sobota, 12 listopada 2016

Rozdział 29

••• dwa lata później •••
Mój mały mężczyzna rósł jak na drożdżach. Biegał po całym domu i było go wszędzie pełno. Mimo tego, że byłam młoda i sama miałam sporo energii czasami już brakowało mi siły aby za nim biegać. Był zdrowym dzieckiem, a to jest najważniejsze. Cały czas się uśmiechał i był bardzo radosny. Świat coraz bardziej go ciekawił dlatego cały czas trzeba było mieć go na oku. Lubiłam się z nim bawić, spędzać każdą chwile, rozmawiać i spacerować.
- David, zobacz kto tam jest. - wskazałam na duży telewizor plazmowy, który wisiał na ścianie w salonie naszego domu. Chłopiec podbiegł do mnie i uwiesił mi się na szyi.
- Tatuś. - powiedział swoim słodkim, dziecięcym głosem gdy zobaczył kierowcę Ferrari zdejmującego kask. Sebastian był wzorem dla naszego syna. Gdy tylko przyjeżdżał ja schodziłam na dalszy plan. David nie opuszczał go ani na krok. Bardzo tęsknił za ojcem. Tłumaczyłam mu jaką pracę ma jego tata i dlaczego tak często wyjeżdża jednak dla małego dziecka nieobecność taty to po prostu brak taty. Davidowi jednak bardzo podobały się szybkie samochody i chciał pojechać na wyścig. Vettel obiecał mu, że kiedyś go tam zabierze i będzie mógł usiąść w bolidzie. Radość chłopca gdy usłyszał te słowa była wielka.
- A to kto? - poprawiłam blond włoski chłopca gdy siedział na moich kolanach i uważnie wpatrywał się w telewizor.
- Wujek. - krzyknął radośnie gdy zobaczył Hamiltona i zaczął skakać po moich kolanach. Zaczęłam go łaskotać. Skończyłam dopiero gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Poderwałam się i pobiegłam do drzwi. W progu ujrzałam moja przyjaciółkę.
- Nie miałaś być na nagrywkach do teledysku? - zdziwiłam się jej obecnością.  Kobieta wręczyła mi torebkę z pysznymi, świeżymi ciastkami i ruszyła korytarzem do salonu. Naprzeciw wybiegł jej David kobieta wzięła go na ręce i podążyła za mną do kuchni.
- Skończyłam wcześniej więc pomyślałam, że wpadnę pogadać. - wyznała co chwila zaczepiając chłopca.
Wyjęłam ciastka, które przyniosła, zrobiłam kawę i usiadłyśmy na kanapie a David pobiegł do swoich zabawek, które leżały na podłodze i grzecznie zajmował się sobą.
- Wszystko w porządku? - zaniepokoiła się gdy przez dłuższy czas nie odrywałam wzroku od jej pierścionka zaręczynowego i obrączki, którą miała na placu dłoni.
- Tak, tak. - ocknęłam się. Przyjaciółka uśmiechnęła się. Prawda była taka, że nie było w porządku. Marzyłam żeby mieć na placu taki pierścionek, o tym aby zostać żoną Sebastiana. Znaliśmy się już bardzo długo a nadal nie zapowiadało się na żadne oświadczyny co ogromnie mnie irytowało. Ślub od zawsze był dla mnie tylko zbędnym papierkiem jednak chciałabym aby się odbył. Wiedziałam, że on jest tym jedynym. Fran z Danielem tworzyli szczęśliwe małżeństwo. Nie widzieli świata poza sobą a samą ceremonię ślubną wspominali bardzo dobrze. Cieszyło mnie ich szczęście jednak sama, w głębi duszy też tego pragnęłam.
- Rozmawiałaś z Sebastianem? - Włoszka właśnie pomogła Davidowi wdrapać się na kanapę.
- Tylko przez chwilę. - wyznałam zabierając gorącą kawę z zasięgu wzroku mojego syna.
- Przyjeżdżają pojutrze. - poinformowała mnie o czym Vettel najwyraźniej zapomniał.
- Min z Kimim też? - zazwyczaj gdy małżeństwo miało zamiar nas odwiedzić kobieta dzwoniła do mnie, jednak wolałam się upewnić.
- Tego nie wiem, ale Lewis przyjedzie na pewno i to mogę ci zagwarantować. - obie się zaśmiałyśmy. Brytyjczyk między wyścigami więcej przebywał u nas niż w swoim domu. - A może zostalibyśmy z Davidem a ty z Sebastianem wyskoczyłabyś na miasto? - zaproponowała. - Przyda wam się trochę czasu tylko we dwoje. - przekonywała mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.
- W sumie, czemu nie? - zgodziłam się a przyjaciółka od razu wygrzebała telefon z torebki i napisała do kogoś wiadomość. Spojrzałam na nią z zainteresowaniem. Ponownie się uśmiechnęła gdy zobaczyła moje pytające spojrzenie i odrzuciła rozpuszczone włosy. Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Dawno nie byliśmy na kolacji tylko we dwoje. Gdy Vettel wracał cały czas spędzał z synem. Starał mu się wynagrodzić to, że go nie było.

Sebastian zbierał się do naszego wieczornego wyjścia a ja przygotowywałam wszystkie rzeczy, które mogłyby się przydać Fran i Danielowi w opiece nad Davidem. Usłyszałam pukanie do drzwi, więc odstawiłam wszystko i pobiegłam otworzyć.
- Poradzimy sobie. Idzi się lepiej przebierz. - zakończyła przyjaciółka gdy skończyłam jej wyjaśniać znaczenie i użytkowanie przygotowanych przedmiotów.
Poszłam do sypialni i wygrzebałam jakieś pierwsze z brzegu ubrania. Szybko się w nie przebrałam i ponownie zeszłam do salonu. Seb nadal siedział w łazience.
- Jeśli dłużej się będziesz tak zbierać to się spóźnicie. - zauważyła bawiąca się z Davidem Fran.
- Ale ja już jestem gotowa. - powiedziałam nieśmiało przyglądając się swoim ubraniom, które miałam na sobie. Włoszka otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia i niedowierzania, po chwili jej szczęka opadła i uderzyła się otwartą dłonią w czoło. Daniel zabrał chłopca z kolan jego żony i posadził go na swoich.
- Czy ty oszalałaś?! Rozumiem, że jesteś matką, ale nie będziesz na randce wyglądać jak kura domowa. - zaczęła krzyczeć a jej policzki ze złości zrobiły się czerwone. - Co ty byś beze mnie zrobiła. - westchnęła i pociągnęła mnie za rękę za sobą. Stanęła przed moją szafą i przez kilka minut przeglądała półki i wieszaki. Wyrzuciła kilka ubrań na łóżko po czy uważnie im się wszystkim przyjrzała. Kazała mi założyć chyba najbardziej obcisłe rzeczy jakie miałam czarny top na grube ramiączka i czarna, ołówkowa spódnica z wysokim stanem do wpół uda. Do tego dobrała mi wysokie beżowe szpilki. Gdy ja kręciłam sobie włosy ona robiła mi makijaż. Efekt końcowy był powalający. Fran obejrzała mnie z każdej strony, poprawiła kilka drobiazgów i zdecydowała, że jestem gotowa. Zeszłyśmy do salonu gdzie czekał na mnie ubrany w garnitur Sebastian. Otworzyłam usta ze zdziwienia. Jego perfumy było czuć w całym pomieszczeniu.
- Pięknie wyglądasz. - powiedział gdy uważnie mi się przyjrzał z bliska.
- Ciekawe czyja to zasługa. - zauważyła Fran mijając nas w korytarzu i siadając obok Daniela.
- Jesteś niesamowita. - pogratulował Ricciardo swojej żonie całując ją w czoło. 
Pożegnaliśmy się  z synem i pożyczyliśmy znajomym powodzenia. Wsiedliśmy do jednego z samochodów Sebastiana i pojechaliśmy do restauracji. Lubiłam jeździć z Vettelem. Ma niewyobrażalną zdolność do jeżdżenia samochodem. Jeździ bardzo płynnie, ale teraz z nutką agresji. Podróżując z nim odczuwa się, że jest mistrzem świata. 
Podjechaliśmy pod jedną z droższych i bardziej ekskluzywnych restauracji w mieście. Spojrzałam pytająco na Sebastiana a on tylko tajemniczo się uśmiechnął. Zdjął dłoń z mojego kolana i wysiadł z pojazdu. 
Trzymając się za ręce weszliśmy do restauracji. Nigdy w niej nie byłam dlatego eleganckie wnętrze mnie zachwyciło. Rozejrzałam się, nawet nie zauważyłam gdy Niemiec odszedł kilka kroków. Zanim się ocknęłam stał już przy mnie. Zaprowadził mnie do części sali, w której były zaledwie dwie inne pary. Pomieszczenie było bardzo romantyczne i nastrojowe. Świece, lampki i dużo świeżych kwiatów. Usiedliśmy przy jednym ze stolików przy oknie, za którym rozpościera się wieczorny krajobraz oświetlonej Florydy. 
- Pięknie tu jest. - stwierdziła jeszcze ukradkiem rozglądając się po pomieszczeniu. I pomyśleć, że chciałam przyjść tutaj w spodniach. Dobrze, że kierowca Ferrari nie widział mnie w tamtym wydaniu. Wieczór mijał w bardzo przyjemniej atmosferze. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wspominaliśmy stare czasy. To był wspaniały pomysł aby wyjść z domu tylko we dwoje. 
Kelner kilka razy proponował nam butelkę szampana jednak oboje wzięliśmy tylko wodę. Ja nie mogłam z powodu leków a Sebastian prowadził. 
-Lia. - zaczął i złapał mnie za dłoń, którą  chwilę wcześniej położyłam na stoliku. - Wiesz dobrze, że jesteś dla mnie najważniejsza na świecie. Nadal pamiętam twój wystraszony wzrok gdy pomogłem ci w Kanadzie. Sprawiłaś, że jestem szczęśliwym facetem i ojcem. Zmieniłaś moje podejście do życia. - Sebastian wylewał swoje uczucia na światło dzienne co ogromnie mnie wzruszało. Przez cały czas patrzył mi prosto w oczy a ja czułam, że się rumienię. Nie przerwałam mu ani razu bo jego słowa były jak z pięknej piosenki. Chciałam ich słuchać w kółko i w kółko. - Kochanie. - wziął głęboki oddech i sięgnął do kieszeni marynarki, z której wyjął czerwone pudełeczko. Otworzyłam usta ze zdziwienia. - Wyjdziesz za mnie? - zapytał nieśmiało i otworzył pudełko. Moim oczom ukazał się piękny, ale skromny pierścionek. Miałam ochotę zacząć krzyczeć z radości. 
- Tak. - potrzymałam go trochę w niepewności zanim się zgodziłam. Co mogłam innego zrobić? Kochałam tego faceta. Z wielką radością założył mi pierścionek na palec i pocałował. Przyjrzałam się swojej dłoni i nie mogłam wyjść z podziwu jak ładnie biżuteria tam wyglądała. 
Spędziliśmy w restauracji jeszcze kilkanaście minut po czym szczęśliwi wróciliśmy do domu. Od razu gdy tylko weszłam do mieszkania pochwaliłam się nowiną. Zarówno Daniel jak i Fran spojrzeli na mnie po czym ponownie na siebie. Ich wzrok mówił wszystko.
- Nie mówcie, że o wszystkim wiedzieliście. -  spojrzałam na nich badawczym wzrokiem. Oboje się uśmiechnęli i wzruszyli ramionami. Wiedzieli i pomogli Vettelowi w realizacji tego wydarzenia. Małżeństwo podeszło do nas i ucałowali nas w geście gratulacji. 
- Cześć. - mimo później pory odebrałam telefon od  Minttu. Zdziwiłam się, że dzwoni tak późno. Pomyślałam, że coś się stało. - Skąd już o tym wiesz? - zaśmiałam się. - Nie mów, że ty też wiedziałaś. - po krótkiej rozmowie okazało się, że każdy miał w tym swój udział a to właśnie Finka zaczęła realizację tego planu. Podziękowałam za gratuluję i wróciłam na miejsce na kanapie obok Vettela i przytuliłam się do niego.

• • • • •
Cześć wszystkim :) jak tam minął Wam tydzień? Mam nadzieję, że bardzo fajnie.
No i mamy przedostatni "normalny" rozdział. Zostanie nam tylko 30 i epilog. Ale ten czas szybko leci. Przed chwilą zaczęłam to opowiadanie.
Mam nadzieję, że zaręczyny to dla Was bardzo miły rozwój wypadków :)
Buziaki i do zobaczenia już za tydzień :*

2 komentarze:

  1. JESTEM!
    jeju, do pełni szczęścia brakowało mi tych zaręczyn! *-* no ale się doczekałam. :D
    jejciu, jak to końcówka?! ej no, chyba żartujesz!
    jeśli ma być koniec... to nie widzę innego, jak szczęśliwy koniec! ba, nawet małe stadko Vettelów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lia tez oczekiwała tych zaręczyn. Bardzo tego chciała no i się w końcu doczekała 😂
      Dziękuję za komentarz 😘 i za nadrobienie ❤👏

      Usuń