastian za chwilę zajął miejsce obok mnie.
- Cieszę się, że wtedy zemdlałaś tuż przede mną. - podniósł się na łokciu i spojrzał na mnie z zainteresowaniem i wdzięcznością. Przewróciłam się i przeczesałam jego blond włosy. Pogłaskałam jego policzek zahaczając palcami o jego usta. Nachyliłam się nad nim i pocałowałam go. Zaczesał za ucho kosmyk grzywki, który opadł mi na twarz i przysunął mnie bliżej siebie po czym zaczął namiętnie całować. Kocham go całym sercem, chciałabym spędzić z nim resztę życia i chciałabym żeby zawsze między nami było tak jak teraz. Zdałam sobie sprawę z tego, że jestem gotowa na kolejny krok. Nadal go całując namierzyłam palcami guziki jego koszuli i powoli zaczęłam je rozpinać. Odsunęłam się na kilka centymetrów od Sebastiana. Uśmiechnął się radośnie a w jego oczach zagościły ogniste płomienie. Rozsunął suwak mojej sukienki a ja do końca rozpięłam guziki koszuli. Opuszkami palców przejechałam po jego umięśnionym brzuchu i rozpięłam jego spodnie. Z każdą chwilą kolejne części garderoby lądowały na podłodze...
Noc spędziliśmy niezwykle przyjemnie. Co prawda bez większego przemyślenia i odpowiedniego zabezpieczenia całej sytuacji, ale lekarze po kilkanaście razy powtarzali mi, że przy przyjmowaniu takich leków jakie musiałam brać zajście w ciąże jest niemożliwe. Podobno może być z tym problem nawet po całkowitym moim wyzdrowieniu. Dlatego cała sytuacja potoczyła się bez zbędnych ograniczeń i zmartwień.

Po krótkich, ale niesamowitych wakacjach wróciliśmy do mojego mieszkania. Fran, mimo swojego napiętego grafiku znalazła chwilę aby nas przywitać po czy znów poleciała do pracy. Wieczorem przy lampce wina, opowiedzieliśmy im cały nasz wyjazd. Oczywiście na osobności pochwaliłam się swojej przyjaciółce do czego doszło między nami jednej nocy. Gdy usłyszała tą wiadomość uśmiechnęła się szeroko i znacząco poruszyła brwiami.
Tego wieczoru również rozmawialiśmy na temat nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia. Fran i Daniel wybierają się do jego rodziców, których Włoszka miała już przyjemność spotkać kilkakrotnie. Wraz z Sebastianem długo zastanawialiśmy się nad tym jak to wszystko zorganizować. Moja rodzina jest na miejscu a Vettel swojej nie widział od kilku tygodni. Nie poznałam jeszcze jego krewnych a uważałam, że takie okazje spędza się w gronie najbliższych. Jednak zarówno Seb jak i jego mama bardzo nalegają abym przyjechała. Po poważnej rozmowie z moimi rodzicami podjęłam decyzję. Tydzień przed Świętami lecimy do rodzinnego domu Niemca a wracamy kilka dni po Wigilii, tak aby spędzić Nowy Rok na imprezie u Hamiltona w Miami.
 Bardzo stresowałam się tym spotkaniem, bo bardzo zależy mi na związku z mężczyzną i chciałam aby jego rodzina mnie polubiła.
Wszystkie nasze plany wypaliły a bliscy Sebastiana przyjęli mnie z otwartymi ramionami. Polubiłam jego rodziców i Fabiana również, wydaje mi się, że oni też mnie zaakceptowali. Spędziłam z nimi cudownie czas. To była magiczne Święta i mam nadzieję, że za rok, dwie Wigilie złączymy w jedną i będzie jeszcze cudowniej.

• • • • •
Hej :) W końcu jakiś normalnie napisany rozdział. Dziękuję za tak miłe i wspierające komentarze pod ostatnim rozdziałem. Jesteście cudowni :*
Powiem Wam szczerze, że ta historia zmierza już ku końcowi. Nie wiem dokładnie ile rozdziałów jeszcze zajmie mi skończenie tej opowieści, ale w efekcie końcowym planuje max 35-36 rozdziałów.
Czekam na opinie i komentarze :) wiem, jestem słaba w pianiu takich scen :P
Pozdrawiam, życzę miłego weekendu i jutro pobudka na kwalifikacje :D

piątek, 23 września 2016

Rozdział 21

Powrót do domu z Sebastianem sprawił mi ogromną radość. Czułam, że zaczynamy żyć razem i jesteśmy częścią życia tego drugiego. Ten związek robił się coraz poważniejszy i stabilniejszy, a relacja pomiędzy nami tylko się utwierdzała.
Fran Daniela nadal trzymała na dystans. Jednak w jej oczach widziałam ogromną miłość do tego mężczyzny. W końcu byłam o nią spokojna. Nie musiałam się już o nią martwić. Miłość potrafi zmienić człowieka. Fran jest doskonałym na to przykładem.
Pierwsza noc po powrocie do domu na zawsze zapadnie mi w pamięć. Z racji tego, że moja przyjaciółka na noc wyrzuciła kierowcę Red Bulla ze swojego pokoju i biedny musiał spać na kanapie w salonie, dla mojego chłopaka już nie było tam miejsca. Zdecydowałam, że przygarnę go do siebie. W duchu dziękowałam Włoszce, jednak bardzo było mi szkoda bruneta.
Wtulenie się w jego ciepłe ciało było czymś niesamowitym. Wspaniale było zasnąć na jego ramieniu a po obudzeniu się ujrzeć jego błyszczące, błękitne tęczówki i radosny uśmiech. Porannym buziakiem sprawiał, że cały dzień zapowiadał się fantastycznie. Dzięki temu, że był obok czułam się bezpieczniej.
Kilkudniowe mieszkanie w cztery osoby również dla chłopaków było czymś nowym. Znali się i lubili, jednak na początku była widoczna pewna obawa. Z każdym dniem ta blokada się zmniejszała. To było urocze bo widziałam jak bardzo im zależy nam tym a przez to też na nas.
Początkowe dni spędziliśmy na całkowitym relaksie. Żadnych wyjść, imprez, spotkań tylko nasza czwórka. Kierowcy bardzo potrzebowali odpoczynku. W końcu mieli wakacje i musieli się odprężyć. W pełni to rozumiałam.
Odbyłam również obowiązkową wizytę u lekarza, który tylko mnie utwierdził w przekonaniu, że wszystko idzie w dobrym kierunku, że jest coraz lepiej. Wszyscy bardzo cieszyliśmy się tymi informacjami. Kroki podjęte w czasie, w którym leżałam w szpitalu okazały się trafne. Lekarz, który się mną opiekował był chyba najlepszym lekarzem na ziemi. Przywrócił mnie do życia i jeszcze sprawiał, że czułam się coraz lepiej. Nabierałam nadziei, że wszystko się ułoży. Wielokrotnie miałam różne myśli i przepuszczenia na ten temat, ale nigdy nie byłam tak pozytywnie nastawiona. Jednak nie mogłam jeszcze wrócić do pracy. Musiałam odpoczywać jeszcze przez kilka tygodniu.
Kolejnym sposobem spędzenia wakacji było zaproszenie Kimiego, Minttu i ich synka Robina do Stanów. Bardzo stęskniłam się za tymi ludźmi a, że nikt nie miał nic przeciwko szybko ten pomysł wcieliłam w życie. Rodzina przyjechała już kilka dni później. Wspaniale, wspólnie spędziliśmy czas. Muszę przyznać, że Młody Raikkonen od razu podbił moje serce. Chłopiec jest cudownym dzieckiem. Bardzo grzecznym i przesłodkim. Wcale się nie wstydził a w Sebastiana jest zapatrzony jak w obrazek. Podobno od zawsze się dogadywali i lubili. Większość czasu spędził właśnie z nim bawiąc się, wygłupiając i śmiejąc się. Praktycznie nie schodził z rąk Vettela. Nawet jak Minttu wzięła go tylko na chwilę on od razu zaczynał się wiercić chcą wrócić do kierowcy Ferrari. Niemiec słodko wyglądał z takim małym brzdącem. To był widok, którym nie mogłam nacieszyć wzroku. Pomyślałam, że byłby wspaniałym ojcem moich dzieci.
Jednego dnia podczas wizyty naszych przyjaciół wybraliśmy się na długi spacer. Cały dzień spędziliśmy na dworzu co najbardziej odczuł Robin, który do tej pory energicznie biegał dookoła nas teraz spał na rękach u  Sebastiana. Nie powstrzymałam się aby nie zrobić im zdjęcia i tym oto sposobem kolejne 30 minut zamieniło się w sesje zdjęciową. Min tak spodobało się owe zdjęcie, że aż wrzuciła je na swoje poratle społęcznośćiowe. Sprawiła mi tym ogromną przyjemność. Również inne zdjęcia mojego autorstwa trafiły dzięki niej do internetu.
Podczas gdy Fran spędzała wieczór w pracy Daniel, Kimi i Seb postanowili, że idą na męskie wyjście. Ja oraz Minttu zostałyśmy z już śpiącym Robinem. Potrzebowałam takiego wieczoru, miałam dużo rzeczy jej do powiedzenia i spędziłyśmy bardzo miły wieczór. Doradziła mi w pewnych sprawach. Byłam bardzo wdzięczna za taką znajomość, za to, że spotkałam tak cudowne osoby w swoim życiu.
Razem z Vettelem odwieźliśmy naszych gości na lotnisko i dostaliśmy zaproszenie aby jak najszybciej przyjechać teraz do nich. Na pewno z niego skorzystamy bo bardzo lubię spędzać z nimi czas.

Leżałam z wtulona w Sebastiana na łóżku w moim pokoju rozmawiając o naszych nadchodzącym wyjeździe gdy nagle usłyszeliśmy hałas spowodowany powrotem Fran i jej przyszłego chłopaka. Spokojnie mogę tak powiedzieć, bo na pewno tak się to wszystko skończy. Po dość głośniej wymianie zdanie usłyszeliśmy trzask drzwi.
- Fran chyba nie jest w najlepszym nastroju. - podsumował Sebastian i uśmiechnął się do mnie. Po kilku chwilach ciszy oboje jednocześnie się podnieśliśmy.
- Trzeba coś w końcu z tym zrobić bo zwariuje. - Vettel przepuścił mnie w drzwiach. Dodaliśmy sobie otuchy spojrzeniem i ruszyliśmy w dwie różne strony. Niemiec skierował się do salonu, gdzie siedział załamany Daniel, a ja do Fran, która zabarykadowała się w swoim pokoju. Wparowałam do pomieszczenia bez pukania. Brunetka nagle poderwała się z wyrzutem i spojrzała w moją stronę. Gdy ujrzała moją sylwetkę ponownie opadła na łóżku głośno wzdychając.
- Czy ty kompletnie oszalałaś?! Co się stało?! - zapytałam siadając na krześle stojącym przy biurku.
- Daniel cały czas mnie ignoruje. - odezwała się po kilku minutach a ja parsknęłam śmiechem. Spojrzała się na mnie wzrokiem mordercy.
- A tak konkretnie? - próbowałam uzyskać jakieś informacje powstrzymując się od śmiechu. Jeśli oni za kilka dni mnie będą razem ja oszaleję.
- Gdy spotkał swoje fanki całkowicie zaczął mnie ignorować. Zaczął je przytulać, obejmować i z ogromną przyjemnością robić sobie z nimi zdjęcia. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. - opowiadała z wielkim przejęciem.
- Jesteś nienormalna? Przecież to jego fanki, on jest dla nich autorytetem, idolem. Myślisz, że Seb nie ma fanów? Musisz to zaakceptować i nauczyć się z tym żyć jak chcesz stworzyć z nim coś wielkiego. - tłumaczyłam jej, ale to co ona robiła całkowicie nie było do niej podobne.
- Ale...- zaczęła, jednak od razu jej przerwałam.
- Ale jutro idziemy na miasto i może jak się trochę rozerwiesz to zrozumiesz. - Fran zdziwiła się moją propozycją bo to ona zawsze wyciągała mnie na takie wyjścia. Jednak kompletnie nie zdawała sobie sprawy z tego co planuję z blondynem.
- Zazdroszczę ci tego, że tak cudownie układa ci się z Sebastianem. Jesteście uroczą parą i idealnie się uzupełniacie. Chciałabym kiedyś stworzyć coś chociaż w połowie tak wspaniałego. - otworzyła się przede mną co zapoczątkowało kilkugodzinną rozmowę.

• • • • •
- Stary, co jest? - podszedłem do Daniela i usiadłem obok niego. Odkąd w życiu prywatnym jesteśmy powiązani bardziej niż kilka lat temu polubiłem go i chciałbym mu pomóc.
- Fran ma jakieś urojenia. - spojrzałem na niego czekając na resztę opowieści. - Spotkałem kilka fanek. Przytuliłem je, uśmiechnąłem się do zdjęcia. Sam rozumiesz. A ona już się obraziła. Nie chciała mnie słuchać i do tej pory się do mnie nie odzywa. Nie mam pojęcia co mam robić. - wyznał kierowca Red Bulla a ja jedynie współczułem mu wyboru wybranki.
- Jest zazdrosna. - stwierdziłem i poklepałem go w geście wsparcia po plecach.
 - Ale o co? Przecież nic nie zrobiłem. - zapytał zmarnowany. Zależało mu na niej, ale chyba nie znał Włoszki tak jak ja. Postanowiłem mu pomóc. Opowiedziałem co mogłoby mu się przydać w tej sytuacji a co sam wiedziałem już od bardzo dawana.
- Może wyskoczymy jutro na jakieś piwo? Tak żebyś nabrał dystansu. Obu dobrze nam to zrobi. - Ricciardo od razu się zgodził.

Cała nasz czwóra zaczęła się szykować na, w założeniu dwa różne wyjścia. Fran i Daniel nadal się do siebie nie odzywali co było dla mnie bardzo męczące. Po krótkiej rundzie po mieście poszliśmy do jednego z barów. Pod pretekstem zadzwonienia do Lii zostałem na zewnątrz i stanąłem kilka metrów od wejścia. Czekałem na dziewczyny, które zjawiły się za kilka sekund. Moja sojuszniczka zastosowała taką samą taktykę jak ja i już po chwili stała obok mnie.
- Myślisz, że się uda. - zapytała obejmując mnie w pasie jedną ręką.
- Mam taką nadzieję. - uśmiechnąłem się. Oboje napisaliśmy sms do dwójki i ruszyliśmy na wieczorny spacer po czym wróciliśmy do domu.
Para wróciła późno w nocy, można nawet powiedzieć, że to było nad ranem. Po ich zachowaniu i wyraźnie słyszalnym dobrym humorze uznaliśmy, że nasz plan się powiódł. Nie myliliśmy się. Para oficjalnie była już razem. Fran od razu zmieniła sposób patrzenia na pewne sprawy a my cieszyliśmy się szczęściem naszych przyjaciół.


• • • • •
Wróciłam! Tak bardzo Was przepraszam za to, że tak długo mnie nie było. Na początku września byłam na wakacjach, w Hiszpanii i całkowicie nie miałam jak czegokolwiek napisać a przed wyjazdem nie zdążyłam. Gdy wróciłam miałam tonę rzecz do nadrabiania. Wiecie jak to jest. Nie było Was kilka dni w szkole a tu zapisane pół zeszytu. Trzeba było wszystko przepisać, ale też ogarniać rzeczy na bieżąco. W sumie dużo mi się tego nazbierało i nie miałam czasu nic stworzyć. Bardzo Was przepraszam bo nigdy nic takiego nie miało miejsca (i mam nadzieję, że nic podobnego się nie powtórzy) Jeśli mi się uda to może w niedzielę wieczorem, albo do środy dodam kolejny rozdział taki na odpokutowanie. Jeśli oczywiście chcecie.
Wasze opowiadania będę nadrabiać jak tylko znajdę chwilę.
Jeszcze raz przepraszam i czekam na opinię tego jakże szybkiego rozdziału.



piątek, 2 września 2016

Rozdział 20

Zbliżał się kolejny weekend wyścigowy i musieliśmy się zbierać. Nie mogliśmy opuścić kolejnego wyścigu. Nasi szefowie by nas pozabijali. Minttu po tym jak wróciła od swojego synka, którym opiekowali się dziadkowie postanowiła zostać z Fran aby nie czuła się samotna. Tuż przed wyjazdem poszedłem do Lii. Wierzyłem w to, że ona mnie słyszy i docierają do niej moje słowa. Jest nieprzytomna a nie martwa.
- Cześć skarbie. - przywitałem się całując ją w czoło. Przyzwyczaiłem się do widoku leżącej nieruchomo dziewczyny. - Zaraz lecimy na wyścig, ale Min i Fran z tobą zostają. Mam nadzieję, że zanim wrócę to się obudzisz. Albo, mam pomysł. Jak ja będę na podium ty odzyskasz przytomność. Stoi? Lepiej się postaraj bo ja dam z siebie wszystko. - uśmiechnąłem się pod nosem. Popatrzyłem jeszcze chwilę na bladą twarz kobiety i pocałowałem ją. - Kocham cię i tęsknię. - wyszeptałem tuż nad jej głową. Przeczesałem włosy, zerknąłem jeszcze kilka razy na brunetkę i ze smutkiem opuściłem pomieszczenie. Zamieniłem kilka słów z dziewczynami i cała nasza czwórka zapakowała się do samolotu Lewisa.
Bardzo martwiłem się o Lię jednak musiałem maksymalnie skupić się na treningach. Dużo osób pytało mnie o stan zdrowia pani fotograf, nawet usłyszałem to pytanie z ust dwóch dziennikarzy. Bardzo mnie to ucieszyło ponieważ wiedziałem że wszyscy ją zaakceptowali.
W ten weekend chciałem pojechać jak najlepiej. W końcu mieliśmy umowę. Mimo tego, że byłem wymęczony dawałem z siebie wszystko. Nawet zrezygnowałem z wyjścia z chłopakami aby odpocząć przed kwalifikacjami. Opłacał się ten ruch bo startowałem z drugiej pozycji. Tuż za Hamiltonem. Cóż za zdziwienie.
Przed startem moje myśli były skupione jak nigdy. Teraz liczył się tylko wyścig. Wyścig dla niej. Musiałem dotrzymać słowa i być na podium. Tego dnia nawet nie dzwoniłem do dziewczyn. Nie chciałem się rozpraszać. Wyścigu nie wygrałem, ale byłem na podium. Liczyłem, wierzyłem w to, że Lia się obudzi. Ja swoją część układu spełniłem. Byłem z siebie bardzo dumny i chciałem jak najszybciej być w szpitalu. Kimi i Lewis musieli coś załatwić dlatego tylko ja z Danielem wróciliśmy do Stanów. Od kilku wyścigów zdaje sobie sprawę, że to Hamilton wygra cały sezon i dzisiejszym zwycięstwem to potwierdził.
Wchodząc do szpitala towarzyszył mi i Danielowi całkiem niezły humor. Wyścig bardzo mi w tym pomógł, ale również zawdzięczałem to chłopakom. Gdy weszliśmy na piętro, na którym znajdowała się sala Lii zauważyliśmy niezwykłe poruszenie.
- Chyba coś się stało. - zauważył Ricciardo. Spiorunowałem go wzrokiem a on jedynie pożałował tego co przed chwilą powiedział. Rozejrzałem się po ludziach, którzy pędzili szybko w wyznaczonym sobie kierunku i poczułem, że moje serce zaczęło przyspieszać. Lia! Pomyślałem i pobiegłem w stronę sali. Moje przepuszczenia okazały się prawdziwe. Wszycy biegli właśnie do niej. Przez myśl przechodziła tylko jedna, nieprzyjemna myśl. Minttu i Fran nerwowo stały pod drzwiami i obserwowały jak kolejne osoby wchodzą do pokoju ich koleżanki.
- Co się stało? - podbiegłem do brunetek niezwykle zdenerwowany. Fran uśmiechnęła się, pomyślałem, że to na widok Daniela, który pojawił się zaraz za mną. Spojrzałem na Minttu pytająco, ale zobaczywszy jej uśmiech nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje. - Naprawdę? - zapytałem rozemocjonowany i podrapałem się po lekkim zaroście. Od razu odczytałem z jej twarzy wszystkie informacje.
- Tak. Budzi się. - Przytuliłem radośnie Finkę a ona się zaśmiała. Miałem ochotę skakać z radości. - Mniej więcej po tym jak zakończyliście wyścig zaczęła dawać oznaki życia. - Poczułem wielką radość i ulgę. Mój pomysł zadziałał. Udało się. Dziewczyny opowiedziały mi wszystko i doszedłem do wniosku, że zaczęła się budzić gdy ja byłem na terenie szpitala. To może dziwne, ale wszystko co powiedziały mi brunetki właśnie do tej tezy pasowało. Pomyślałem, że jednak jakaś magiczna moc nas do siebie ciągnie.
• • • • •
Otworzyłam oczy i ujrzałam kilkanaście zupełnie nieznanych mi osób w białych fartuchach. Niepewnie rozejrzałam się po pokoju, ale od razu dostałam radę aby nie ruszała się zbyt nerwowo. Byłam w szpitalu i pamiętałam wszystko. Pierwsze o czym pomyślałam to Sebastian. Bardzo chciałam z nim porozmawiać. Przez kilkanaście minut rozmawiałam z osobami, które znajdowały się w pomieszczeniu. Co kilka minut ktoś wychodził i na koniec został tylko lekarz, który zajmował się moją białaczką. Opowiedział mi czego się dowiedział i co wydarzyło się przez te kilkanaście dni.
- Ma pani wspaniałych znajomych i rodzinę. - powiedział lekarz uśmiechając się nieznacznie i sprawdzając kroplówkę. Spojrzałam na niego pytająco. - Przez cały czas ktoś siedział na korytarzu. Czekali na panią. A męża trzeba było wyciągać siłą. Chciał tutaj siedzieć cały czas. - poczułam przyjemne ciepło w środku mojego ciała i uśmiechnęłam się minimalnie. Byłam bardzo zmęczona i osłabiona. Ledwo wypowiadałam jakiekolwiek słowa, jednak musiałam zebrać wszystkie siły, które mi jeszcze zostały.
- Teraz też ktoś jest? - zapytałam podnosząc się lekko na łóżku. Lekarz pokiwał twierdząco głową. - Może pan ich zawołać? - długo tłumaczył mi, że powinnam odpoczywać, ale byłam tak uparta, że w końcu uległ. Zapytał mnie jeszcze o kilka spraw związanych z moją nieprzytomnością i wyszedł. Kilka bardzo długich minut potem ujrzałam moją przyjaciółkę i Minttu. Fran ze łzami w oczach szybko podeszła do mojego łóżka i mocno mnie przytuliła.
- Jesteś nienormalna! - powiedziała, gdy już się ode mnie odsunęła.
- Też się cieszę, że was widzę. - Min uśmiechnęła się i delikatnie mnie objęła. Cieszyłam się, że tutaj są, ale czekałam na jedną osobę. Dziewczyny usiadły na stołkach obok mnie i zaczęły pytać mnie o to jak się czuję. Uwielbiałam je. Żadna jednak nie wspomniała o mojej kłótni z kierowcą Ferrari. Jeżeli to w ogóle można nazwać kłótnią. Wpatrywałam się w nie, ale po głowie chodziła mi tylko jedna myśl. Nagle moje koleżanki ucichły a do pomieszczenia powolnym, niepewnym krokiem wszedł Sebastian. Jego błękitne tęczówki były jeszcze piękniejsze niż wtedy, kiedy je ostatni raz widziałam. Blondyn stanął naprzeciwko mojego łóżka i oprał się o białą ścianę. Serce zaczęło bić mi niemiłosiernie szybko a w pomieszczeniu zapanowała cisza. Vettel uważnie mi się przyglądał, ja też nie odbywałam od niego wzroku. Jego twarz była jak kamień, nie wyrażała żadnych emocji, nic nie dało się z niej odczytać. Pomyślałam, że to już koniec, ale z drugiej strony bardzo cieszyłam się, że tutaj był. Minttu i Fran lustrowały nas wzrokiem. Sebastian był taki przystojny, byłam szczęśliwa, że to akurat w nim się zakochałam. Pamiętałam moją telefoniczną rozmowę z Minttu. Wiedziałam, że Seb nic złego nie zrobił a to wszystko czego się dowiedziałam było tylko po to aby nas pokłócić.
Mimo tego, że byłam bardzo zmęczona nie mogłam być taka poważna jaką zgrywałam gdy blondyn wszedł do pomieszczenia. Zebrałam resztki sił i uśmiechnęłam się. Na twarzy Niemca momentalnie również pojawił się ten sam gest. Szybkim krokiem podszedł do drugiego brzegu łóżka, nachylił się i namiętnie mnie pocałował. Dziewczyny zaczęły coś do siebie szeptać. A ja byłam szczęśliwa jak nigdy w swoim życiu.
- Przepraszam. - wyszeptałam a on jedynie pokręcił głową. Vettel nie zdążył nawet usiąść a lekarz kazał im już wyjść ponieważ muszę odpoczywać. Koleżanki mnie przytuliły i obiecały, że jutro też przyjdą a Sebastian ponownie pocałował. To chyba oznaczało, że mi wybaczył. Jednak chciałam normalnie z nim porozmawiać. Tylko w cztery oczy.
Nie mogłam zasnąć. Po mojej głowie krążyło tysiąc myśli, ale byłam bardzo szczęśliwa. Napisałam sms do Finki. Długo pisałyśmy ze sobą na przeróżne tematy dopóki rzeczywiście nie poczułam się senna. Chciałam wyzdrowieć i stąd wyjść.
Po porannym obchodzie dostałam nową porcję leków. Lekarz oznajmił mi, że są one mocniejsze niż te poprzednie i mogę się przez to znacznie gorzej czuć. Powiedział również, że trzeba wprowadzić kolejny etap leczenia przez co mogę stracić włosy oraz może być mi odebrana możliwość zajścia w ciążę w przyszłości. Teraz, przez brane lekarstwa całkowicie jest to niemożliwe. Dodatkowo zagrażałoby życiu moim oraz dziecka. Nie skupiałam się za bardzo na tych informacjach bo nie planuję powiększyć rodziny.
- Sebastian przepraszam. Nie powinnam jej od tak uwierzyć. - zaczęłam po krótkim wywiadzie przeprowadzonym przez Niemca gdy przyszedł mnie odwiedzić. Było mi głupio, że jej uwierzyłam. Wszyscy mnie ostrzegali a ja swój związek z kierowcą powiesiłam na włosku.
- To znaczy komu? - zapytał zdziwiony mężczyzna, który początkowo nie chciał rozmawiać na ten temat, ale nic nie wiedział o całym wydarzeniu. Nikt mu nie powiedział.
- Vivian. To przez nią to całe zamieszanie. - spuściłam wzrok i kilka łez zakręciło mi się w oczach. Opowiedziałam mu całą historię. Powiedziałam mu wszystko co się stało. Uważnie mnie słuchał przez cały czas.
- To już nie ważne. Było minęło. Najważniejsze, że się obudziłaś. - uśmiechnął się szeroko. Jak ja kochałam tego człowieka. Zrobiłam tyle głupstw a on nadal był przy mnie. Kurczę, chyba naprawdę łączyło nas coś silnego. Gdy dowiedziałam się o tym co mi powiedział przed wyjazdem na wyścig nie mogłam uwierzyć. Czy to możliwe, że aż tak podświadomie wszystko słyszałam. On był na podium, ja się obudziłam. To było dziwne.
Po jakimś czasie dołączyły do nas dziewczyn i Daniel, który wyraźnie czuł coś do mojej przyjaciółki. Nie mogłam z nią spokojnie porozmawiać bo cały czas ktoś był obok. Wieczorem przybył również Lewis i Kimi. Brytyjczyk do pokoju wpadł z bukietem pięknych kwiatów. Dziękowałam Bogu, że mam takich znajomych. Byłam im wszystkim bardzo wdzięczna i za każdym razem jak tylko o tym myślałam chciało mi się płakać. Ze szczęścia.
 ……………………………………………………..

Zgodnie z przepuszczeniami lekarzy w szpitalu leżałam kilka tygodni. Leżenie i nabieranie sił było męczące i nudne. Chłopaki siedzieli ze mną czasami nawet cały dzień. Jednak oni też musieli się zająć wyścigami i swoim życiem. Kończył się sezon, więc mieli dużo pracy. Co prawda Ricciardo przeważnie przyjeżdżał do Fran jednak Lewis potrafił przylecieć tylko po to aby spędzić ze mną dwie godziny. To prawdziwy przyjaciel. Minttu również musiała jechać do swojego synka, który i tak już bardzo długo był pod opieką dziadków. Fran latała po jakiś pokazach mody i była przeszczęśliwa ponieważ jej znajomość z Danielem rozkwitała. A ja leżałam i wpatrywałam się w białe ściany. Byłam szczęśliwa, że Vettel mi wybaczył, że mam tak cudownych znajomych, przyjaciół. Zastanawiałam się również nad tym dlaczego byłam taka głupia. Wiedziałam, że nie mogę pić alkoholu, ale i tak go wypiłam. Od teraz ściśle trzymam się zaleceń lekarzy i mocno wierzę w to, że wygram z tą chorobą.
Z powodu mojego pobytu w szpitalu musiałam odpuścić pracę. Urlop był w tym przypadku nieunikniony. Bardzo brakowało mi mojego codziennego zajęcia, ale nie miałam wyjścia. Z każdym dniem czułam się coraz lepiej.
- Cześć przyniosłam ci coś do jedzenia. - Fran wpadła do pokoju jak burza uśmiechając się od ucha do ucha. Położyła reklamówkę na szafce obok mnie i usiadła na białym taborecie. Uśmiechnęłam się w geście podziękowania. - Jak się czujesz? - zaczesała ciemne włosy, które opadły jej na twarz.
- Nie najgorzej, ale strasznie się nudzę. - przewróciłam oczami i zaśmiałam się. - Dobrze, że przyszłaś bo muszę z tobą poważnie porozmawiać. - Włoszka zaniepokoiła się. Usadowiłam się wygodnie na łóżku i zrobiłam poważną minę. - Co tam u ciebie i Daniela? - z przyjaciółki zeszło powietrze. Ostatnio wszystko kręciło się wokół mnie i miałam przez to okropne wyrzuty sumienia.
- Chyba znalazłam miłość swojego życia. - powiedziała nieśmiało a ja nie wierzyłam w to co słyszę. - Bardzo fajnie się dogadujemy. Mimo różnych zainteresowań mamy o czym rozmawiać. Ma poczucie humoru i bardzo pozytywne nastawienie do życia. - Przyjaciółka kontynuowała a ja zastanawiałam się kiedy padną słowa: "jest przystojny", "dobrze całuje" albo coś w tym rodzaju. Nie poznawałam jej. Nigdy wcześniej nie mówiła tak o żadnym facecie.
- A dobry jest w łóżku? - wiedziałam, że to może ją urazić i to może trochę ciekawskie i wredne, ale musiałam o to zapytać. W końcu to moja przyjaciółka. Włoszka spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, którego dotychczas nie widziałam.
- Nie spałam z nim. - powiedziała z dumą. A ja powstrzymywałam moją szczękę aby nie upadła. - Ja nawet go nie pocałowałam. - Teraz byłam całkowicie zdumiona. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie wiedziałam, że ona może się tak zachowywać, ale byłam z niej dumna i oczywiście, cieszyłam się jej szczęściem.
- Ktoś mi podmienił przyjaciółkę. - wydusiłam z siebie po pewnym czasie. Fran się zaśmiała i podała mi szklankę z wodą. - I co teraz zamierzasz? - bardzo chciałam, żeby znalazła sobie kogoś na dłużej. Z kim tworzyłaby prawdziwy związek. Daniel pasował mi do dziewczyny. Był naprawdę spoko gościem i bardzo go lubiłam.
- Nic. Co ma się stać to się stanie. Na wszystko potrzeba czasu. - brunetka podeszła do okna i otworzyła je aby do środka wleciało trochę świeżego powietrza. - A co u ciebie i Sebastiana? - zapytała opierając się o parapet. - Wyjaśniliście sobie wszystko?
- Tak, wszystko mu już opowiedziałam o on stwierdził, że jak zobaczy Rosberga albo Vivian to za siebie nie ręczy. - brunetka zaśmiała się. Po kilku minutach rozmowy ponownie zostałam sama.
Dzięki lekom, ze szpitala mogłam wyjść kilka dni przed ostatnim wyścigiem w sezonie. Bardzo chciałam tam jechać. Dopingować Sebastiana bo cały czas miał szansę na mistrzostwo a przede wszystkim policzyć się z Vivian. Mój stan zdrowia po tych kilku tygodniach spędzonych w klinice bardzo się poprawił i czułam się bardzo dobrze. Lekarze, po długich negocjacjach pozwolili mi jechać do Brazylii, jednak zaraz po powrocie miałam stawić się u mojego specjalisty. Cieszyłam się, nawet bardzo. Wierzyłam w to, że jak już raz uniknęłam śmierci teraz będzie tylko lepiej. Byłam silna, miałam wspaniałych przyjaciół i cudownego chłopaka.
Ze szpitala odebrała mnie przyjaciółka. Przez cały czas traktowała mnie jak noworodka.
Do Brazylii dotarłyśmy w piątek, w trakcie drugiej sesji treningowej. Bardzo stęskniłam się za Sebastianem, mimo tego, że niedawno u mnie był. Brakowało mi też chłopaków. Lewisa, Daniela, Kimiego. Wszyscy mieli ogromny wpływ na mnie i na moje życie. Gdy zbliżałyśmy się do padoku widziałam dużo uśmiechów kierowanych w moją stronę, ale także zdziwionych spojrzeń. Pierwszą osobą z jaką się przywitałam była Minttu. Kierowcy akurat znajdowali się na torze. Po chwili dołączył do nas szef zespołu, który oczywiście zapytał mnie o mój stan zdrowia. Wszyscy byli zdziwieni tym, że tak dobrze się czuję, ale życzyli mi jak najlepiej i cieszyli się, że tutaj z nimi byłam. Przez cały czas traktowali mnie jak jajko. Troszczyli się o mnie jak o członka własnej rodziny.
- Vivian jest na torze? - zapytałam Minttu gdy Sebastian skończył mnie całować. Stał teraz za mną i z troską obejmował moje ciało. Finka pokiwała głową. Cała czwórka spojrzała na mnie uważnie. Znali mnie i wiedzieli, że nie odpuszczę jednak, jak na razie przyjęłam to tylko do wiadomości.
Wieczorem wszyscy wybraliśmy się do pobliskiego baru. Chłopaki chcieli się odstresować a ja tak bardzo się za wszystkimi stęskniłam, że postanowiłam iść z nimi. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogłabym znów napić się alkoholu. Po kilku minutach do naszego stolika, przy którym siedziała cała nasza paczka, dołączyli kierowcy McLarena. Ani z Buttonem ani z Alonso nie miałam jakiejś bliższej relacji, ale bardzo ich lubiłam. Mężczyźni przywitali się z wszystkimi kobietami buziakami w policzki a ze swoimi kolegami podali sobie dłonie.
- To jak Vettel, kto wygra mistrzostwo w tym roku? - zapytał Jenson, który razem ze swoim zespołowym kolegą zdążył się już zaaklimatyzować w naszym gronie.
- Na pewno nie Rosberg. - powiedział z uśmiechem Niemiec, który obejmował mnie jedną ręką i przez cały wieczór ściśle pilnował abym nic mocnego nie wypiła. - Ja myślę, że wygra Lewis. - wszyscy spojrzeli na Brytyjczyka, który brał właśnie kolejnego łyka kolorowego napoju.
- Ja uważam, że wygra Seb. - zrewanżował się kierowca Mercedesa i szczerze się uśmiechnął.
W trakcie rozmowy okazało się, że zarówno i Jenson i Fernando wiedzieli co się stało przez Vivian. Każdy coraz bardziej nie lubił nie lubił jej i jej męża.
Widok uśmiechniętej Fran w objęciach Daniela tańczącej w rytm powolnej muzyki rozgrzewał moje serce. To był taki śliczny widok. Przepięknie razem wyglądali. Było widać, że to nie jest jakaś przelotna miłość.
- Idzie nasza ulubiona para. - powiedział Kimi, który razem z Minttu siedzieli obok mnie. Wszyscy spojrzeli na idących w naszą stronę. Sebastian uśmiechnął się do mnie cwaniacko i zaczął namiętnie mnie całować. To było tak przyjemne, że nie chciałam przestać mimo że wiedziałam, że wszyscy się na nas patrzą. Nagle usłyszeliśmy dźwięk tłukącego się szkła. Był to kieliszek z szampanem, który z wrażenia upuściła Vivian. Odsunęłam się od Vettela, poprawiłam włosy i z politowaniem spojrzałam na tak znienawidzoną kobietę. Wszyscy, którzy siedzieli ze mną przy stoliku próbowali ukryć swój uśmiech.
- Jak widać wasza intryga nie wyszła. U nas wszystko w porządku i mamy się dobrze. Następnym razem będziesz się musiała bardziej postarać. - zwróciłam się do blondynki i odrzuciłam włosy.
- A twój mężulek dostanie w niedziele niezłe lanie na torze. - dodała Minttu, po której nie spodziewałam się takich słów. Miałam takie wsparcie w tych ludziach, że aż sama w to nie wierzyłam. Dziewczyna popatrzyła na nas ze wściekłością i po chwili razem ze swoim mężem odeszli. Wszyscy zaczęli się śmiać. Tworzyliśmy wspaniałą drużynę. Chłopacy są zmuszeni aby rywalizować ze sobą na torze jednak poza nim panują braterskie stosunki i nieźle się dogadują. Oczywiście zdarzają się wyjątki.
Tak jak mówiła Minttu, Rosberg dostał łomot podczas ostatniego wyścigu. Na metę dojechał dopiero ósmy co bardzo ucieszyło Sebastiana i Hamiltona, który został tegorocznym mistrzem świata. Wygrał w uczciwej walce, która toczyła się przez cały wyścig. Chciałam, żeby to Niemiec wygrał, ale tym razem to Brytyjczyk był lepszy. Wszyscy zachowali się bardzo dorośle i cieszyli się z jego zwycięstwa, serdecznie mu gratulując. Mistrzostwo zostało w tej dobrej ekipie.
Zaraz po oficjalnym zakończeniu sezonu zaczęło się wielkie świętowanie. Ja z Sebastianem i Fran z Danielem nie mogliśmy cieszyć się z nowo upieczonym mistrzem tak długo jak inni, ponieważ jeszcze dzisiaj lecieliśmy do Stanów. Podczas pożegnania z tymi cudownymi osobami nie obyło się bez łez, ale obiecaliśmy sobie, że będziemy się spotykać dużo częściej niż to było wcześniej.
• • • • •
Hola! Jak tam pierwszy dzień szkoły? Mam nadzieję, że nie było tak źle jak każdy na początku z was zakładał :) Będzie dobrze :*
Ja właśnie zaczęłam swoje wakacje, mimo tego, że powinnam być w szkole...
Nie mam pojęcia jak będzie z następnym rozdziałem. Miałam ogromną nadzieję, że zdąrzę coś napisać, ale nie wiem jak mi to wyjdzie. Może wystąpić lekkie opóźnienie za co bardzo was przepraszam.
Życzę udanego weekendu i powodzenia w nowym roku :*
Trzymajcie się. Besos ♥